Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Damen zbuduje pięć promów elektrycznych dla Kopenhagi

Holding stoczniowy Damen Shipyards Group poinformował, że podpisał kontrakt na budowę pięciu elektrycznych promów dla duńskiej firmy przewozowej Arriva Denmark.

Umowa dotyczy produkcji oraz dostawy pięciu statków o nazwie katalogowej Damen Ferry 2306 E3. To jednostki zupełnie bezemisyjne, napędzane wyłącznie energią elektryczną. Holenderska grupa stoczniowa chwali się, że Damen Ferry 2306 E3 został zaprojektowany z myślą o żegludze przyjaznej środowisku naturalnemu, maksymalnie efektywnej, a przy ekonomicznej kosztowo.

Pozyskane statki firma Arriva Denmark wykorzysta do realizacji zlecenia, które pozyskała od duńskiej agencji transportu publicznego Movia. Promy wyprodukowane przez grupę Damen będą obsługiwać połączenia wodne w stolicy Danii, Kopenhadze.

Zobacz też: Nowy lodołamacz Gazpromu utoruje szlak do Wrót Arktyki.

Arriva Denmark i Damen podkreśliły w komunikacie przekazanym mediom, że mają wspólną wizję redukcji wpływu transportu publicznego na środowisko naturalne poprzez implementację innowacyjnych technologii.

Holenderski holding stoczniowy zaznacza, że w ramach przygotowania do startu w przetargu specjalny zespół inżynierów Damen przeprowadził badania, mająca na celu wyłonienie najlepszego rozwiązania, które spełni wszystkie oczekiwania klienta. Grupa przemysłowa rozważała zastosowanie napędu hybrydowego, biodieslowego oraz elektrycznego. To ostatnie rozwiązanie okazało się najbardziej ekologiczne, a to za sprawą zerowej emisji. Damen podkreśla, że z perspektywy dwunastu lat (przez taki okres Arriva Denmark będzie wykorzystywać promy do realizacji zlecenia udzielonego przez agencję Movia) użytkowania rozwiązanie to okazało się najbardziej opłacalne finansowo.

Inżynierowie grupy Damen musieli wykazać się dużą elastycznością, ponieważ istotnym wymaganiem w przetargu było to, żeby nowe jednostki mogły dostosować się do ram określonych przez zamawiającego. Chodzi np. o możliwość realizacji obowiązującego rozkładu rejsów oraz dostosowanie do infrastruktury istniejącej w Kopenhadze. Poza tym zamawiający chciał, aby nowe statki mogły przewozić co najmniej 60 pasażerów. Prom zaproponowany przez Damen zabiera na pokład 80 pasażerów i będzie mógł cumować przy kopenhaskich pomostach.

Zobacz też: Thyssenkrupp i Tata Steel budują stalowego czempiona.

Co więcej, holding stoczniowy Damen Shipyard Group zadeklarował, że bezpośrednio przy przystaniach kończących trasy, po których będą pływać promy, zainstaluje punkty szybkiego ładowania. Mają one wykorzystywać technologie, które już zostały sprawdziły się przy ładowaniu akumulatorów wykorzystywanych w transporcie lądowym. Damen chwali się, że całkowite ładowanie baterii statków będzie trwało tylko siedem minut. To bardzo ważne w przypadku statków, które będą pływać po 16 godzin dziennie.

Dyrektor firmy Arriva Denmark Torben Hansen podkreśla, że statki zaoferowane przez grupę Damen idealnie wpisują się w strategię miasta Kopenhaga, które dąży do wyeliminowania emisji z transportu publicznego.

– Damen okazał się właściwym partnerem przy tym projekcie – mówi Torben Hansen. – Dzięki doświadczeniu w zakresie elektrycznych statków grupa Damen może wesprzeć nas w naszej misji zapewnienia Kopenhadze czystego, bezpiecznego, niezawodnego i ekonomicznego transportu – dodaje.

Podpis: am

Przemysł stoczniowy – więcej wiadomości z branży znajdziesz tutaj.

Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Po ośmiu miesiącach aktywności na trzech oceanach brytyjska grupa lotniskowcowa z HMS Prince of Wales powróciła 30 listopada do Portsmouth. Tym wejściem Royal Navy zamknęła operację Highmast — największe rozmieszczenie sił morskich w bieżącym roku.

    Symboliczny finał operacji Highmast

    Rankiem, w końcówce listopada, okręty brytyjskiej grupy lotniskowcowej zaczęły wchodzić do Portsmouth. Lotniskowiec HMS Prince of Wales prowadził szyk powrotny, zamykając tym samym globalną kampanię, w ramach której zespół pokonał ponad 40 tys. mil morskich — dystans odpowiadający półtorakrotnemu okrążeniu Ziemi.

    Powitanie miało wymiar uroczysty, zgodny z tradycją Royal Navy: jednostki portowe wykonały salut wodny, zaś załogi eskort i pomocniczych okrętów stanęły wzdłuż burt. Po wielu miesiącach nieobecności marynarze i lotnicy wrócili do rodzin, kończąc etap najbardziej kompleksowej operacji tej części floty od kilku lat.

    Osiem miesięcy globalnej obecnści

    Operacja Highmast rozpoczęła się wiosną, kiedy z Portsmouth i Bergen wyszły pierwsze okręty tworzące grupę zadaniową. Jej głównym celem było potwierdzenie zdolności Royal Navy do prowadzenia wielodomenowych działań dalekomorskich oraz utrzymania spójnej współpracy z sojuszniczymi okrętami.

    W trakcie misji grupa operowała kolejno na Morzu Śródziemnym, w obszarze Kanału Sueskiego, na Oceanie Indyjskim oraz w zachodniej części Indo-Pacyfiku. W tym czasie przeprowadzono szereg ćwiczeń, w tym z marynarkami Włoch, Japonii, Australii, Kanady i Norwegii.

    Dowódca zespołu, komandor James Blackmore, określił operację jako „najszerszy sprawdzian brytyjskiej projekcji siły od lat”, podkreślając jednocześnie wzrost interoperacyjności i zdolności bojowej grupy.

    Skład i możliwości zespołu HMS Prince of Wales

    Trzon Carrier Strike Group stanowił lotniskowiec HMS Prince of Wales, na którego pokładzie operowało skrzydło lotnicze złożone z samolotów F-35B oraz śmigłowców ZOP i maszyn rozpoznawczych. Uzupełnienie stanowiły niszczyciel rakietowy HMS Dauntless, fregata HMS Richmond, norweska fregata HNoMS Roald Amundsen oraz jednostki wsparcia — tankowiec RFA Tideforce i logistyczny HNoMS Maud.

    W kulminacyjnej fazie misji, podczas ćwiczeń na Indo-Pacyfiku, siły zespołu liczyły ponad 4 tysiące żołnierzy i marynarzy.

    Kluczowe wnioski z misji Highmast

    Zakończona kampania miała znaczenie wykraczające poza tradycyjny pokaz bandery. HMS Prince of Wales po serii wcześniejszych problemów technicznych przeszedł pełny cykl eksploatacyjny, obejmujący przeloty, intensywne działania lotnicze oraz współpracę w warunkach, które sprawdzają możliwości układu napędowego, systemów pokładowych oraz modułów sterowania lotami.

    Misja była więc testem nie tylko dla całego zespołu, ale i samego lotniskowca, który tym etapem potwierdził pełną gotowość do globalnych operacji. Dla Royal Navy oznacza to domknięcie okresu niepewności oraz wejście w etap stabilnej eksploatacji obu brytyjskich superlotniskowców.

    Powrót jest równie istotny jak jej wyjście

    Operacja Highmast udowodniła, że Wielka Brytania pozostaje zdolna do nieprzerwanej obecności na głównych morskich szlakach komunikacyjnych, szczególnie w regionie Indo-Pacyfiku. W sytuacji rosnącej aktywności floty chińskiej i agresywnych działań rosyjskich — zarówno w Arktyce, jak i na Morzu Śródziemnym — wartościowa obecność sojuszniczych komponentów nabiera szczególnego znaczenia.

    Zakończenie operacji pokazuje także, jak duże znaczenie ma utrzymanie ciągłości działań Royal Navy. Powrót HMS Prince of Wales nie kończy brytyjskiej aktywności na Indo-Pacyfiku — stanowi raczej zamknięcie pierwszej z serii zaplanowanych rotacji, które w ciągu kolejnych lat mają stać się fundamentem obecności brytyjskiej bandery na kluczowych szlakach morskich.

    Kampania, która przejdzie do historii Royal Navy

    Ośmiomiesięczna misja Highmast zapisze się jako jedno z najważniejszych przedsięwzięć brytyjskiej floty ostatnich lat. Zespół przeszedł pełne spektrum działań — od ćwiczeń sojuszniczych po operacje realizowane w rozległych akwenach zachodniej części Indo-Pacyfiku.

    Powrót grupy lotniskowcowej, z HMS Prince of Wales na czele, stanowi potwierdzenie, że brytyjski system lotniskowcowy jest w stanie prowadzić globalne operacje w sposób ciągły, niezawodny i zgodny z wymaganiami współczesnej architektury bezpieczeństwa.