Wielka Brytania – europejski lider Morskiej Energetyki Wiatrowej 

Morska energetyka wiatrowa przez wiele lat była domeną, w której Wielka Brytania przewodziła na świecie. Dopiero w ubiegłym roku Chiny zdołały ją wyprzedzić pod względem całkowitej mocy generowanej z morskich farm wiatrowych. Niemniej jednak Wielka Brytania planuje znaczące inwestycje w tej dziedzinie, koncentrując się na rozwijaniu pływających farm wiatrowych na Morzu Celtyckim oraz u wybrzeży Szkocji.
W artykule
W 2021 roku Wielka Brytania dysponowała morskimi farmami wiatrowymi o łącznej czynnej mocy 12 GW, co znacznie przewyższa potencjał innych krajów europejskich takich jak Dania czy Niemcy. Morska energetyka wiatrowa jest jednym z filarów brytyjskiej transformacji energetycznej. Analizując dane z 2021 roku, sektor MFW generował 13 proc. wytwarzanej w Wielkiej Brytanii energii elektrycznej (lądowe farmy wiatrowe generowały 11 proc.). Największy udział w brytyjskim miksie energetycznym mają źródła gazowe (ponad 40 proc.), odnawialne źródła energii (39 proc.) oraz atom (17 proc.).
Pierwsza MFW na dużą skalę w Wielkiej Brytanii, North Hoyle, została uruchomiona w grudniu 2003 roku. Niecałą dekadę później moc na morzu w Wielkiej Brytanii przekroczyła 1,7 GW. Od kilku lat Wielka Brytania prowadzi strategię odchodzenia od węgla przy jednoczesnym zdywersyfikowaniu źródeł energii oraz utrzymaniu niskich cen energii dla klientów indywidualnych. Na przestrzeni ostatnich lat wielu ekspertów pozytywnie oceniało mechanizmy transformacji, zwracając uwagę między innymi na niską cenę energii elektrycznej generowanej z MFW, co w obliczu niezwykłych napięć na globalnych rynkach energetycznych wydaje się być jeszcze bardziej istotne (prognozuje się, że cena energii elektrycznej dla konsumentów w Wielkiej Brytanii osiągnie w najbliższym czasie najwyższy poziom od ponad 40 lat, co związane jest jednak przede wszystkim z obecną sytuacją geopolityczną). W ubiegłym roku premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson ogłosił, że do 2035 roku energia elektryczna w tym kraju będzie pochodzić w 100% ze źródeł odnawialnych i atomu.

Transformacja brytyjskiego miksu energetycznego, która dokonała się w ostatnich latach, skutkuje również wyraźnym spadkiem emisji. W ubiegłym roku Wielka Brytania wyemitowała o 48 proc. CO2 mniej w porównaniu z poziomem emisji z 1990 roku. Dalszy rozwój OZE w Wielkiej Brytanii ma być związany przede wszystkim z rozwojem morskiej energetyki wiatrowej, co potwierdzają plany rozbudowy potencjału MFW do 40 GW (do 2030 roku) oraz 100 GW (do 2050 roku).
Dużą zaletą, która pozwala na rozwój morskiej energetyki wiatrowej u wybrzeży Wysp Brytyjskich, jest przede wszystkim bogate, wieloletnie doświadczenie Brytyjczyków w sektorze wydobycia ropy i gazu, a także ugruntowane od lat procedury. Trzeba pamiętać, że rozwijając projekty wiatrowe na morzu, bazuje się tam na regulacjach i praktykach wypracowanych dla branży naftowej, która na Morzu Północnym rozwijana była od dziesięcioleci. Pod tym względem Wielka Brytania może być wzorem dla całego świata.
Rafał Żendarski, kierownik ds. przygotowania zaplecza O&M w PGE Baltica
Z kolei bolączką Brytyjczyków, chcących budować na swoich morzach jeszcze więcej farm wiatrowych, może okazać się „niewydolność” portów, które musza być przystosowywane pod nowe, coraz większe projekty i nowe technologie, w tym pływające farmy wiatrowe. Nadzieją na rozwój portów jest przyznane w tamtym roku finansowanie ze strony rządu brytyjskiego, które pozwoli przyspieszyć morskiej energetyki wiatrowej w Wielkiej Brytanii i tym samym osiągnąć zamierzone cele. Planowane projekty w morską energetykę wiatrową na Wyspach Brytyjskich osiągnęły już poziom 86 GW, to o ponad 10 GW więcej niż planuje to obecny lider światowej morskiej energetyki wiatrowej, czyli Chiny.
Rafał Żendarski, kierownik ds. przygotowania zaplecza O&M w PGE Baltica
Olbrzymie projekty
Wielka Brytania na przełomie ostatnich lat zrealizowała szereg bardzo ambitnych projektów MFW. Wyróżnić tu można między innymi budowę Hornsea One, która jest w stanie wyprodukować około 1,2 GW energii elektrycznej. Rząd Wielkiej Brytanii przeznaczył 730 mln funtów na ten projekt.
Pod koniec 2021 roku zakończono instalację ostatniej turbiny na wcześniej przygotowanych fundamentach farmy wiatrowej Hornsea 2, która generuje ok. 1,32 GW energii. Trwają prace nad budową Hornsea 3 oraz plany Hornsea 4.
Również pod koniec ubiegłego roku, u wybrzeży Szkocji pracę rozpoczęła morska farma wiatrowa, w której turbiny nie są na stałe przymocowane do dna. Jest to największa inwestycja wiatrowa zrealizowana na pływających platformach w dotychczasowej historii rynku offshore. Pływająca farma wiatrowa Kincardine o mocy 50 MW powstała u wybrzeży Szkocji, na wysokości regionu Aberdeenshire, w odległości około 15 km od wybrzeża.
Wielka Brytania planuje w najbliższych latach znacząco rozwinąć potencjał pływających farm wiatrowych na Morzu Celtyckim oraz u wybrzeży Szkocji. W marcu 2021 roku, Brytyjska Crown Estate (instytucja, która zarządza dnem morskim wokół Anglii, Walii i Irlandii Północnej) podała, że rozpocznie prace nad nową rundą leasingu dla komercyjnych pływających projektów wiatrowych na Morzu Celtyckim. Brytyjski rząd zamierza zainstalować 1 GW mocy w pływających elektrowniach wiatrowych do 2030 roku.
Rozwój zaplecza portowego
W związku z tym ambitnymi planami rozwoju na przestrzeni najbliższych lat brytyjski rząd zapowiedział przeznaczenie 160 milionów funtów w rozbudowę portów instalacyjnych przeznaczonych stricte pod pływające farmy wiatrowe. Obiekty te mają pełnić nie tylko funkcję zaplecza transportowo-logistycznego, ale także produkcyjnego. Brytyjski rząd ma nadzieję, że brytyjski przemysł będzie miał jak największy udział przy produkcji komponentów pływających MFW.
W ubiegłym roku wybrano również porty w Humber oraz Teesside jako porty instalacyjne „nowej generacji”, które będą wspierać realizacje nadchodzących projektów MFW na Morzu Północnym oraz u wybrzeży Szkocji. Zapowiedziano przeznaczenie 95 milionów funtów na ten cel, który jednak pozytywnie przełoży się na rozwój region – generując około 6 tysięcy nowych miejsc pracy. Planuje się także inwestycje w Irlandzkie porty w Galway (15 milionów euro) oraz Shannon Foynes (28 milionów euro). Lokalni politycy szacują, że każda z nich wygeneruje około tysiąc nowych miejsc pracy.

Warto jednak wspomnieć, że w Wielkiej Brytanii funkcjonuje już od pewnego czasu kilka portów instalacyjnych i serwisowych – m.in. Green Port Hull, Mostyn, Able Seaton, Cromarthy Firth czy też porty w Grimsby, Barrow oraz Lowestoft. Pełnią one rolę kompleksowych hubów produkcyjno-logistycznych dla projektów realizowanych na Morzu Północnym.
Porty te pełnią funkcję terminali instalacyjnych i serwisowych nie tylko dla sektora morskiej energetyki wiatrowej, ale także dla sektora offshore oil & gas. Do tego w ciągu minionych lat dokonano wielu inwestycji w istniejące porty, modernizując je właśnie na potrzeby dynamicznie rozwijającego się brytyjskiego rynku morskich farm wiatrowych.
Rafał Żendarski, kierownik ds. przygotowania zaplecza O&M w PGE Baltica
Wsparcie lokalnego przemysłu
Obecnie w sektorze morskiej energetyki wiatrowej w Wielkiej Brytanii zatrudnionych jest około 26 tysięcy osób. Według raportu opublikowanego przez Offshore Wind Industry Council (OWIC) do 2026 roku ta liczba zwiększy się do aż 70 tysięcy osób. Rozwój morskiej energetyki wiatrowej, a także powiązany z tym procesem impuls społeczno-gospodarczy stał się jednym z kluczowych elementów narracji partii rządzącej w Wielkiej Brytanii. Politycy naciskają, aby maksymalizować udział brytyjskich firm w realizacji projektów MFW. Przyjmuje się, że wkład local content w bieżących projektach realizowanych w kraju to około 50 proc., co przede wszystkim obejmuje produkcję turbin i większości łopat, instalację i uruchomienie turbin oraz ich konserwację i serwis. Rządowi doradcy mają jednak nadzieję na zwiększenie udziału brytyjskich firm do 60 proc. wydatków związanych z całym cyklem farmy wiatrowej.
Również polskie firmy realizujące projekty związane z energetyką wiatrową na Morzu Bałtyckim chcą stawiać na lokalny wkład. – Każdy port na polskim wybrzeżu może w mniejszym lub większym stopniu przyczynić się do rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w naszej Wyłącznej Strefie Ekonomicznej Morza Bałtyckiego. W związku z tym, że działalność serwisowo-operacyjna morskich farm wiatrowych obliczona jest na kilkadziesiąt lat, to właśnie w polskiej logistyce portowo-transportowej upatruje się najwięcej szans do wykorzystania local content.
Rafał Żendarski, kierownik ds. przygotowania zaplecza O&M w PGE Baltica
Łączna zainstalowana moc budowanych przez PGE obecnie morskich farm wiatrowych ma osiągnąć ok. 3,5 GW. Przy czym pierwszy prąd z projektów Morskiej Farmy Wiatrowej Baltica, składającego się z etapów Baltica 2 i Baltica 3, ma popłynąć w roku 2026. Łącznie MFW Baltica osiągnie 2,5 GW mocy. Ponadto po 2030 roku realizowany projekt Baltica 1 przyniesie dodatkowy 1 GW mocy. Do 2040 roku PGE chce posiadać przynajmniej 6,5 GW mocy wytwórczej zainstalowanej w technologii offshore.
Wielka Brytania zapowiedziała realizację wielu bardzo ambitnych projektów w najbliższych latach oraz odważne postawienie na pływające farmy wiatrowe. Eksperci są podzieleni odnośnie przyszłości pływających farm wskazując, że koszt ich instalacji jest większy od tradycyjnych MFW, a także że są one bardziej narażone na korozję i uszkodzenia. Z drugiej jednak strony, koszty związane z ich eksploatacją mogą w przyszłości spadać. Ponadto, większy udział kosztowy w realizacji projektów pływających farm (niż w przypadku tradycyjnych MFW) będą posiadać brytyjskie przedsiębiorstwa. Wielka Brytania niewątpliwie będzie w przyszłości jednym z globalnych liderów w morskiej energetyce wiatrowej, rozwijając swój potencjał również w zakresie produkcyjno-logistycznym.
Autor: Jan Siemiński

Korekta programu Constellation i zmiany w kierownictwie Fincantieri Marinette Marine

Amerykańska stocznia Fincantieri Marinette Marine powołała byłego sekretarza marynarki wojennej USA Kennetha J. Braithwaite’a na przewodniczącego rady dyrektorów. Decyzja zapadła w momencie głębokiej korekty programu fregat Constellation oraz zmiany kierunku działań US Navy w segmencie mniejszych nawodnych okrętów wojennych.
W artykule
Nowy przewodniczący rady dyrektorów
Zmiany personalne w kierownictwie stoczni otwierają nowy etap w jej funkcjonowaniu, zbieżny z próbą uporządkowania jednego z najbardziej problematycznych programów okrętowych ostatnich lat. Na czele rady dyrektorów Fincantieri Marinette Marine 19 grudnia stanął Kenneth J. Braithwaite, 77. sekretarz marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych oraz były ambasador USA w Norwegii. Jego doświadczenie obejmuje zarówno służbę w lotnictwie marynarki wojennej USA, jak i wieloletnią karierę dyplomatyczną.
Nominacja ma wzmocnić zaplecze decyzyjne stoczni należącej do włoskiego koncernu Fincantieri, jednego z największych graczy europejskiego przemysłu okrętowego, który od lat konsekwentnie buduje swoją pozycję na rynku amerykańskim. Zakłady w Marinette stanowią dziś kluczowy element tej strategii, łącząc europejski kapitał i know-how z realiami zamówień federalnych USA. W tym kontekście część komentatorów wskazuje, że powołanie byłego sekretarza marynarki może być również czytelnym sygnałem wysłanym w stronę decydentów w Waszyngtonie. Jak zauważył m.in. analityk morski prowadzący konto Virtual Bayonet, ruch ten można interpretować jako element starań Fincantieri Marinette Marine o utrzymanie i pozyskanie kolejnych zleceń dla US Navy po ograniczeniu programu Constellation.
Ograniczenie programu Constellation
25 listopada 2025 roku US Navy ogłosiła rezygnację z budowy czterech fregat typu Constellation jeszcze przed rozpoczęciem ich produkcji. Kontynuowane mają być wyłącznie dwie pierwsze jednostki: przyszłe USS Constellation (FFG-62) oraz USS Congress (FFG-63), budowane w zakładach stoczniowych w Marinette. Oficjalnie decyzję przedstawiono jako element szerszej korekty podejścia do rozwoju floty nawodnej, jednak jej przyczyny mają znacznie bardziej przyziemny charakter.
Harmonogram programu uległ bowiem poważnemu rozchwianiu, a przekazanie okrętu prototypowego, pełniącego rolę jednostki wiodącej dla całego typu, przesunięto na 2029 rok. Źródłem opóźnień nie były wyłącznie kwestie organizacyjne, lecz narastająca złożoność projektu. W toku prac fregata Constellation była sukcesywnie doposażana i modyfikowana w odpowiedzi na kolejne wymagania, co prowadziło do rozrostu instalacji okrętowych, wzrostu masy jednostki oraz konieczności ciągłego aktualizowania dokumentacji technicznej.
W efekcie program stopniowo odchodził od pierwotnego założenia budowy okrętu opartego na sprawdzonej konstrukcji, wchodząc w fazę projektu rozwijanego równolegle z produkcją. Taki model działania wymuszał korekty już w trakcie prac stoczniowych, spowalniał tempo budowy i potęgował ryzyko kolejnych poślizgów w realizacji harmonogramu.
W praktyce program Constellation stał się podręcznikowym przykładem tego, jak ambicje potrafią zdominować zdrowy rozsądek projektowy. Dążenie do maksymalnego nasycenia jednego okrętu nowymi zdolnościami doprowadziło do rozrostu konstrukcji, utraty kontroli nad masą oraz konieczności wprowadzania zmian już w trakcie budowy. Marynarka wojenna, zamiast szybko otrzymać nowy typ fregat, znalazła się w stanie permanentnego zarządzania kryzysem projektowym.
Raport Government Accountability Office z maja 2024 roku potwierdził problemy, które od dłuższego czasu były sygnalizowane w środowisku okrętowym. Rozpoczęcie budowy fregat typu Constellation nastąpiło przy niezamkniętym projekcie technicznym, co w naturalny sposób prowadziło do opóźnień i komplikacji w realizacji programu. W toku prac konieczne było wprowadzanie kolejnych zmian projektowych oraz dostosowań technicznych, już po rozpoczęciu budowy jednostek.
Program Constellation unaocznił tym samym, że nawet w przypadku największej marynarki wojennej świata prowadzenie budowy okrętu równolegle z dopracowywaniem projektu i rozszerzaniem zakresu wymagań technicznych generuje istotne ryzyka harmonogramowe i organizacyjne.
Decyzja o ograniczeniu serii i odejściu od dalszego rozwijania programu w dotychczasowej formie może być zatem postrzegana jako kosztowna, lecz konieczna korekta przyjętego wcześniej podejścia. US Navy sygnalizuje w ten sposób zwrot w stronę konstrukcji przewidywalnych w budowie, opartych na sprawdzonych rozwiązaniach oraz realnej kontroli terminów wprowadzania okrętów do służby.
Program FF(X) oparty na Legend – nowy kierunek US Navy
W miejsce programu fregat Constellation US Navy zapowiedziała uruchomienie nowej koncepcji oznaczonej jako FF(X). Nie oznacza to prostego przekształcenia kutrów typu Legend w okręty bojowe, lecz wykorzystanie sprawdzonej, seryjnie budowanej platformy jako punktu wyjścia do opracowania nowych nawodnych jednostek bojowych.
Podstawą rozważań pozostaje konstrukcja National Security Cutter, opracowana pierwotnie dla US Coast Guard przez Huntington Ingalls Industries. Projekt ten, zweryfikowany w wieloletniej eksploatacji, ma stanowić fundament dla jednostek FF(X), które od początku projektowane będą z myślą o wymaganiach marynarki wojennej, a nie jako bezpośrednia adaptacja istniejących kutrów.
Nowa ścieżka rozwoju ma umożliwić szybsze osiągnięcie gotowości bojowej poprzez ograniczenie ryzyka technicznego wynikającego z rozwoju projektu. Zgodnie z deklaracjami, wodowanie pierwszego kadłuba planowane jest na 2028 rok w ramach inicjatywy określanej jako „Golden Fleet”. W komunikatach marynarki akcentowano przede wszystkim stabilizację harmonogramu oraz większą przewidywalność procesu budowy, co pozostaje w wyraźnym kontraście do doświadczeń wyniesionych z programu Constellation.
Skutki dla stoczni i przemysłu w USA
Fincantieri podkreśla, że osiągnięte porozumienie z marynarką wojenną USA zapewni stabilność zatrudnienia oraz ciągłość funkcjonowania trzech zakładów stoczniowych w stanie Wisconsin. Marynarka ma pokryć skutki ekonomiczne wynikające z decyzji kontraktowych dotyczących anulowanych jednostek.
Obecnie koncern zatrudnia około 3750 pracowników w zakładach stoczniowych w Marinette, Green Bay, Sturgeon Bay oraz Jacksonville. W ostatnich latach nakłady inwestycyjne Fincantieri w amerykański przemysł okrętowy przekroczyły 800 mln dolarów.
Perspektywy na kolejne programy
Przedstawiciele spółki zapowiadają skoncentrowanie działań na przyszłych zamówieniach obejmujących jednostki desantowe, lodołamacze oraz okręty do zadań specjalnych. Rola nowego przewodniczącego rady dyrektorów ma sprowadzać się do wsparcia stoczni w dostosowaniu jej oferty do zmieniających się priorytetów US Navy oraz w odbudowie zaufania do zdolności Fincantieri Marinette Marine w zakresie terminowej i przewidywalnej realizacji programów okrętowych.
Decyzje podejmowane w Marinette wpisują się w szerszą tendencję rewizji federalnych programów okrętowych w Stanach Zjednoczonych. W tym kontekście odejście od dalszego rozwijania programu Constellation oraz zwrot ku rozwiązaniom opartym na sprawdzonych projektach można odczytywać jako próbę powrotu do podejścia, w którym pierwszoplanowe znaczenie mają kontrola ryzyka, stabilność harmonogramu oraz realna wykonalność programu, a nie przerost ambicji na etapie całego programu.










