Spokojna, szeroka i nadmorska. Wioska Sianożęty, która nie udaje kurortu
Opublikowane:
15 lipca, 2025
Fot. @tadeuszibrom/YouTube
Jeśli marzycie o tym, by rano usłyszeć szum fal zamiast odgłosu parawanowej wojny, warto zboczyć z głównego szlaku. Dwanaście minut jazdy od tętniącego życiem wakacyjnym Kołobrzegu kryje się miejsce, w którym morze mówi ciszej, a czas płynie trochę wolniej – Sianożęty.
W artykule
Między ciszą a horyzontem. Odkrycie, które zaczęło się od jednego kliknięcia
Przeglądając Internet w poszukiwaniu ciekawych inspiracji na lato, natknąłem się na piękny tekst autorstwa Pauliny Kopeć, opublikowany na portalu Wprost Podróże. To opowieść o miejscu, które – choć tuż przy popularnym Ustroniu Morskim – zdaje się istnieć w zupełnie innym rytmie. Pozwólcie, że dziś zabiorę was właśnie tam. Może to idealny moment, by uciec od miejskiego zgiełku, zabrać książkę, ruszyć nad Bałtyk i dać się otulić spokojowi tej małej nadmorskiej wioski.
To wieś, która nie udaje kurortu. Nie musi. Sąsiedztwo Ustronia nadaje jej puls, ale nie zabiera ciszy. Tu nie goni się za atrakcjami – wystarczy zejść na plażę, gdzie horyzont nie jest zasłonięty parawanami, a piasek pachnie jak kiedyś. Sianożęty – miejsce, gdzie morze mówi szeptem.
W internecie nazwano ją „rewelacją” – bo rzeczywiście trudno uwierzyć, że przy tak dobrym położeniu nadal można znaleźć miejsce na ręcznik. Sianożęty mają skromne 1400 metrów linii brzegowej, ale za to szerokiej, strzeżonej i wpisanej w Koszaliński Pas Nadmorski. Trzy zejścia – proste, oznakowane. I żadnego pośpiechu.
Wieczorami robi się cicho. To ten moment dnia, kiedy plaża pustoszeje, powietrze chłodnieje, a na horyzoncie zostaje tylko linia fal i księżycowa poświata.
Dla tych, którzy planują wyjazd na ostatnią chwilę – Sianożęty to ratunek. Tam, gdzie inne kurorty świecą „brakiem miejsc”, tu wciąż można znaleźć klimatyczny domek z drewna, okno z widokiem na niebo i kawałek ogrodu. Agroturystyka? Jest. Kawiarnie? Kameralne. Z ulic Lotniczej, Kwiatowej czy Ku Morzu na plażę dojdziecie w pięć minut spacerem.
A kiedy głód da o sobie znać – spokojnie, nie trzeba ruszać do pobliskiego Ustronia. W Sianożętach też można dobrze zjeść. „Pierogowo” – idealne na domowy obiad i leniwe popołudnie – oraz lokal z wymowną nazwą „Żarcie na Wypasie”, gdzie serwują naprawdę solidne porcje, w tym pizzę, która bardziej przypomina swojskie danie „dla głodnych” niż włoski klasyk. Jest jeszcze Simple Fish – smażalnia z bogatym menu, od sandacza po halibuta, i burgerami w zestawie. Jak na tak niewielką miejscowość, to całkiem konkretna kulinarna mapa.
A jeśli ktoś z was zatęskni za miejskim zgiełkiem – Kołobrzeg jest tuż obok. Rowerem 35 minut, autem nieco ponad dziesięć. I już jesteście przy molo, w oceanarium, na koncercie. Albo odwiedzić „Miasto Myszy” – jedyne takie miejsce, gdzie królują gryzonie i miniaturowe dekoracje.
Plaża Sianożęty bez tłoku – i to naprawdę
Nie każda nadmorska miejscowość ma tyle przestrzeni – i tyle powietrza. W Sianożętach można jeszcze znaleźć oddech. Zwłaszcza dla rodzin z dziećmi, które nie szukają hałasu, a piasku, muszelek i spokojnej wody. To wioska, która nie próbuje być czymś więcej. A przez to – daje więcej niż się spodziewamy.
Może tego lata to Ty zatrzymasz się właśnie tutaj?
Portal Stoczniowy to branżowy serwis informacyjny o przemyśle stoczniowym i marynarkach wojennych, a także innych tematach związanych z szeroko pojętym morzem.