Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Wizja, ambicje i przyszłość przemysłu stoczniowego według Prezesa BALTEXPO Andrzeja Bojanowskiego [WYWIAD część 1]

O ambicjach Międzynarodowych Targów Gdańskich, przejęciu BALTEXPO oraz przyszłości przemysłu morskiego na Pomorzu rozmawiał z wydawcą Portalu Stoczniowego Mariuszem Dasiewiczem Prezes Andrzej Bojanowski. Targi BALTEXPO, odbywające się co dwa lata, to kluczowe wydarzenie dla branży morskiej w Polsce i Europie Północnej.

Mariusz Dasiewicz: Jakie były główne motywy i przesłanki, które skłoniły Międzynarodowe Targi Gdańskie do przejęcia BALTEXPO, oraz jakie korzyści przyniosło to dla rozwoju branży morskiej w regionie Pomorza?

Andrzej Bojanowski: Główną motywacją do przejęcia BALTEXPO przez Międzynarodowe Targi Gdańskie była nie tylko ambicja Gdańska, ale całego Pomorza, w tym również Pomorza Zachodniopomorskiego. Jesteśmy ekspertami w gospodarce morskiej. To właśnie tu na Pomorzu, mamy rozbudowane porty i stocznie – serce naszego przemysłu. Targi BALTEXPO stanowią kluczowe wydarzenie dla branży morskiej. Od lat kultywujemy tę tradycję. Zdajemy sobie sprawę, że wydarzenia takie jak BALTEXPO mają duże znaczenie nie tylko dla przemysłu metropolii gdańskiej, ale są ważne również dla rozwoju Szczecina oraz całego Pomorza Zachodniego. 

Od wielu lat dążyliśmy do większego wpływu na merytorykę i strukturę tego przedsięwzięcia, nie chcąc skupiać się wyłącznie na ciężkim przemyśle stoczniowym. Posiadając w swoim portfelu BaltMilitaryExpo oraz BALTEXPO szybko wypełniliśmy segment stoczniowy i wojskowo-stoczniowy. Jednocześnie chcieliśmy również wprowadzić inne elementy przemysłowe, takie jak gospodarka morska, infrastruktura portowa czy energetyka, w tym sektor offshore i offshorewind. Dążenie było takie, aby mieć wpływ na tematykę i zakres dyskusji o międzynarodowych aspektach branży, zamiast ograniczać się wyłącznie do rynku polskiego. 

Przed ostatnia edycja targów odbyła się w czasie pandemii i była mocno okrojona. Ten trudny okres pozwolił nam na lepsze wynegocjowanie warunków zakupu targów, które przed pandemią były mniej korzystne. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak głęboko targi te zakorzeniły się wśród naszych potencjalnych klientów zagranicznych, którzy wcześniej postrzegali je jako lokalne i mało znaczące wydarzenie. Jednak dziś wiemy, że warto było podjąć to ryzyko.

M.D.: Jakie wyzwania napotkaliście przy przygotowywaniu zeszłorocznej edycji targów, zwłaszcza w kontekście pierwszego razu w roli głównego organizatora?

Andrzej Bojanowski: Przygotowując zeszłoroczną edycję targów, stanęliśmy przed wieloma wyzwaniami, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że była to nasza premiera w roli głównego organizatora.

Każde targi, które organizujemy, opierają się na sprawdzonej metodologii analizy projektów. Dzięki naszym sprawdzonym narzędziom identyfikujemy wartości dla klientów, źródła przychodów oraz koszty. Na tej podstawie tworzymy „mapę drogową”, pokazującą nam, jakie wartości możemy dostarczyć naszym kontrahentom. Jednym z kluczowych wyzwań było dostosowanie tej koncepcji do oczekiwań Rady Programowej. W Międzynarodowych Targach Gdańskich przywiązujemy ogromną wagę do opinii tej Rady, widząc ją jako reprezentanta naszych klientów – zarówno wystawców, jak i odwiedzających.

Jednak przekonanie członków Rady Programowej do naszego podejścia nie było proste. Różne sektory, takie jak branża stoczniowa i sektor morskich farm wiatrowych, miały odmienne oczekiwania. Wielkie międzynarodowe korporacje, takie jak RWE, Equinor czy ORSTED, miały już swoje strategie i podejście. Z drugiej strony, narodowe koncerny, takie jak PGE czy ORLEN, miały swoją specyfikę.

Wyjątkowo trudno było nawiązać współpracę z krajowymi koncernami, ale z czasem zdobyliśmy zaufanie partnerów, takich jak np. PGE Baltica. Zrozumieliśmy ich obawy, zwłaszcza w kontekście konkurencyjnych wydarzeń o podobnej tematyce. Tak jak powiedział nasz prezes: „Wchodząc na rynek jako nowy gracz, jesteśmy często postrzegani jako entuzjaści bez doświadczenia. Musimy przekonywać, że jesteśmy poważnym partnerem, który ma coś ważnego do zaoferowania.”

Wierzymy, że wraz z kolejnymi edycjami udowodnimy naszą wartość i zaangażowanie w rozwój branży morskiej, dostarczając wartość zarówno dla wystawców, jak i odwiedzających.

M.D.: W jaki sposób doświadczenia i wyzwania z przeszłości wpłynęły na Pana obecną rolę jako prezesa BALEXPO i jakie osoby były kluczowe w kształtowaniu tej drogi?

Andrzej Bojanowski: To co bardzo mnie cieszy to fakt, że polskie porty mają świadomość, że współpraca i wspólne projekty służą budowaniu potęgi gospodarki morskiej w naszym kraju i korzysta na tym cała branża. Zarówno porty w Szczecinie i Świnoujściu, jak i Gdańsku i Gdyni obecnie wystawiają się razem na wielu targach i konferencjach, co uważam za imponujące osiągnięcie. Gratulacje dla nich wszystkich. Osobiście odwiedzałem te porty i doskonale rozumiem tło ich współzawodnictwa.

Pomimo tego, że porty mają jednego właściciela, jakim jest obecnie Ministerstwo Infrastruktury, to historycznie były to konkurencyjne jednostki. Przykładem może być sytuacja, gdy Gdynia próbowała zablokować możliwość budowy DCT. Pomimo tego, dzięki odwadze i determinacji, rozpoczęliśmy proces budowy terminalu DCT, który obecnie jest największym hubem kontenerowym na Bałtyku.

Pamiętam interakcje z Januszem Jarosińskim, od którego wiele się nauczyłem. Choć mieliśmy różnice zdań, potrafiliśmy znaleźć wspólny grunt. Dzisiaj, dzięki inicjatywie Baltic Hub, pokonaliśmy wiele przeszkód i wdrożyliśmy innowacyjne rozwiązania w zakresie użytkowania wieczystego i inwestycji portowych. Korzystając z przepisów, których inne porty nie zastosowały, zdobyliśmy konkurencyjną przewagę.

Jeśli chodzi o wyniki finansowe, było to wyzwanie. Chociaż prezes wspominał o zerowym wyniku, to warto dodać, że osiągnęliśmy 10 mln zysku, co w tamtych czasach było imponującą kwotą.

Chcę podkreślić wagę i wkład osób, które miały decydujący wpływ na całą tę transformację. Moje serdeczne podziękowania kieruję w stronę Łukasza Greinke, dawnego prezesa Portu Gdańsk, Krzysztofa Urbasia, byłego prezesa portów Szczecin-Świnoujście, Jacka Sadaja, również byłego prezesa Portu Gdańsk, oraz Łukasza Malinowskiego, który do niedawna pełnił również funkcję prezesa. To dzięki ich niezmordowanemu zaangażowaniu udało nam się ukazać zjednoczenie i potęgę naszych portów.

M.D.: Jakie są plany na przyszłość w kontekście współpracy z wystawcami i korzystania z funduszy europejskich? Jakie lekcje wynieśliście z doświadczeń związanych z projektem InterMare?

Andrzej Bojanowski: Chcę podkreślić znaczenie wystawców na naszych targach. Mimo, że nie zawsze było to jasne na pierwszy rzut oka, istniała wspólna płaszczyzna między nami. Chociaż na początku wydawało się, że nie mamy nic wspólnego, przy głębszej analizie zauważyliśmy wiele punktów stycznych. Te same firmy i generalni wykonawcy, którzy współpracowali z nami, świadczyli również usługi dla stoczni. Dzięki temu firmy mogły prezentować swoje plany na BALTEXPO, omawiać swoje usługi i poznawać plany rozwojowe innych.

Cieszy nas obecność tych firm jako wystawców na targach, co potwierdza wartość korzystania z funduszy europejskich i siły networkingowej. Jednak pandemia wpłynęła na nasz projekt, InterMare, który został stworzony jako alternatywa dla BALTEXPO. Pomimo wyzwań, uważam, że korzystanie z funduszy europejskich jest kluczowe dla naszej branży. W trakcie targów dyskutowaliśmy również o finansowaniu i sposobach wsparcia gospodarki morskiej przez różne państwa. Uważam, że nie wykorzystujemy w pełni naszych możliwości. 

M.D.: Czy dialog i relacje to klucz do zrozumienia liberalizmu i otoczenia rynkowego w Polsce?

Andrzej Bojanowski: Osobiście jestem zwolennikiem liberalizmu i monetaryzmu, ale pamiętam również czasy, gdy byłem komunistą podczas rządów SLD w latach 2004-2005. Były to ciekawe czasy z punktu widzenia gospodarczego, ale miały też aspekt społeczny.

W tamtym okresie rozwijałem swoje umiejętności prowadzenia dialogu z ludźmi, pomimo początkowej niechęci do współpracy ze związkami zawodowymi. Zrozumiałem, że kluczem do sukcesu jest przekonanie ich lub przynajmniej wyjaśnienie powodów moich decyzji. Ta zdobyta umiejętność okazała się nieoceniona, kiedy przez kolejne osiem lat pracowałem w Gdańsku, aktywnie uczestnicząc w działaniach Platformy Obywatelskiej.

Chociaż nie zawsze zgadzam się z opinią innych, staram się być efektywnym menedżerem, dbać o budowanie relacji i rozwijać moje sieci kontaktów. Finanse oraz tworzenie i utrzymywanie relacji z ludźmi to moje pasje – właśnie w nich odnajduję swoje prawdziwe powołanie.

Jeśli chodzi o moje poglądy na liberalizm, uważam, że jego ortodoksyjna forma nie ma przyszłości. Tak samo jak wszelkie skrajności ideologiczne. Powinniśmy dążyć do złapania centrum i dialogu. Obecnie wydaje się to trudniejsze niż kiedyś. Pamiętam czasy, kiedy współpraca przynosiła nam korzyści, a rywalizacja nie była na porządku dziennym. Dziś potrzebujemy zmiany w podejściu do siebie, a niekoniecznie zmiany władzy.

Liberalizm, mimo że ma swoje miejsce, musiał ustąpić miejsca realiom rynkowym. Jeśli nasza konkurencja jest wspierana i subwencjonowana, my również musimy dostosować się do tych warunków. Rynek dyktuje swoje prawa i musimy je analizować, by przetrwać. Współczesna Polska stoi przed wyzwaniami inflacyjnymi, co jest dla nas szkodliwe. W porównaniu, Niemcy subwencjonują, ale kontrolują inflację. Różnica polega na odpowiednim wykorzystaniu subwencji, zamiast bezmyślnego rozdawania środków.

M.D.: Podczas śniadania prasowego na ubiegłorocznych targach BALTEXPO wspominał Pan o przyszłych planach. Jakie są teraz Państwa oczekiwania na dwa najbliższe lata po zakończeniu tych targów?

Andrzej Bojanowski: Znajdujemy się w nieco nietypowej sytuacji. Osobiście pasjonuje mnie planowanie, dążenie do tego, aby mieć wszystko pod kontrolą i analizować ewentualne odstępstwa od ustalonych planów. To jest rdzeń mojego działania jako menedżera z bogatym doświadczeniem.

Niemniej współczesny świat nieustannie się zmienia, co sprawia, że proces planowania jest coraz bardziej skomplikowany. Mimo to posiadamy jasno określone kierunki strategiczne i zdajemy sobie sprawę z potencjału naszej branży. Cieszymy się, że nasze osiągnięcia są doceniane. Zdobyliśmy zaufanie wielu ludzi, zarówno w naszej firmie, jak i wśród naszych klientów. Teraz chcemy wspólnie z nimi omawiać kierunki naszego rozwoju.

Często podkreślam znaczenie konferencji towarzyszących targom. Mają one dostarczać jedynie pewnych impulsów do myślenia. Na ich podstawie pragniemy tworzyć treści po-targowe i kontynuować dialog na temat istotnych wyzwań. Chciałbym, aby po dwóch latach podsumować nasze działania i osiągnięcia. To właśnie tego aspektu brakuje mi w wielu konferencjach i spotkaniach.

Jeśli zdrowie pozwoli, z pewnością podejmę się tego zadania. Nie inwestuję środków w przygotowywanie podsumowań bez powodu. Za każdym podsumowaniem stoją ludzie, którzy dokładnie notują wszystko, co się dzieje. Mam nadzieję, że z ich pomocą uda nam się skupić na najważniejszych zagadnieniach, takich jak dekarbonizacja. Chcemy też nawiązać dialog z decydentami na temat naszych obserwacji i działań.

Wierzę w to, że biznes potrafi się obronić sam, co jest widoczne na obecnych targach.

Po tej edycji targów będziemy określać ramy dyskusji na temat tego, czego wspólnie potrzebujemy. Przystępujemy do tego z pełnym zrozumieniem, ponieważ każdy z nas jest świadomy swojej roli. Naszym zadaniem jest stworzenie platformy budowania relacji, a nie bycie narzędziem w rękach jakiegoś marszałka czy właściciela, który teraz będzie chodził w geście triumfu.

Jesteśmy świadomi naszej służebnej roli, rozumiemy, dla kogo działamy i dlaczego wszyscy chcieliby tu zobaczyć ministrów. Wszyscy oczekują od naszych decydentów jasnych informacji na temat ich planów i strategii. Minister odpowiedzialny za gospodarkę morską pełni kluczową rolę w kształtowaniu polityki w tej dziedzinie, dlatego jego obecność na takich targach jest niezbędna do przedstawienia wizji rozwoju oraz odpowiedzi na pytania branży.

Co do Orlenu – dla mnie niezrozumiałe jest, że tak ważna spółka Skarbu Państwa, która odgrywa kluczową rolę w inwestycjach morskich, nie została patronem tych targów. Jeśli to się potwierdzi, będzie to świadczyć o niepokojących tendencjach w gospodarce naszego kraju.

M.D.: Jak Pan ocenia przebieg trzech dni targów? 

Andrzej Bojanowski: Przede wszystkim muszę podkreślić, że to było intensywne przeżycie. Jestem niezmiernie dumny z mojego zespołu, który włożył ogrom pracy w przygotowanie tego wydarzenia. Bycie jednocześnie project managerem było dodatkowym wyzwaniem, które jednak znakomicie uwypukliło moje zdolności organizacyjne.

Cieszy mnie, że udało nam się zgromadzić ekspertów z branży morskiej, którzy doskonale orientują się w specyfice tego środowiska. Dzięki nim mieliśmy pewność, że wydarzenie jest w dobrych rękach. To był intensywny dzień. Miałem obawy, czy wszystkie przygotowane dla uczestników miejsca zostaną zajęte, czy stoiska przyciągną interesariuszy, czy wieczorne wydarzenie „SalmonEvening” spotka się z zainteresowaniem? Zastanawiałem się, czy nasza propozycja spotka się z pozytywnym odbiorem? Teraz z radością mogę stwierdzić: misja wykonana. Warto było podjąć to wyzwanie, mimo że ostatnie 6 miesięcy przygotowań przed targami było pełne energii i napięcia.

Napotkaliśmy wiele sytuacji, które testowały naszą wytrwałość – od entuzjastycznych zgłoszeń partnerów po ich późniejsze rezygnacje. Ale takie momenty mnie napędzają, sprawiają, że czuję, że żyję. Moja sportowa natura sprawia, że uwielbiam takie wyzwania. Owszem, były chwile niepewności, ale z determinacją dążyliśmy do celu.

Trudności były, lecz dzięki zaangażowaniu i wsparciu ludzi wokół mnie, udało się nie tylko spełnić oczekiwania, ale i je przekroczyć. Szczególne słowa uznania kieruję w stronę naszych partnerów i Rady Programowej. Włożyli w projekt jeszcze więcej energii. To ludzie, którzy głęboko wierzą w wagę gospodarki morskiej dla naszego kraju. Niestety, często w stolicy brakuje takiej świadomości nad czym ubolewam. 

M.D.: Jakie są główne powody decyzji o organizacji targów BALTEXPO co dwa lata i jakie korzyści przynosi korzystanie z zabudowy dostarczonej przez AD SYSTEM w kontekście promowania ważnych tematów ekologicznych?

Andrzej Bojanowski: Chciałbym podkreślić, że targi BALTEXPO będą organizowane co dwa lata. Organizacja takiego wydarzenia co roku byłaby zbyt obciążająca dla biznesu. Następne targi odbędą się w 2025 roku, podobnie jak targi TRACO, które również odbywają się w październiku, ale bliżej 7. dnia miesiąca. Musimy uwzględnić czas potrzebny na przygotowania po zakończeniu targów TRAKO, które kończą się pod koniec września. 

Cieszy mnie fakt, że wielu wystawców głównie korzysta z naszej zabudowy, z której są zadowoleni. Wciąż poznajemy jej możliwości, ale już teraz dostrzegamy w niej duży potencjał. Dzięki temu możemy skuteczniej promować kluczowe kwestie, takie jak recykling czy redukcja śladu węglowego. Wszystko to dzięki systemom dostarczonym przez AD SYSTEM.

M.D.: Jakie są kluczowe aspekty otwierania się branży morskiej na nowe kadry i jakie korzyści przynosi taka zmiana perspektywy?

Andrzej Bojanowski: Otwarcie branży morskiej na nowe kadry przynosi ze sobą wiele korzyści. Nie tylko gospodarka morska, ale także stoczniowa, portowa, branża wiatrowa i każda inna żeglugowa powinna przyjąć świeże kadry. Nie mam na myśli tylko studentów i uczniów, ale także tych, którym możemy zaproponować zmianę branży. Musimy być dla nich atrakcyjni i otwarci na współpracę. Inwestując w nowe kadry, nie powinniśmy obawiać się, że wyjadą za granicę. Część z nich może wyjechać, ale inni wrócą lub do nas dołączą. Branża musi odświeżyć swój wizerunek, pozbyć się stereotypów.

Przykładem mogą być kraje skandynawskie, które rozwijają swoją branżę morską. Namawiam wszystkich do otwarcia się na nowe możliwości, bo to przyniesie korzyści. Musimy zmienić nasze podejście, być bardziej otwarci i nie bać się inwestować w przyszłość. Współpracując razem, wszyscy na tym zyskamy – od zwykłych obywateli po przedsiębiorców.

Już wkrótce opublikujemy drugą część naszego wywiadu z Prezesem Andrzejem Bojanowskim, który pełni od kilki miesięcy funkcję członka Rady Nadzorczej Portu Gdańsk. W kolejnym odcinku poruszymy temat najnowszych inwestycji w porcie oraz ich wpływ na rozwój gospodarczy regionu. Dowiemy się więcej o planach związanych z ekspansją infrastruktury portowej oraz o przyszłych i obecnych projektach z zakresu gospodarki morskiej. Serdecznie zapraszam do lektury kolejnej odsłony naszej rozmowy. Nie przegapcie!

Rozmawiał Mariusz Dasiewicz 

https://portalstoczniowy.pl/category/porty-przewozy-morskie/
Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Spotkanie dwóch wycieczkowców polarnych u wybrzeży Antarktydy

    Spotkanie dwóch wycieczkowców polarnych u wybrzeży Antarktydy

    W listopadzie na wodach wokół Damoy Point doszło do rzadkiego wydarzenia. Dwa polarne statki wycieczkowe należące do armatora Quark Expeditions – World Explorer i Ultramarine – prowadzące sezonowe wyprawy turystyczne w rejon Antarktydy, przecięły swoje trasy u wybrzeży Półwyspu Antarktycznego.

    Wycieczkowce polarne Quark Expeditions na trasie z Ushuaia

    Obie jednostki prowadzą wyprawy rozpoczynające się i kończące w Ushuaia. World Explorer – który po tym sezonie kończy służbę w barwach Quark Expeditions – realizował program „Antarctic Explorer”. Trasa obejmuje przejście przez Cieśninę Drake’a oraz żeglugę w rejonie Lemaire Channel, wyspy Anvers, Archipelagu Szetlandów Południowych i na wodach wzdłuż Półwyspu Antarktycznego. To jeden z klasycznych kierunków urystyki polarnej, który za każdym razem wymusza dostosowanie rejsu do surowych warunków pogodowych.

    Na podobnym kursie operował Ultramarine, który w listopadzie prowadził dłuższą, 18-dniową wyprawę „Snow Hill to the Peninsula”. Jej wyróżnikiem jest wejście na akwen Morza Weddella oraz odwiedzenie Snow Hill Island – miejsca znanego z jednej z największych kolonii pingwinów cesarskich. Dla wielu pasażerów to punkt kulminacyjny całej podróży.

    Damoy Point – miejsce, gdzie rzadko przecinają się trasy

    Wybrzeża w zachodniej części Półwyspu Antarktycznego należą do najbardziej obleganych przez wycieczkowce polarne, mimo że to jeden z regionów o najbardziej kapryśnych warunkach. Właśnie dlatego spotkanie dwóch statków tej samej linii w jednym punkcie wcale nie jest regułą. Zmienia się wiatr, zmienia się lód, zmienia się plan dnia – i każde takie przecięcie kursów nosi w sobie pewien element przypadkowości, znany dobrze wszystkim, którzy choć raz żeglowali w rejonach polarnych.

    Atrakcje Quark Expeditions podczas rejsów

    Wpisy Quark Expeditions w mediach społecznościowych, szczególnie na platformie X, dobrze pokazują, czym stała się współczesna turystyka polarna. Nie jest to surowa, pionierska wyprawa badawcza, lecz starannie zaplanowany rejs, w którym każdy dzień ma swój program i zestaw atrakcji. Pasażerowie mogą liczyć na lądowania śmigłowcem startującym z pokładu Ultramarine na lodowcu, spływy kajakowe między drobnymi krami lodowymi, trekkingi po zlodzonych grzbietach oraz możliwość nocowania w śpiworze na śniegu pod gołym niebem. Do tego dochodzą bliskie spotkania z pingwinami i szeroko promowane sesje fotograficzne w miejscach, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu oglądali wyłącznie polarnicy, badacze oraz załogi statków rządowych.

    Całość jest opakowana w narrację „odkrywania nieznanego”, choć w praktyce mamy do czynienia z komercyjnym doświadczeniem premium, realizowanym pod stałą opieką przewodników i załóg odpowiedzialnych za bezpieczeństwo uczestników. To turystyka ekstremalna, pozbawiona jednak dawnego elementu nieprzewidywalności, który kiedyś stanowił fundament polarnej eksploracji. Współczesny podróżnik dostaje namiastkę wyprawy – spektakularną, emocjonującą, wygodną – a jednocześnie w pełni kontrolowaną, prowadzoną w tempie i zakresie wyznaczanym przez Quark Expeditions.

    Zmiany we flocie Quark Expeditions

    Quark Expeditions utrzymuje obecność w Antarktyce do połowy marca. W tym sezonie, obok World Explorer i Ultramarine, operuje także polarny statek wycieczkowy Ocean Explorer, mogący zabrać na pokład około 140 pasażerów. Jednostka weszła do floty Quarka w 2024 roku i realizuje swój drugi sezon na południu.

    W drugiej połowie 2026 roku do floty Quark Expeditions dołączy World Voyager, który przejmie rolę kończącego pracę World Explorer. Nowy statek, pływający obecnie dla Atlas Ocean Voyages, będzie czarterowany przez Quarka na czas kolejnych sezonów antarktycznych. Sam World Explorer, sprzedany w 2024 roku Windstar Cruises, po przebudowie trafi do segmentu rejsów luksusowych. To kolejny dowód na to, jak szybko zmienia się rynek wycieczkowców polarnych i jak intensywnie armatorzy odświeżają swoje oferty.

    Rosnąca popularność wypraw polarnych

    Spotkanie dwóch statków Quarka to niewielki epizod, lecz dobrze pokazuje, jak zmienia się turystyka polarna. Armatorzy wprowadzają nowe jednostki nie tylko po to, by bezpiecznie prowadzić rejsy wśród lodu, lecz także po to, by zaoferować pasażerom coraz bardziej zróżnicowane przeżycia – od krótkich wypadów na ląd po aktywności, które jeszcze niedawno pozostawały domeną polarników. Dzisiejszy wycieczkowiec polarny ma zapewnić komfort, kontakt z dziką naturą oraz możliwość zobaczenia Antarktydy z bliska, w sposób możliwie intensywny, a jednocześnie kontrolowany.