Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Hiszpański koncern stoczniowy Navantia wraz z amerykańskim Lockheed Martin pochwalili się kolejnym przełomem w programie fregat typu F-110. Po raz pierwszy radar AN/SPY-7 został w pełni zintegrowany z systemem SCOMBA, co pozwoliło symulować walkę z realnymi celami. To właśnie ten duet technologiczny ma stanowić fundament obrony powietrznej przyszłych hiszpańskich Mieczników dla Armada Española.
W artykule
W ośrodku AEGIS SCOMBA Integration Center w Moorestown potwierdzono działanie kluczowego elementu systemu walki przyszłych fregat typu F-110. Po raz pierwszy ślady z radaru AN/SPY-7(V)2 zostały wyświetlone na konsolach SCOMBA, co umożliwiło przeprowadzenie symulowanych odpaleń na realne cele. Etap otworzył drogę do kolejnych prób w Hiszpanii oraz do finalnej integracji na pokładach F-110.

Fot. Navantia
Lockheed Martin i Navantia spięli w działającą całość radar SPY-7, łańcuch kierowania ogniem IAFCL oraz SCOMBA. W trakcie prób dane z radaru przetworzono i zobrazowano na konsolach operatorów, co pozwoliło prowadzić działania bojowe w trybie symulowanym. Uzyskany poziom zgrywania potwierdził sprawność architektury obrony powietrznej fregat, obejmującej zarządzanie śledzeniem i zwalczaniem celów powietrznych.
SCOMBA, rozwijany przez Navantia Sistemas, to narodowy system kierowania walką, powstały dzięki doświadczeniom i transferowi technologii z systemu Aegis (m.in. kod źródłowy i specyfikacje C&D oraz ADS). Stanowi on podstawę przyszłych systemów walki hiszpańskiej marynarki. Zintegrowany kanał obrony powietrznej Aegis (IAFCL) pozwala w pełni wykorzystać potencjał radaru SPY-7 i zapewnia spójność procesu decyzyjnego, co otwiera drogę do budowy skutecznej obrony powietrznej na jednostkach F-110.
Po zakończeniu prób w Moorestown system trafi do ośrodka testowego LBTS w San Fernando, a następnie zostanie uruchomiony w CIST w bazie Rota. Testy na wodach przybrzeżnych sprawdzą współdziałanie sensorów i środków ogniowych przed montażem na jednostkach, co pozwoli zminimalizować problemy techniczne podczas prób morskich.
Pod koniec 2024 roku radar SPY-7 dla programu F-110 po raz pierwszy uzyskał „live track” w układzie integracyjnym. Dostawy pierwszych egzemplarzy przewidziano na 2026 rok. Wodowanie prototypowej fregaty Bonifaz w Ferrolu zaplanowano na dosłownie za klika dni – 11 września, natomiast przekazanie do służby ma nastąpić w 2028 roku, zgodnie z zakładanym harmonogramem.
Próby potwierdziły działanie „szkieletu” obrony powietrznej: od wykrywania i śledzenia celów przez fuzję danych po decyzje taktyczne realizowane z poziomu SCOMBA. To krok niezbędny do certyfikacji konfiguracji bojowej oraz przygotowania programu szkolenia załóg.
Projekt wzmacnia rodzimy potencjał technologiczny. Indra i ICM odpowiadają za kluczowe komponenty radaru SPY-7 oraz zintegrowany maszt, co przekłada się na udział miejscowych firm w łańcuchu dostaw i utrzymanie kompetencji w kraju.
Hiszpańskie fregaty łączą krajowe rozwiązania w systemach walki ze standardami NATO – od półprzewodnikowego radaru w paśmie S, po system kierowania walką SCOMBA i modułowy łańcuch kierowania ogniem.
Autor: Mariusz Dasiewicz

Stany Zjednoczone formalnie zgodziły się, by Korea Południowa rozpoczęła program budowy okrętów podwodnych o napędzie jądrowym. To decyzja o dużym ciężarze strategicznym – zarówno dla równowagi sił w regionie, jak i dla dotychczasowej polityki USA wobec ograniczania rozprzestrzeniania technologii jądrowych.
W artykule
Amerykańskie przyzwolenie ogłoszono w formie oficjalnego komunikatu na stronie Białego Domu, będącego bezpośrednią konsekwencją wcześniejszych rozmów prezydenta Donalda Trumpa z południowokoreańskim przywódcą Li Dze Mjungiem. W kontekście napięć wokół Półwyspu Koreańskiego i wzrostu aktywności Chin w zachodniej części Indo-Pacyfiku ta decyzja może mieć konsekwencje wykraczające daleko poza region.
Zgoda USA oznacza otwarcie możliwości technologicznej i politycznej, do której Korea Południowa dążyła od lat. Choć kraj ten dysponuje flotą okrętów podwodnych, dotąd ograniczał się do napędu konwencjonalnego – głównie z uwagi na amerykański sprzeciw wobec udostępnienia technologii wzbogacania uranu dla celów wojskowych.
Czytaj więcej: Koreański kapitał rusza w stronę rdzewiejących doków Ameryki
Porozumienie obejmuje również element kluczowy dla przyszłego programu okrętowego Seulu. Waszyngton zadeklarował gotowość wspierania południowokoreańskiego programu cywilnego, który obejmuje produkcję paliwa jądrowego, z zastrzeżeniem jego „pokojowego” przeznaczenia. Taki zapis – znany z międzynarodowych regulacji – w praktyce otwiera drogę do zabezpieczenia paliwa dla okrętów o napędzie jądrowym.
Obok aspektu militarnego, w komunikacie Białego Domu pojawił się wątek gospodarczy: Korea Południowa ma zainwestować 150 miliardów dolarów w rozwój amerykańskiego przemysłu stoczniowego. Kolejne 200 miliardów ma zostać przeznaczone na „cele strategiczne” – bez jednoznacznego doprecyzowania, czym są owe cele.
Współczesna geopolityka, także ta morska, coraz rzadziej sprowadza się wyłącznie do rozmów o okrętach, siłowniach jądrowych i torpedach. Coraz częściej mowa o aliansach przemysłowych, transferach technologii, podziale wpływów i „grze o łańcuchy dostaw”. Z tej perspektywy południowokoreańskie atomowe okręty podwodne to tylko jeden z pionków na szachownicy, której plansza sięga od Filadelfii po cieśninę Tsushima.
Biały Dom nie skomentował w swoim oświadczeniu potencjalnych skutków w regionie, lecz trudno pominąć pytanie o to, jak na tę decyzję mogą zareagować Chiny i Korea Północna. Z perspektywy Pekinu decyzja USA może być odebrana jako precedens przekraczający dotychczasowe granice amerykańskiej polityki wobec transferu technologii jądrowych. Chiny będą z pewnością uważnie śledzić każdy etap południowokoreańskiego programu i dostosowywać do niego własne działania morskie w zachodniej części Indo-Pacyfiku.
W przypadku Korei Północnej nie należy oczekiwać oficjalnej zmiany stanowiska. Reżim Kim Dzong Una od lat prowadzi politykę całkowicie oderwaną od międzynarodowych apeli czy ograniczeń, więc również tym razem można zakładać, że program jądrowy i rakietowy będzie kontynuowany niezależnie od działań Seulu. Pjongjang zwykle reaguje na takie decyzje własnym tempem i według własnych kalkulacji, co tylko zwiększa nieprzewidywalność napięć na Półwyspie.
Czytaj też: Południowokoreańska strategia globalnej ekspansji przemysłu stoczniowego
Tym samym region Indo-Pacyfiku wchodzi w nową fazę rywalizacji, w której pojawienie się południowokoreańskich jednostek o praktycznie nieograniczonym zasięgu operacyjnym może zachwiać dotychczasową równowagą i wymusić nowe kalkulacje zarówno w Pekinie, jak i w Pjongjang
Historia wielokrotnie pokazywała, że każdy poważny transfer technologii ma swoją cenę. W tym przypadku nie chodzi wyłącznie o pieniądze, lecz o odpowiedzialność. Korea Południowa, wchodząc do grona państw dysponujących okrętami o napędzie jądrowym, zyska nowe możliwości operacyjne. Jednocześnie stanie się jeszcze ściślej związana z amerykańską architekturą odstraszania.
Zgoda USA nie jest więc prezentem – to inwestycja w południowokoreańską gotowość bojową, która ma odciążyć amerykańskie siły morskie w regionie Indo-Pacyfiku. To układ, w którym każda ze stron coś zyskuje, lecz także ponosi realne ryzyko.