Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Czy możliwe jest objęcie stałym dozorem radiolokacyjnym niemal całej infrastruktury energetycznej na polskich wodach Bałtyku jednym systemem? W ramach programu Barbara analizowane jest wykorzystanie aerostatu JLENS jako kluczowego komponentu rozpoznania powietrznego i nawodnego – rozwiązania, które może zmienić dotychczasowe podejście do ochrony morskiej infrastruktury krytycznej.
W artykule
Symulacja przedstawiona na grafice programu Barbara dowodzi, że radar JLENS przenoszony przez aerostat na wysokości 1500 m wykrywa obiekty znajdujące się zaledwie 5 m nad poziomem morza z odległości nawet 175 km. Tak duży horyzont radiolokacyjny pozwala objąć ciągłym nadzorem niemal całą planowaną infrastrukturę energetyczną polskiej Wyłącznej Strefy Ekonomicznej oraz newralgiczny rejon Zatoki Gdańskiej.
Czytaj też: Symulacja ataku na Polskę: kluczowa rola OPL
Aerostat unoszący się na stałym kotwicowisku utrzymuje pełną gotowość przez maksymalnie 30 dni, co – przy odpowiednio rozplanowanej rotacji platform – gwarantuje nieprzerwaną obserwację przestrzeni powietrznej i nawodnej. Pułap 1500 m (pułap maksymalny to około 3000 m) zapewnia korzystny stosunek zasięgu do odporności na warunki atmosferyczne, natomiast pasywny charakter nośnika ogranicza zużycie paliwa i upraszcza logistykę w porównaniu z klasycznymi statkami powietrznymi. A przejście aerostatu w tryb transportowy do przebazowania trwa około 5 dni.
Zasięg 175 km (przy pułapie 1500 m i detekcji obiektu 5 m n.p.t) obejmuje wszystkie wyznaczone lokalizacje przyszłych farm wiatrowych, zlokalizowany w Zatoce, brzegowy terminal FSRU oraz główne linie żeglugowe prowadzące do portów Gdyni i Gdańska. W efekcie pojedynczy aerostat tworzy radiolokacyjną kopułę nad obiektami kluczowymi dla bezpieczeństwa energetycznego państwa, co znacząco podnosi poziom świadomości sytuacyjnej we wczesnej fazie zagrożeń asymetrycznych.

Łączność w standardach Link-16 oraz Link-22, przewidziana w koncepcji Barbara, pozwala natychmiast włączyć dane radarowe do krajowego i sojuszniczego obrazu operacyjnego. Dzięki temu informacja o wykryciu niskolecących bezzałogowców, jednostek nawodnych czy efektorów rakietowych trafia równolegle do stanowisk dowodzenia Marynarki Wojennej RP oraz do wspólnoty NATO, skracając czas reakcji obronnej.
W USA system JLENS przeszedł szereg ciekawych testów współpracy z innymi systemami:
Czytaj również: Zagrożenia dla morskiej infrastruktury krytycznej Polski
Jak widać możliwość sieciocentryczności i współpracy z innymi komponentami są bardzo spore. Wypracowując odpowiednią doktrynę, system ten może zapewnić dużą przewagę operacyjną, nie tylko w sferze świadomości sytuacyjnej, ale również „targetingu”

W warunkach pokoju i kryzysu aerostat JLENS stanowi optymalne wsparcie dla morskich i brzegowych sensorów MW RP, zwłaszcza że minimalizuje luki obserwacyjne wynikające z krzywizny Ziemi. Rozbudowa programu Barbara o dedykowany komponent bałtycki umożliwi stworzenie wielowarstwowego systemu wczesnego ostrzegania, który w połączeniu z fregatami Miecznik i nadbrzeżnymi systemami przeciwlotniczymi zwiększy odporność państwa na niespodziewane zdarzenia w strefie przybrzeżnej.
Autor: Krzysztof Wysocki


Po ośmiu miesiącach aktywności na trzech oceanach brytyjska grupa lotniskowcowa z HMS Prince of Wales powróciła 30 listopada do Portsmouth. Tym wejściem Royal Navy zamknęła operację Highmast — największe rozmieszczenie sił morskich w bieżącym roku.
W artykule
Rankiem, w końcówce listopada, okręty brytyjskiej grupy lotniskowcowej zaczęły wchodzić do Portsmouth. Lotniskowiec HMS Prince of Wales prowadził szyk powrotny, zamykając tym samym globalną kampanię, w ramach której zespół pokonał ponad 40 tys. mil morskich — dystans odpowiadający półtorakrotnemu okrążeniu Ziemi.
Powitanie miało wymiar uroczysty, zgodny z tradycją Royal Navy: jednostki portowe wykonały salut wodny, zaś załogi eskort i pomocniczych okrętów stanęły wzdłuż burt. Po wielu miesiącach nieobecności marynarze i lotnicy wrócili do rodzin, kończąc etap najbardziej kompleksowej operacji tej części floty od kilku lat.
Operacja Highmast rozpoczęła się wiosną, kiedy z Portsmouth i Bergen wyszły pierwsze okręty tworzące grupę zadaniową. Jej głównym celem było potwierdzenie zdolności Royal Navy do prowadzenia wielodomenowych działań dalekomorskich oraz utrzymania spójnej współpracy z sojuszniczymi okrętami.
W trakcie misji grupa operowała kolejno na Morzu Śródziemnym, w obszarze Kanału Sueskiego, na Oceanie Indyjskim oraz w zachodniej części Indo-Pacyfiku. W tym czasie przeprowadzono szereg ćwiczeń, w tym z marynarkami Włoch, Japonii, Australii, Kanady i Norwegii.
Dowódca zespołu, komandor James Blackmore, określił operację jako „najszerszy sprawdzian brytyjskiej projekcji siły od lat”, podkreślając jednocześnie wzrost interoperacyjności i zdolności bojowej grupy.
Trzon Carrier Strike Group stanowił lotniskowiec HMS Prince of Wales, na którego pokładzie operowało skrzydło lotnicze złożone z samolotów F-35B oraz śmigłowców ZOP i maszyn rozpoznawczych. Uzupełnienie stanowiły niszczyciel rakietowy HMS Dauntless, fregata HMS Richmond, norweska fregata HNoMS Roald Amundsen oraz jednostki wsparcia — tankowiec RFA Tideforce i logistyczny HNoMS Maud.
W kulminacyjnej fazie misji, podczas ćwiczeń na Indo-Pacyfiku, siły zespołu liczyły ponad 4 tysiące żołnierzy i marynarzy.
Zakończona kampania miała znaczenie wykraczające poza tradycyjny pokaz bandery. HMS Prince of Wales po serii wcześniejszych problemów technicznych przeszedł pełny cykl eksploatacyjny, obejmujący przeloty, intensywne działania lotnicze oraz współpracę w warunkach, które sprawdzają możliwości układu napędowego, systemów pokładowych oraz modułów sterowania lotami.
Misja była więc testem nie tylko dla całego zespołu, ale i samego lotniskowca, który tym etapem potwierdził pełną gotowość do globalnych operacji. Dla Royal Navy oznacza to domknięcie okresu niepewności oraz wejście w etap stabilnej eksploatacji obu brytyjskich superlotniskowców.
Operacja Highmast udowodniła, że Wielka Brytania pozostaje zdolna do nieprzerwanej obecności na głównych morskich szlakach komunikacyjnych, szczególnie w regionie Indo-Pacyfiku. W sytuacji rosnącej aktywności floty chińskiej i agresywnych działań rosyjskich — zarówno w Arktyce, jak i na Morzu Śródziemnym — wartościowa obecność sojuszniczych komponentów nabiera szczególnego znaczenia.
Zakończenie operacji pokazuje także, jak duże znaczenie ma utrzymanie ciągłości działań Royal Navy. Powrót HMS Prince of Wales nie kończy brytyjskiej aktywności na Indo-Pacyfiku — stanowi raczej zamknięcie pierwszej z serii zaplanowanych rotacji, które w ciągu kolejnych lat mają stać się fundamentem obecności brytyjskiej bandery na kluczowych szlakach morskich.
Ośmiomiesięczna misja Highmast zapisze się jako jedno z najważniejszych przedsięwzięć brytyjskiej floty ostatnich lat. Zespół przeszedł pełne spektrum działań — od ćwiczeń sojuszniczych po operacje realizowane w rozległych akwenach zachodniej części Indo-Pacyfiku.
Powrót grupy lotniskowcowej, z HMS Prince of Wales na czele, stanowi potwierdzenie, że brytyjski system lotniskowcowy jest w stanie prowadzić globalne operacje w sposób ciągły, niezawodny i zgodny z wymaganiami współczesnej architektury bezpieczeństwa.