Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Chiny odgrywają w regionie nową rolę i musimy zastanowić się, jak sobie z tym poradzić – powiedział w środę dowódca Deutsche Marine wiceadmirał Kay-Achim Schoenbach, zapowiadając zwiększenie niemieckiej obecności wojskowej w regionie Indo-Pacyfiku.
Przebywający w Singapurze dowódca Deutsche Marine stwierdził w rozmowie z telewizją CNBC, że Chiny co cztery lata rozbudowują swoją flotę o potencjał odpowiadający wielkości francuskiej marynarki wojennej.
„Pytaniem pozostaje, czy wpasowują się w międzynarodowy, oparty na zasadach ład” – oświadczył Schoenbach. Jak zaznaczył, należąca do Niemiec fregata Bayern operuje obecnie w regionie Indo-Pacyfiku dla zabezpieczenia niemieckich interesów i po to, żeby zaoferować regionalnym partnerom „nową perspektywę”.
15 grudnia, ku niezadowoleniu Pekinu, okręt wpłynął na międzynarodowe wody Morza Południowochińskiego, jako pierwsza jednostka niemieckiej marynarki wojennej od blisko 20 lat. W poniedziałek fregata zawinęła do portu w Singapurze. Ma tam pozostać przez ponad dwa tygodnie, a następnie wypłynąć w dalszy rejs do Wietnamu.
Obserwatorzy widzą misję fregaty Bayern jako wsparcie przez Niemcy innych krajów Zachodu w równoważeniu rosnących wpływów ChRL w regionie. Dotyczy to zwłaszcza Morza Południowochińskiego, do którego większości Pekin rości sobie wyłączne prawa. Przez strategicznie położony i bogaty w zasoby akwen odbywa się ok. 40 proc. europejskiej wymiany handlowej.
W 2016 roku Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze uznał, że tzw. linia dziewięciu kresek, określająca zakres chińskich żądań terytorialnych na tych wodach, nie ma podstaw prawnych. Chiny zignorowały to orzeczenie.
Wiceadmirał Schoenbach podkreślił, że wizyta Bayern ma być sygnałem dla Chin i początkiem stopniowego zwiększania niemieckiej obecności wojskowej w regionie. Miałaby się ona rozpocząć od 2023 roku. „Następnym razem chcemy wysłać dwie jednostki, fregatę i okręt pomocniczy” – powiedział dowódca niemieckiej marynarki, cytowany przez singapurski dziennik „Straits Times”. Schoenbach nie wykluczył przy tym, że kolejny okręt przepłynie przez Cieśninę Tajwańską, która oddziela komunistyczne Chiny od demokratycznego Tajwanu, uważanego przez władze w Pekinie za zbuntowaną prowincję.
Jak poinformowały singapurskie media, Berlin prowadzi rozmowy z partnerami, w tym miejscową marynarką wojenną, na temat utworzenia tymczasowego centrum logistycznego, które ułatwiłoby przyszłą obecność niemieckich jednostek w tej części świata.
W rozmowie z CNBC wiceadmirał podkreślił jednak, że jego kraj nie chce zobowiązywać się do uczestnictwa w odbywających się pod dowództwem USA tzw. ćwiczeniach wolności żeglugi na spornych wodach. W prowadzonych na Morzu Południowochińskim patrolach w mijającym roku uczestniczyły jednostki USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Australii i Nowej Zelandii.
Misję niemieckiej fregaty skomentowała w środę kontrolowana przez Komunistyczną Partię Chin gazeta „Global Times”, podkreślając, że obecność okrętu stanowi raczej symbol niż zagrożenie. Jak ocenili cytowani przez dziennik chińscy eksperci, posunięcie rządu w Berlinie jest symbolicznym gestem w stronę USA, które nie wywrze jednak wpływu na geopolitykę. Ich zdaniem Niemcy będą chciały utrzymać dobre relacje z Chinami, które są ich największym partnerem handlowym.
„Global Times” podkreśla także, że chiński przywódca Xi Jinping we wtorek rozmawiał telefonicznie z nowym kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. W czasie rozmowy politycy mieli zadeklarować rozwijanie współpracy, utrzymanie bliskiej komunikacji w spornych kwestiach i wspólną obronę multilateralizmu w stosunkach międzynarodowych.
Autor: Tomasz Augustyniak/PAP


Stabilna liczba zawinięć, rosnące znaczenie Gdańska na mapie bałtyckich tras i symboliczny powrót największych jednostek – sezon wycieczkowy 2025 potwierdził ugruntowaną pozycję Portu Gdańsk w segmencie żeglugi pasażerskiej. Choć pandemia spowolniła rozwój w minionych latach, dziś Gdańsk znów przyciąga czołowych armatorów wycieczkowych.
W artykule
Rok 2022 przyniósł rekordowy wynik – aż 79 jednostek pasażerskich odwiedziło Port Gdańsk, przewożąc blisko 30 tysięcy pasażerów. Wzrost ten był efektem odbudowy ruchu po pandemii oraz zmian w trasach rejsowych po wybuchu wojny w Ukrainie. Po wprowadzeniu sankcji na Rosję, armatorzy zrezygnowali z zawijania do Sankt Petersburga – dotąd jednego z najczęściej odwiedzanych portów bałtyckich. W efekcie część ruchu przejęły polskie porty, w tym właśnie wspomniany Gdańsk.
🔗 Czytaj więcej: Port Gdańsk zainaugurował kolejny sezon żeglugi wycieczkowej
W kolejnych latach sytuacja ustabilizowała się – w 2023 roku odnotowano 42 zawinięcia, w 2024 roku 60, natomiast w 2025 roku 57. Do Gdańska przypłynęło łącznie ponad 27 tysięcy turystów z kilkudziesięciu krajów, głównie ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Po zejściu na ląd pasażerowie najczęściej odwiedzają Trakt Królewski, Dwór Artusa, Bazylikę Mariacką czy Europejskie Centrum Solidarności – punkty, które od lat budują rozpoznawalność miasta jako morskiej stolicy Polski.
Stabilny ruch to nie tylko efekt naturalnego zainteresowania turystów, lecz przede wszystkim konsekwentnej strategii promocyjnej. Port Gdańsk regularnie prezentuje swoją ofertę na międzynarodowych targach branżowych, takich jak Seatrade Cruise Global w Miami czy Seatrade Cruise Europe w Hamburgu.
Gdańsk ma ogromny potencjał turystyczny i logistyczny. Port Gdańsk jest położony w samym sercu historycznego miasta, co sprawia, że pasażerowie mogą w ciągu kilku godzin zwiedzić jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce. To ogromna przewaga konkurencyjna w porównaniu z wieloma innymi portami w regionie.
Michał Stupak, menedżer klienta w Dziale Rynku Żeglugowego ZMPG SA
Dzięki inwestycjom w infrastrukturę i pogłębieniu torów wodnych port może dziś przyjmować jednostki o długości do 250 metrów, a w przyszłości – jeszcze większe. Symbolicznym potwierdzeniem tej zmiany była wizyta Crystal Serenity – luksusowego statku o długości 250 metrów, należącego do linii Crystal Cruises. Na jego pokładzie znajduje się ponad 300 kabin, dwa baseny, kasyno i kort tenisowy – kwintesencja morskiego luksusu.
W tym samym sezonie czterokrotnie zawijał do Gdańska wycieczkowiec Viking Vella o długości 239 m, natomiast w przyszłym roku spodziewana jest jednostka Rotterdam o długości 299 m – największy wycieczkowiec, jaki kiedykolwiek odwiedził Gdańsk. To wydarzenie ma szansę stać się ważnym momentem w historii portu, symbolicznie potwierdzając jego status wśród najważniejszych przystanków bałtyckich rejsów pasażerskich.
Potencjał Gdańska jest jednak znacznie większy niż obecne 60 zawinięć rocznie. Według analiz port mógłby przyjmować nawet 120 jednostek w ciągu sezonu, przy odpowiednim rozplanowaniu grafików i dalszej rozbudowie infrastruktury.
🔗 Czytaj też: Port Gdańsk otrzymuje 100 mln euro z Unii Europejskiej
Jak podkreśla Michał Stupak, większość statków pasażerskich stacjonuje w Porcie Gdańsk od 8 do 12 godzin, co daje pasażerom możliwość intensywnego zwiedzania miasta i jego okolic. Coraz częściej pojawiają się również dłuższe wizyty typu „overnight”, trwające nawet do 24 godzin. Takie zawinięcia są szczególnie korzystne dla lokalnej gospodarki, ponieważ turyści mają wówczas możliwość skorzystania z hoteli, restauracji i atrakcji wieczornych, co przekłada się na realne wpływy dla miasta i regionu.
Dla portu i miasta każdy taki statek to nie tylko wydarzenie wizerunkowe, ale też realny impuls gospodarczy. Szacuje się, że jeden rejs to dla lokalnych przedsiębiorców przychód liczony w setkach tysięcy złotych. To także promocja regionu – bo pasażerowie, którzy odwiedzają Gdańsk w ramach rejsu, często wracają tu już samodzielnie.
Stabilny ruch, rosnące możliwości przyjmowania większych jednostek oraz konsekwentna promocja sprawiają, że Port Gdańsk umacnia swoją pozycję wśród portów Morza Bałtyckiego. Dla Gdańska to coś więcej niż tylko rozwój turystyki morskiej – to potwierdzenie, że miasto nad Motławą coraz śmielej sięga po miano bałtyckiego lidera w segmencie rejsów pasażerskich.
Źródło: Port Gdańsk