Visby z pazurem – szwedzkie korwety dozbrojone w Sea Ceptor

Pięć korwet typu Visby należących do Marynarki Wojennej Szwecji zostanie zmodernizowanych i dozbrojonych w system obrony powietrznej Sea Ceptor. Umowa z firmą Saab, o wartości 1,6 mld koron szwedzkich, to nie tylko technologiczny skok dla szwedzkich sił morskich, lecz także wyraźny sygnał o wzmacnianiu zdolności NATO na Bałtyku.
W artykule
Nowy rozdział w historii Visby
Marynarka Wojenna Szwecji konsekwentnie rozwija swoje zdolności w zakresie walki na morzu, koncentrując się nie tylko na utrzymaniu wysokiej gotowości bojowej, lecz także na modernizacji istniejących platform. Najnowszym tego przykładem jest podpisana 28 maja umowa pomiędzy Saab a szwedzką Agencją Uzbrojenia FMV, która przewiduje integrację systemu obrony powietrznej Sea Ceptor na pięciu szwedzkich korwetach. To ruch o znaczeniu strategicznym zarówno dla obrony Szwecji, jak i całego regionu Morza Bałtyckiego.
Wartość kontraktu wynosi około 1,6 mld koron szwedzkich (166 mln dolarów). Prace modernizacyjne mają rozpocząć się na początku 2026 roku. Choć proces nie będzie szybki, jego efekt znacząco poszerzy możliwości bojowe tych już ikonicznych jednostek.
Technologiczny skok z CAMM
Zastosowany w ramach systemu Sea Ceptor pocisk CAMM (Common Anti-air Modular Missile) to jedno z najbardziej zaawansowanych rozwiązań w dziedzinie obrony przeciwlotniczej. Charakteryzuje się on zdolnością do przechwytywania wielu celów jednocześnie, w tym pocisków manewrujących, samolotów i bezzałogowych statków powietrznych. System oparty jest na technologii miękkiego startu, co minimalizuje ryzyko uszkodzeń strukturalnych i pozwala na jego instalację nawet na mniejszych jednostkach nawodnych – takich jak Visby.
Jak podkreślił Mats Wicksell, szef działu Kockums w firmie Saab, dzięki modernizacji korwety będą w stanie operować skutecznie w pełnym spektrum konfliktu – od działań odstraszających, przez operacje kryzysowe, po udział w pełnoskalowych operacjach bojowych.
Visby – symbol nowoczesnej wojny morskiej
Zbudowane w stoczni Saab Kockums w Karlskronie między 2000 a 2009 rokiem, korwety typu Visby stały się rozpoznawalnym znakiem szwedzkiej myśli morskiej. Ich unikatowa sylwetka stealth, wykonana z kompozytu węglowego, minimalizuje sygnaturę radarową i cieplną. Armata Bofors 57 mm, ukryte wyrzutnie pocisków przeciwokrętowych Saab RBS15 oraz nowoczesny napęd strugowodny czynią z nich platformy idealnie przystosowane do operowania w specyficznych warunkach Bałtyku.
Dodatkową wartością jest zdolność części jednostek do współpracy z organicznymi śmigłowcami, co rozszerza ich zdolności rozpoznawcze i bojowe, mimo braku hangaru.
Sea Ceptor na korwetach Visby – nowy standard obrony powietrznej
Na mocy podpisanej umowy każda z korwet zostanie wyposażona w trzy pionowe wyrzutnie Lockheed Martin ExLS, mieszczące po cztery pociski CAMM każda. Taka konfiguracja zapewni nie tylko możliwość zwalczania licznych celów jednocześnie, lecz także znacznie zwiększy obszar chroniony przez jednostkę – deklarowany zasięg skutecznego rażenia celów powietrznych wynosi około 25 km.
Do tej pory rolę głównego środka obrony powietrznej na korwetach Visby pełniła armata automatyczna BAE Systems Bofors 57 mm Mk 3, korzystająca z amunicji programowalnej 3P. Choć skuteczna przeciwko wybranym zagrożeniom asymetrycznym, jej możliwości w warunkach pełnoskalowego konfliktu były ograniczone. Integracja systemu Sea Ceptor otwiera zupełnie nowy rozdział w zdolnościach obronnych tych jednostek.
Wspólna droga z Polską
Warto podkreślić, że system Sea Ceptor został również wybrany jako podstawowy komponent obrony powietrznej dla fregat programu Miecznik, które powstaną w ramach polsko-brytyjskiej współpracy przemysłowej. W odróżnieniu od korwet Visby, przyszłe fregaty Marynarki Wojennej RP zostaną wyposażone w większe wyrzutnie pionowego startu Lockheed Martin Mk 41, umożliwiające przenoszenie większej liczby pocisków i ich szerszą konfigurację – także pod kątem obrony przeciwrakietowej.
Tym samym Polska i Szwecja, mimo różnic w strukturze swoich flot wojennych, realizują zbliżoną koncepcję w zakresie zwalczania zagrożeń powietrznych – opartą o tę samą rodzinę nowoczesnych pocisków CAMM. To ważny krok na drodze do zwiększania interoperacyjności w ramach struktur NATO i prowadzenia skoordynowanych działań w rejonie Morza Bałtyckiego.
Autor: Mariusz Dasiewicz

-
Wyzwania dla promów w Cieśninie Gibraltarskiej

Sztorm Emilia, który od 12 grudnia przechodzi nad południową Hiszpanią, ponownie zwrócił uwagę na wyjątkowo trudne warunki żeglugowe na wodach Cieśniny Gibraltarskiej. Zdjęcia promu Ciudad de Mahón z 13 grudnia pokazują skalę oddziaływania wiatru wschodniego i wysokiej fali na jednym z najbardziej ruchliwych szlaków żeglugowych świata.
W artykule
Cieśnina Gibraltarska – naturalne „wąskie gardło”
Cieśnina Gibraltarska nie bez powodu uchodzi za jeden z najbardziej wymagających szlaków żeglugowych w Europie, szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Łączy Morze Śródziemne z Atlantykiem, a jednocześnie stanowi barierę pomiędzy dwoma masami wody o odmiennych właściwościach. Stała wymiana wód powoduje silne prądy powierzchniowe i podpowierzchniowe, które w warunkach silnego wiatru potrafią gwałtownie zmieniać charakter fali.
Dodatkowym czynnikiem jest znaczne zwężenie akwenu, które lokalnie wzmacnia wiatr i przyspiesza prądy. W praktyce oznacza to krótką, stromą falę oraz trudne do przewidzenia zachowanie jednostek, zwłaszcza na kursach poprzecznych.
Wiatr wschodni – jeden z najtrudniejszych scenariuszy
Według danych hiszpańskiej agencji meteorologicznej AEMET, w rejonie Cieśniny Gibraltarskiej podczas przejścia sztormu Emilia występuje silny wiatr wschodni o sile dochodzącej do 7°B. Taki układ baryczny jest szczególnie niekorzystny dla żeglugi na trasie Algeciras–Ceuta.
Wiatr wschodni, znany lokalnie jako Levante, przyspiesza w wąskim gardle cieśniny, powodując szybkie narastanie fali o wysokości 3–4 metrów, co skutkuje znacznymi obciążeniami jednostek i utrudnia utrzymanie prędkości oraz kursu.
Promy liniowe pod stałą presją warunków pogodowych
Jednostki obsługujące regularne połączenia między Hiszpanią kontynentalną a Ceutą muszą funkcjonować w warunkach, które na wielu innych akwenach oznaczałyby całkowite wstrzymanie żeglugi. Trasa Algeciras–Ceuta jest jedną z najbardziej eksploatowanych linii promowych w tej części Morza Śródziemnego i prowadzi przez wody o szczególnie trudnych warunkach wietrznych.
Zdjęcia z 13 grudnia, opublikowane na platformie X przez lokalnego obserwatora ruchu morskiego w Cieśninie Gibraltarskiej, pokazują skalę wyzwań, z jakimi muszą się zmagać załogi podczas takich przejść. Na tych wodach kluczowe znaczenie mają zarówno możliwości jednostek, jak i doświadczenie kapitanów.
Sztorm nie wstrzymuje ruchu w jednym z kluczowych punktów świata
Cieśnina Gibraltarska pozostaje jednym z najważniejszych punktów światowej żeglugi. Każdego dnia przechodzą tędy setki statków handlowych, jednostek pasażerskich oraz okrętów wojennych. Nawet podczas silnych sztormów ruch nie ustaje całkowicie, a jedynie podlega ograniczeniom i zwiększonemu nadzorowi.
Przypadek sztormu Emilia pokazuje, że mimo postępu technologicznego natura w tym rejonie wciąż dyktuje warunki. To akwen, który nie wybacza błędów i stale przypomina o swojej specyfice.









