Pierwsza na świecie pływająca farma wiatrowa, w której fundamenty wiatraków nie są na stałe przytwierdzone do morskiego dna, pracuje od końca ubiegłego roku u wybrzeży Szkocji. Druga tego rodzaju morska farma wiatrowa powstanie również u szkockich wybrzeży. Pierwszy, wchodzący w jej skład wiatrak, już rozpoczął produkcję energii, pisze portal gramwzielone.pl.
Od kilku dni u wybrzeży Szkocji energię produkuje pierwsza, pływająca elektrownia wiatrowa wchodząca w skład farmy wiatrowej Kincardine Offshore Windfarm. Chodzi o turbinę o jednostkowej mocy 2 MW, którą dostarczył duński producent MHI Vestas. Wkrótce dołączą do niej dużo większe turbiny.
W skład tej farmy wiatrowej wejdzie docelowo jeszcze 7 elektrowni wiatrowych o dużo większej, jednostkowej mocy 8,4 MW. Wiatraki dostarczy japońsko-duński producent MHI Vestas, wykorzystując do tego celu platformę V164.
Wszystkie turbiny mają zostać uruchomione w roku 2020 i powinna to być wówczas największa na świecie morska farma wiatrowa złożona z wiatraków nieprzytwierdzonych na stałe do morskiego dna.
Projekt jest realizowany przez spółkę Kincardine Offshore Windfarm Limited należąca do hiszpańskiej firmy Cobra Wind International.
Zobacz też: Novatek: gazowiec LNG przeszedł Północną Drogę Morską i dotarł do Chin.
Inwestor zapewnia, że doświadczenia zdobyte przy realizacji tego projektu pozwolą mu na realizację kolejnych tego rodzaju farm wiatrowych, o dużo większych mocach, lokalizowanych dalej od brzegów i na większych głębokościach.
Kincardine to druga na świecie pływająca farma wiatrowa. Pierwszą uruchomiono pod koniec ubiegłego roku również u szkockich wybrzeży.
Morska farma wiatrowa Hywind jest zlokalizowana w odległości 25 km od szkockiego miasta Peterhead. Składa się z sześciu turbin Siemens-Gamesa o łącznej mocy 30 MW, które mają produkować energię w ilości odpowiadającej zapotrzebowaniu 20 tys. gospodarstw domowych.
Za projektem Hywind stoją norweski koncern paliwowy Equinor oraz arabski fundusz Masdar. Equinor posiada 75 proc. udziałów, a Masdar 25 proc.
Norweski koncern paliwowy podał, że w miesiącach zimowych, kiedy panują najlepsze warunki do produkcji energii wiatrowej, stopień wykorzystania mocy z morskich wiatraków z reguły wynosi ok. 45-60 proc. Tymczasem w pierwszych trzech miesiącach funkcjonowania, w okresie od listopada 2017 r. do stycznia br., stopień wykorzystania mocy na pływającej farmie wiatrowej Hywind wynosił średnio 65 proc.
Zobacz też: Kolejny przetarg na naprawę wyposażenia okrętu ORP Orzeł do kosza.
Elektrownie na morskiej farmie wiatrowej Kincardine zostaną umieszczone na trójkątnych, pływających platformach, dostarczonych przez amerykańskiego producenta Principle Power.
Na takich samych platformach będą pracować turbiny na kolejnej komercyjnej, pływającej farmie wiatrowej, która powstanie u wybrzeży Portugalii.
Na projekt o nazwie WindFloat złożą się turbiny o łącznej mocy około 25 MW. Farma wiatrowa powstanie na wysokości położonego na północy Portugalii miasta Viana Do Castelo.
Koszt tego przedsięwzięcia jest szacowany przez głównego inwestora – portugalski koncern energetyczny EDPR – na 115 mln euro, przy czym – jak zaznaczają Portugalczycy – jednym z najdroższych elementów CAPEX-u jest ułożenie i podłączenie podmorskiego kabla o długości 17 km. Budowa infrastruktury, którą będzie przesyłana energia, ma kosztować, według obecnych szacunków, aż 48 mln euro.
Wcześniej w ramach projektu WindFloat u wybrzeży Portugalii realizowano pilotaż, testując od grudnia 2011 r. pracę pojedynczej turbiny o mocy 2 MW. Budowa tej turbiny kosztowała 20 mln euro.
Zobacz też: Indonezja szuka nowych niszczycieli min. Niemiecka stocznia składa ofertę.
EDPR zaznacza, że w trakcie pięcioletnich testów pływająca elektrownia wiatrowa wykazała odporność na wiatr, którego prędkość przekraczała 100 km na godzinę, a także na fale, których wysokość sięgała 17 metrów.
Budowa pływających farm wiatrowych ma zredukować koszty inwestycji w morskiej energetyce wiatrowej poprzez eliminację kosztów związanych z budową fundamentów.
Dodatkowo pływające wiatraki będzie można stawiać na dużo głębszych wodach, na których budowa tradycyjnych morskich elektrowni wiatrowych byłaby nieopłacalna lub po prostu technicznie niemożliwa.
Equinor przyjął cel zredukowania kosztu energii z pływających farm wiatrowych do 40-60 euro/MWh do roku 2030. Norweski koncern paliwowy szacuje, że 80 proc. lokalizacji pod morskie farmy wiatrowe charakteryzuje się głębokościami powyżej 60 metrów, w których montaż tradycyjnych turbin nie jest możliwy.
Źródło: gramwzielone.pl
Rynek offshore – więcej wiadomości na ten temat znajdziesz tutaj.