Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Napięcie na Morzu Czarnym osiągnęło punkt krytyczny, gdy rosyjski okręt patrolowy oddał strzały ostrzegawcze w kierunku tureckiego statku handlowego Sukru Okan. Zdarzenie to nie tylko wywołało niepokój w regionie, ale również wpłynęło na stosunki dyplomatyczne między dwoma krajami. Jakie będą dalsze konsekwencje tego dramatycznego incydentu?
Napięcie na Morzu Czarnym osiągnęło punkt krytyczny, gdy rosyjski okręt patrolowy oddał strzały ostrzegawcze w kierunku statku Sukru Okan pływającego pod banderą Palau. Zdarzenie to nie tylko wywołało niepokój w regionie, ale również wpłynęło na stosunki dyplomatyczne między dwoma potęgami. Jakie będą dalsze konsekwencje tego dramatycznego incydentu?
W oficjalnym komunikacie, który został opublikowany na platformie X, kancelaria prezydenta Turcji podkreśliła: „Takie działania ze strony Rosji mogą prowadzić do eskalacji napięć w regionie Morza Czarnego. Zalecamy stronie rosyjskiej zachowanie ostrożności i unikanie działań mogących zagrażać bezpieczeństwu międzynarodowego na tych wodach.”
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez resort obrony Rosji, okręt Wasilij Bykow oddał strzały ostrzegawcze po tym, jak kapitan tureckiego statku handlowego nie odpowiedział na wezwanie do zatrzymania w celu kontroli. Następnie, za pomocą śmigłowca Ka-29, rosyjscy żołnierze zostali opuszczeni przy pomocy lin na pokład statku Sukru Okan. W trakcie tej operacji, część załogi Sukru Okan przebywała na pokładzie, obserwując działania rosyjskich marynarzy.
Czytaj więcej: https://portalstoczniowy.pl/naval-group-i-kontrowersje-wokol-przetargu-na-korwety-gowind-2050/
Warto zwrócić uwagę, że choć rosyjska strona twierdziła, że statek Sukru Okan zmierzał do ukraińskiego portu w Izmaile, dane z serwisów monitorujących ruch morski wskazują, że docelowym portem była rumuńska Sulina, leżąca niedaleko Izmaila.
Według anonimowego przedstawiciela tureckiej firmy żeglugowej, w chwili zatrzymania na pokładzie statku nie znajdowało się żadne ziarno, a celem rejsu było rutynowe załadowanie tego towaru w portach nad Dunajem. Cała sytuacja miała miejsce, gdy 12-osobowa turecka załoga była na kursie do Izmaila. Po komunikacji z rosyjskim okrętem wojennym, statek próbował zawrócić w stronę tureckich wód.
Jednak rosyjska interwencja nie była jednoznacznie agresywna. Mimo pierwotnego napięcia, rosyjscy żołnierze nie podjęli żadnych negatywnych działań wobec załogi po wejściu na pokład. W rezultacie kapitan Sukru Okan został zmuszony do podpisania dokumentu potwierdzającego, że na statku nie doszło do żadnych szkód ani obrażeń.
Kolejnym aspektem tej historii jest decyzja Ukrainy o otwarciu tymczasowego korytarza humanitarnego dla statków, co zostało ogłoszone w tym samym tygodniu. Oba kraje, Rosja i Ukraina, są głównymi producentami zboża, a ich współpraca była kluczowa dla stabilizacji cen na rynku światowym.
W obliczu tych wydarzeń, kluczowe jest zachowanie pokoju i stabilności na Morzu Czarnym, które stanowi ważny punkt dla wielu krajów w kontekście handlu i polityki międzynarodowej.
Autor: Mariusz Dasiewicz


30 listopada grupa aktywistów Greenpeace Australia Pacific przeprowadziła spektakularną akcję na podejściu do portu w Newcastle, gdzie wspięli się na masowiec BONNY ISLAND, na którego pokładzie znajdował się węgiel.
W artykule
Do incydentu doszło w rejonie wejścia do portu Newcastle, jednego z głównych punktów eksportowych australijskiego węgla. Trzech aktywistów Greenpeace przedostało się na pokład masowca, wykorzystując dostęp do łańcucha kotwicznego oraz konstrukcji burtowych. Obecność osób postronnych na części dziobowej jednostki uniemożliwiła jej normalne manewrowanie, natomiast równoległa blokada kajakami na torze podejściowym dodatkowo ograniczyła przestrzeń manewrową statku, co w praktyce całkowicie wstrzymało jego ruch.
Protest był częścią szerszej inicjatywy Rising Tide People’s Blockade, której uczestnicy domagają się wyznaczenia daty wygaszania eksportu paliw kopalnych oraz wstrzymania nowych projektów związanych z węglem i gazem.
Aktywiści rozwiesili na burcie masowca duży transparent z przesłaniem skierowanym do władz Australii: „Wycofywać węgiel i gaz”. Był to element blokady Rising Tide People’s Blockade, której uczestnicy domagają się wyznaczenia terminu odejścia od paliw kopalnych oraz wstrzymania zgód na nowe projekty związane z węglem i gazem.
Akcja zbiegła się w czasie z podpisaniem przez Australię Deklaracji z Belém podczas COP30 w Brazylii. Greenpeace podkreśla, że zobowiązania złożone na forum międzynarodowym pozostają w sprzeczności z utrzymywaniem wysokiego poziomu eksportu surowców energetycznych.
W proteście uczestniczyli także australijscy muzycy Oli i Louis Leimbach z zespołu Lime Cordiale. Według Oli’ego obecność artystów miała podkreślić, że ruch klimatyczny obejmuje różne środowiska społeczne. Zwrócił uwagę, że akcja Greenpeace stała się naturalnym przedłużeniem koncertu zorganizowanego w ramach Rising Tide, który zgromadził wielu zwolenników działań na rzecz ochrony klimatu.
Wśród osób, które wspięły się na pokład masowca, znalazła się również lekarka i aktywistka Greenpeace dr Elen O’Donnell. W swoim oświadczeniu wskazała na skutki katastrof klimatycznych obserwowane w pracy zawodowej oraz podkreśliła, że Australia jako trzeci największy eksporter paliw kopalnych na świecie ponosi szczególną odpowiedzialność za ich konsekwencje.
Skala protestu była na tyle duża, że lokalna policja zatrzymała ponad 140 osób płynących na kajakach i pontonach, które brały udział w blokadzie podejścia do portu, wśród nich również nieletnich. Organizatorzy określili działania jako „konieczne i pokojowe”, natomiast krytycy podkreślali rosnące ryzyko eskalacji oraz zakłócenia pracy największego portu węglowego świata.
Incydent w Newcastle wpisuje się w rosnącą liczbę protestów wymierzonych w infrastrukturę powiązaną z paliwami kopalnymi. Australia, mimo deklaracji składanych na arenie międzynarodowej, pozostaje jednym z głównych eksporterów węgla na rynki azjatyckie. Działania aktywistów pokazują, że presja społeczna na przyspieszenie transformacji energetycznej staje się coraz bardziej zauważalna.
Podobne napięcia pojawiają się także w innych regionach świata, gdzie troska o środowisko zderza się z realiami gospodarki oraz sytuacją na rynku pracy. Europejskie doświadczenia potwierdzają, jak trudne bywa pogodzenie ambitnych celów klimatycznych z rosnącymi kosztami życia. W Australii sytuacja pozostaje szczególnie złożona, ponieważ przemysł wydobywczy jest jednym z fundamentów lokalnych gospodarek.
„Chociaż zmiana klimatu dotknie najuboższych najmocniej, dla wielu z nich nie będzie jedynym ani największym zagrożeniem” – przypomniał niedawno Bill Gates, komentując tempo światowej transformacji energetycznej. Wskazał, że debata zbyt często koncentruje się wyłącznie na emisjach, pomijając kwestie społeczne takie jak dostęp do energii, ubóstwo czy brak możliwości rozwoju.
Jego zdaniem skuteczna polityka klimatyczna wymaga nie tylko redukcji emisji, lecz także inwestycji w rozwiązania poprawiające jakość życia. Zwrócił uwagę, że postęp technologiczny sprawił, iż globalne prognozy emisji są dziś mniej pesymistyczne niż dekadę temu.
Choć dla uczestników Rising Tide była to forma obywatelskiego sprzeciwu, wielu mieszkańców regionu oceniło akcję jako przykład radykalizmu uderzającego w lokalną gospodarkę i miejsca pracy. W debacie publicznej pojawiły się głosy, że blokowanie statków nie rozwiązuje żadnego z realnych problemów klimatycznych, natomiast wzmacnia napięcia społeczne.
Wydarzenia w Newcastle pokazały, że spór między aktywizmem klimatycznym a ekonomicznym fundamentem tego kraju pozostaje nierozstrzygnięty i z zapewne jeszcze będzie powracał w w takiej lub podobnej formie.