Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Nowoczesny statek badawczy dla Politechniki Morskiej w Szczecinie oraz trzymasztowy żaglowiec szkolny dla Uniwersytetu Morskiego w Gdyni powstaną w ramach rządowego programu inwestycyjnego. Budowa obu jednostek ma zakończyć się do 2029 roku.
W artykule
Zgodnie z dokumentem przyjętym przez rząd, budżet inwestycji wyniesie łącznie ponad 975 mln zł, z czego 796,9 mln zł zostanie pokryte z budżetu państwa, a 178,8 mln zł pochodzić będzie z emisji skarbowych papierów wartościowych.
W ramach programu przewidziano budowę dwóch statków: nowoczesnej jednostki szkolno-badawczej dla Politechniki Morskiej w Szczecinie, która będzie wykorzystywana do realizacji zadań naukowych i badawczych na morzu, oraz trzymasztowego żaglowca szkolnego dla Uniwersytetu Morskiego w Gdyni. Ten drugi, poza funkcją dydaktyczną, ma pełnić również rolę reprezentacyjną, biorąc udział w regatach i wydarzeniach międzynarodowych promujących polską kulturę morską.
Projekt zakłada, że statki zostaną wyposażone w najnowsze systemy nawigacyjne, rozwiązania z zakresu automatyki i nowoczesnej elektroniki morskiej. Jak zaznacza Ministerstwo Infrastruktury, inwestycja odpowiada zarówno na potrzeby dydaktyczne, jak i strategiczne cele państwa w zakresie kształcenia specjalistów dla gospodarki morskiej.
Zgodnie z zapisami programu, jednostka dedykowana Politechnice Morskiej zostanie przystosowana do prowadzenia badań oceanograficznych, geologii morskiej i prac na rzecz sektora offshore wind. Będzie stanowić istotne wzmocnienie zaplecza badawczego polskich instytucji naukowych, działających w obszarze badań morza i wykorzystania zasobów morskich.
Z kolei żaglowiec Uniwersytetu Morskiego w Gdyni ma stanowić nie tylko narzędzie szkoleniowe dla przyszłych oficerów floty handlowej, ale także odgrywać rolę ambasadora Polski na międzynarodowych zlotach i regatach żaglowców, a także uczestniczyć w działaniach promujących edukację morską i kulturę żeglarską w kraju i za granicą.
Program zostanie zrealizowany w latach 2025–2029, z wyraźnym wskazaniem na konieczność szybkiego uruchomienia środków. W momencie podpisania kontraktu z wybranym zakładem stoczniowym stocznią, który będzie odpowiadać za realizację projektu, przewidziano przekazanie zaliczki w wysokości 20 proc. wartości umowy. Takie rozwiązanie, typowe dla branży okrętowej, świadczy o zrozumieniu potrzeb sektora oraz stanowi konkretny przykład systemowego wsparcia dla krajowego przemysłu stoczniowego.
Autor: Mariusz Dasiewicz


W listopadzie na wodach wokół Damoy Point doszło do rzadkiego wydarzenia. Dwa polarne statki wycieczkowe należące do armatora Quark Expeditions – World Explorer i Ultramarine – prowadzące sezonowe wyprawy turystyczne w rejon Antarktydy, przecięły swoje trasy u wybrzeży Półwyspu Antarktycznego.
W artykule
Obie jednostki prowadzą wyprawy rozpoczynające się i kończące w Ushuaia. World Explorer – który po tym sezonie kończy służbę w barwach Quark Expeditions – realizował program „Antarctic Explorer”. Trasa obejmuje przejście przez Cieśninę Drake’a oraz żeglugę w rejonie Lemaire Channel, wyspy Anvers, Archipelagu Szetlandów Południowych i na wodach wzdłuż Półwyspu Antarktycznego. To jeden z klasycznych kierunków urystyki polarnej, który za każdym razem wymusza dostosowanie rejsu do surowych warunków pogodowych.
Na podobnym kursie operował Ultramarine, który w listopadzie prowadził dłuższą, 18-dniową wyprawę „Snow Hill to the Peninsula”. Jej wyróżnikiem jest wejście na akwen Morza Weddella oraz odwiedzenie Snow Hill Island – miejsca znanego z jednej z największych kolonii pingwinów cesarskich. Dla wielu pasażerów to punkt kulminacyjny całej podróży.
Wybrzeża w zachodniej części Półwyspu Antarktycznego należą do najbardziej obleganych przez wycieczkowce polarne, mimo że to jeden z regionów o najbardziej kapryśnych warunkach. Właśnie dlatego spotkanie dwóch statków tej samej linii w jednym punkcie wcale nie jest regułą. Zmienia się wiatr, zmienia się lód, zmienia się plan dnia – i każde takie przecięcie kursów nosi w sobie pewien element przypadkowości, znany dobrze wszystkim, którzy choć raz żeglowali w rejonach polarnych.
Wpisy Quark Expeditions w mediach społecznościowych, szczególnie na platformie X, dobrze pokazują, czym stała się współczesna turystyka polarna. Nie jest to surowa, pionierska wyprawa badawcza, lecz starannie zaplanowany rejs, w którym każdy dzień ma swój program i zestaw atrakcji. Pasażerowie mogą liczyć na lądowania śmigłowcem startującym z pokładu Ultramarine na lodowcu, spływy kajakowe między drobnymi krami lodowymi, trekkingi po zlodzonych grzbietach oraz możliwość nocowania w śpiworze na śniegu pod gołym niebem. Do tego dochodzą bliskie spotkania z pingwinami i szeroko promowane sesje fotograficzne w miejscach, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu oglądali wyłącznie polarnicy, badacze oraz załogi statków rządowych.
Całość jest opakowana w narrację „odkrywania nieznanego”, choć w praktyce mamy do czynienia z komercyjnym doświadczeniem premium, realizowanym pod stałą opieką przewodników i załóg odpowiedzialnych za bezpieczeństwo uczestników. To turystyka ekstremalna, pozbawiona jednak dawnego elementu nieprzewidywalności, który kiedyś stanowił fundament polarnej eksploracji. Współczesny podróżnik dostaje namiastkę wyprawy – spektakularną, emocjonującą, wygodną – a jednocześnie w pełni kontrolowaną, prowadzoną w tempie i zakresie wyznaczanym przez Quark Expeditions.
Quark Expeditions utrzymuje obecność w Antarktyce do połowy marca. W tym sezonie, obok World Explorer i Ultramarine, operuje także polarny statek wycieczkowy Ocean Explorer, mogący zabrać na pokład około 140 pasażerów. Jednostka weszła do floty Quarka w 2024 roku i realizuje swój drugi sezon na południu.
W drugiej połowie 2026 roku do floty Quark Expeditions dołączy World Voyager, który przejmie rolę kończącego pracę World Explorer. Nowy statek, pływający obecnie dla Atlas Ocean Voyages, będzie czarterowany przez Quarka na czas kolejnych sezonów antarktycznych. Sam World Explorer, sprzedany w 2024 roku Windstar Cruises, po przebudowie trafi do segmentu rejsów luksusowych. To kolejny dowód na to, jak szybko zmienia się rynek wycieczkowców polarnych i jak intensywnie armatorzy odświeżają swoje oferty.
Spotkanie dwóch statków Quarka to niewielki epizod, lecz dobrze pokazuje, jak zmienia się turystyka polarna. Armatorzy wprowadzają nowe jednostki nie tylko po to, by bezpiecznie prowadzić rejsy wśród lodu, lecz także po to, by zaoferować pasażerom coraz bardziej zróżnicowane przeżycia – od krótkich wypadów na ląd po aktywności, które jeszcze niedawno pozostawały domeną polarników. Dzisiejszy wycieczkowiec polarny ma zapewnić komfort, kontakt z dziką naturą oraz możliwość zobaczenia Antarktydy z bliska, w sposób możliwie intensywny, a jednocześnie kontrolowany.