Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Polarna codzienność: życie i badania na stacji badawczej Króla Sejonga

Jest takie miejsce na Ziemi, gdzie zimą na wodach przybrzeżnych zalega pak lodowy, a temperatura spada nawet do -25 °C. To stacja badawcza Króla Sejonga na Wyspie Króla Jerzego (ang. King George Island), która w sezonie zimowym bywa praktycznie odcięta od świata – loty są wstrzymane, a żeglugę blokują kry i bryły lodu pchane wiatrem.

Zimowy pobyt na stacji badawczej?

Raz w roku wyrusza w to miejsce zimowa ekspedycja: osiemnaście osób – naukowców, techników i specjalistów od logistyki – które zostają na miejscu aż do lata. Wymiana załogi odbywa się w krótkim letnim oknie pogodowym, kiedy możliwe są loty i rejsy.

Zima to dla nich nie pauza, lecz najlepszy moment na badania: mniej statków, mniej ludzi, więcej ciszy w danych. To wtedy powstają serie pomiarów meteorologicznych, oceanograficznych, glacjologicznych i biologicznych, które latem są niemal niemożliwe do przeprowadzenia. Z tych danych rodzą się poprawki do modeli klimatycznych i prognoz dla całej planety.

Stacja Króla Sejonga (KOPRI) leży na Półwyspie Bartona, w południowo-zachodniej części Wyspy Króla Jerzego w archipelagu Szetlandów Południowych. Latem można dolecieć na Półwysep Fildes i dalej przepłynąć do stacji. Zimą transport działa w oknach pogodowych: loty są zwykle wstrzymane lub mocno ograniczone, a nawet statki z klasą lodową mierzą się z pakiem lodowym, krami i bryłami lodu pchanymi wiatrem.

Czytaj też: Antarktyka pod skrzydłami Orlenu. PAN i polski przemysł na rzecz klimatu

Łączność satelitarna: funkcjonuje cały rok. Gdy osłona anteny (radom) oblepi się śniegiem i lodem, przepustowość spada – to wyzwanie, ale też świetny test odporności systemów i procedur.

Logistyka w warunkach polarnych – poligon, nie przeszkoda

Zapasy kompletuje się przed majem: dostawy morskie z rejonu Punta Arenas i – jeśli pozwoli aura – ostatni lot ze świeżymi produktami. Potem liczą się plan, dyscyplina i rotacja zapasów. Mała szklarnia (sałata, zioła, trochę warzyw liściowych) podnosi komfort, ale trzonem są konserwy, mrożonki i produkty suche.

Każda awaria to sprawdzian gotowości. Części? Tylko te, które są w magazynie. To doświadczenie, które później procentuje wszędzie tam, gdzie logistyka jest wymagająca – od statków w długich rejsach po morskie instalacje wydobywcze.

Jeszcze dwie dekady temu zatoka częściej zamarzała w całości i na dłużej, tworząc lodowy „most”. Dziś częściej dostajemy pływający pak, który układa się w blokadę. To nie tylko ograniczenie – to żywa lekcja procesów lodowych: jak wiatr, temperatura i morze modelują brzeg, jak zmienia się rytm kry. Te obserwacje dają materiał do porównań – sezon po sezonie.

Czytaj więcej: Tajemniczy przerębel zwany „połynią” w lodach Antarktyki

Osiemnaście osób, jeden cel: utrzymać stację i program badań. Rytm dnia wyznaczają okna pogodowe i wachty. Kiedy wychodzi słońce, naukowcy idą w teren po próbki, technicy robią przeglądy. Potem krótki „reset”: prowizoryczny tor saneczkowy, kawa w mesie, rozmowa. To drobiazgi, które budują morale.
Nie ma portów. Nie ma rotacji. Jest zespół. To on czyni miejsce „działającym”.

Czego Antarktyka uczy nas na jutro?

Antarktyka uczy nas na jutro przede wszystkim ciągłych danych: zimą zbiera się długie, „czyste” serie pomiarów kluczowe dla wiarygodnych prognoz. To także lekcja odporności systemów – łączności, energetyki i utrzymania ruchu – które można skalować od stacji po instalacje offshore. Uczy logistyki zapasów: planowania, rotacji i samowystarczalności tam, gdzie „sklep” jest daleko. I wreszcie uczy współpracy: bez zespołu nie ma stacji – i nie ma wyników.

To nie jest opowieść o „końcu świata”, tylko o miejscu, gdzie dane naprawdę mają wielką wagę. Sezon zimowy na Stacji Króla Sejonga uczy, jak działa planeta – i jak ludzie potrafią utrzymać sprawność systemu w ciszy, wiatrach i na morzu, które potrafi w godzinę się zamknąć lodem. A to wiedza, której potrzebujemy bardziej niż kiedykolwiek.

Autor: KBC News/Mariusz Dasiewicz

https://portalstoczniowy.pl/category/porty-logistyka/
Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Program Orka: Koreański pakiet a realna niezależność technologiczna Polski

    Program Orka: Koreański pakiet a realna niezależność technologiczna Polski

    Ważnym elementem programu pozyskania okrętów podwodnych pozostaje jasne określenie zasad kontroli nad wrażliwymi komponentami – zarówno tymi, które mają być w pełni zlokalizowane w kraju, jak i tych objętych ograniczeniami eksportowymi. 

    MRO w Polsce jako warunek suwerenności programu Orka

    To umożliwi zbudowanie bezpiecznego i autonomicznego systemu utrzymania nowych jednostek. Hanwha Ocean złożyła ofertę pozwalającą osiągnąć ten cel: utrzymywanie MRO na polskiej ziemi, brak zależności od zewnętrznych podmiotów i terminy remontów zgodnie z potrzebą MW, a przede wszystkim – suwerenną kontrolę nad gotowością bojową jednostek podwodnych.

    Czytaj więcej: Propozycja Hanwha Ocean w ramach programu Orka

    Wybór koreańskiego pakietu to inwestycja w polską niezależność technologiczną i przemysłową. Zapisy kontraktowe w programie ORKA muszą zabezpieczyć Polsce   kontrolę i stały dostęp do technologii. Dla osiągnięcia rzeczywistej niezależności najważniejsze jest, by baza do obsługi i serwisu (MRO) była zlokalizowana w Polsce i pod kontrolą Sił Zbrojnych RP.

    Pełna lokalizacja zdolności MRO w Polsce oraz utrzymanie bazy serwisowej pod bezpośrednim nadzorem Sił Zbrojnych to kluczowe warunki, które muszą znaleźć odzwierciedlenie w kontrakcie – bez nich suwerenność eksploatacyjna nowych okrętów byłaby jedynie pozorna.

    Seong-Woo Park, wiceprezes Hanwha Ocean odpowiedzialny za program Orka

    Zmniejszone ryzyko operacyjne

    Kluczowym elementem koreańskiej propozycji w programie Orka jest transfer technologii. Oferta Hanwha Ocean obejmuje przekazanie wiedzy niezbędnej do eksploatacji, napraw, remontów i rozwoju krajowych zdolności projektowych i przemysłowych. Dzięki temu Polska zyskuje realną szansę budowy własnych kompetencji w zakresie konstrukcji i utrzymania okrętów podwodnych, co jest bezpośrednim krokiem w stronę niezależności technologicznej. 

    Konieczne są twarde gwarancje transferu know-how, obejmujące licencje, dokumentację źródłową, szkolenia i precyzyjnie określone harmonogramy wsparcia, aby zapewnić realne przejęcie kompetencji przez polskie podmioty.

    Seong-Woo Park

    Koreańska propozycja to pakiet kompleksowy: nowoczesne jednostki (KSS-III Batch 2) plus pełne wsparcie serwisowe, logistyczne i szkoleniowe oraz propozycje finansowania wspieranego przez rząd Korei. To podejście obniża całkowity koszt posiadania (TCO) i ryzyko operacyjne dla Polski i w praktyce gwarantuje ciągłość eksploatacji i natychmiastowe wsparcie serwisowe. Koreańskie zakłady mają doświadczenie w seryjnej produkcji okrętów i w szybkim wdrażaniu programów – to przewaga przy realizacji kalendarzy wymaganych przez MON. Dodatkowo możliwość przekazania do użycia starszej, ale wciąż sprawnej jednostki z koreańskiej floty jako rozwiązania przejściowego pozwala skrócić czas, w którym Polska uzyska realne zdolności bojowe, dzięki czemu minimalizujemy lukę zdolnościową w okresie przejściowym. 

    Czytaj też: Jang Yeong-sil otwiera nowy etap w koreańskim programie okrętów podwodnych

    Oferta Korei zawiera mechanizmy współpracy z polskimi firmami i uczelniami – w tym z Politechniką Gdańską, co sprzyja tworzeniu lokalnego łańcucha wartości: dostaw podzespołów, usług inżynierskich, programów badawczo-rozwojowych oraz kształcenia kadr. Wsparcie finansowe w postaci 100 mln dolarów i jeszcze więcej dodatkowo ułatwi wdrożenie – to nie tylko korzyść militarna, ale też gospodarcza: rozwój stoczni, dostawców technologii, integratorów systemów i ośrodków badawczych. W praktyce transfer technologii może stać się impulsem do długofalowej modernizacji polskiego przemysłu morskiego oraz jego powrotu do czasów świetności. 

    Hanwha deklaruje, że transfer technologii obejmuje ustanowienie pełnych zdolności MRO w kraju partnera, w tym szkolenia stoczni i personelu technicznego. Utrzymywanie MRO na polskiej ziemi oznacza: brak zależności od zewnętrznych terminów remontów i doraźnych napraw, suwerenną kontrolę nad gotowością bojową oraz ochronę wrażliwych technologii i procedur obsługowych. To punkt decydujący przy ocenie oferty — i jeden z głównych argumentów przemawiających za wyborem pakietu koreańskiego. 

    Źródło: Hanwha Ocean