Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Stocznia Montex Shipyard zbudowała kolejny hybrydowy prom fiordowy. Wodowanie w sobotę

– To druga taka jednostka dla partnera z Norwegii zbudowana w naszej stoczni – w rozmowie z Portalem Stoczniowym mówi Piotr Dębowski, współwłaściciel  Montex Shipyard. Jak dodaje, będzie to trzeci statek zwodowany przez spółkę w tym roku.  Wodowanie nowej jednostki zaplanowano na sobotę 26 maja br.

Zbudowany statek to hybrydowy prom fiordowy o roboczym numerze NB 391. Gdańska stocznia Montex Shipyard w lutym ub.r. podpisała umowę na budowę dwóch takich jednostek. Pierwsza z nich, NB 390, w marcu br. została przekazana norweskiej grupie stoczniowej Kleven. Statki zostały zbudowane na podstawie projektu norweskiego biura Multi Maritime.

Zobacz również: BAE  Systems – 2,4 mld funtów na okręty podwodne dla Royal Navy.

Statek jest wyposażony w nowoczesne technologie, dzięki którym jest on jednostką maksymalnie wydajną i w dużym stopniu zautomatyzowaną. NB 391 otrzymał m.in. nowoczesny system wentylacji i ogrzewania oraz system automatycznego cumowania. Dzięki nim, oraz specjalnej konstrukcji kadłuba zbudowanego przez Montex Shipyard, statek będzie zużywał znacznie mniej energii niż podobne jednostki.  Statek wyposażono w system Rolls-Royce Automatic Crossing System, który wspomaga przyśpieszenie oraz utrzymanie prędkości i kursu.

– Stocznia Montex zbudowała kadłub oraz go częściowo wyposażyła. Przekazujemy partnerom właściwie gotowy statek. W norweskiej stoczni zostaną jeszcze zamontowane ostatnie elementy elektryki i elektroniki okrętowej. Tam też jednostka przejdzie finalne malowanie – podkreśla Piotr Dębowski, współwłaściciel stoczni Montex Shipyard.

Zwodowana jednostka to prom z napędem hybrydowym (dieslowo-elektrycznym), mierzący 107 m długości i 17 m szerokości. Statek, podobnie jak jego siostrzana jednostka NB 390, zabierze na pokład 130 samochodów osobowych oraz niemal 400 pasażerów. Będzie on obsługiwał lokalne połączenie morskie u wybrzeża Norwegii.

Zobacz też: Wärtsilä w projekcie budowy innowacyjnego masowca z napędem LNG.

W rozmowie z Portalem Stoczniowym współwłaściciel stoczni Montex Shipyard podkreśla, że firma ma kompletny portfel zamówień na najbliższy okres. Tylko do końca br. Montex dostarczy bloki dla niemieckiej stoczni Meyer Werft oraz jako jedyna w Polsce firma dostarczy bloki na projekt GLOB 1 dla partnera niemieckiego MVW. Ponadto zakontraktowane zamówienia obejmują również kadłuby, które stocznia zwoduje w 2019 r. Nie bez znaczenia jest również fakt, iż budowa tego typu nie byłaby możliwa, gdyby nie owocna współpraca ze Stocznią Gdańską na Wyspie Ostrów, na której firma dzierżawi teren od Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Spółka Montex Shipyard  zatrudnia 125 osób, ale w realizacji jej projektów, wliczając pracowników firm kooperujących, bierze udział 400-450 osób.

Podpis: łp

Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Po ośmiu miesiącach aktywności na trzech oceanach brytyjska grupa lotniskowcowa z HMS Prince of Wales powróciła 30 listopada do Portsmouth. Tym wejściem Royal Navy zamknęła operację Highmast — największe rozmieszczenie sił morskich w bieżącym roku.

    Symboliczny finał operacji Highmast

    Rankiem, w końcówce listopada, okręty brytyjskiej grupy lotniskowcowej zaczęły wchodzić do Portsmouth. Lotniskowiec HMS Prince of Wales prowadził szyk powrotny, zamykając tym samym globalną kampanię, w ramach której zespół pokonał ponad 40 tys. mil morskich — dystans odpowiadający półtorakrotnemu okrążeniu Ziemi.

    Powitanie miało wymiar uroczysty, zgodny z tradycją Royal Navy: jednostki portowe wykonały salut wodny, zaś załogi eskort i pomocniczych okrętów stanęły wzdłuż burt. Po wielu miesiącach nieobecności marynarze i lotnicy wrócili do rodzin, kończąc etap najbardziej kompleksowej operacji tej części floty od kilku lat.

    Osiem miesięcy globalnej obecnści

    Operacja Highmast rozpoczęła się wiosną, kiedy z Portsmouth i Bergen wyszły pierwsze okręty tworzące grupę zadaniową. Jej głównym celem było potwierdzenie zdolności Royal Navy do prowadzenia wielodomenowych działań dalekomorskich oraz utrzymania spójnej współpracy z sojuszniczymi okrętami.

    W trakcie misji grupa operowała kolejno na Morzu Śródziemnym, w obszarze Kanału Sueskiego, na Oceanie Indyjskim oraz w zachodniej części Indo-Pacyfiku. W tym czasie przeprowadzono szereg ćwiczeń, w tym z marynarkami Włoch, Japonii, Australii, Kanady i Norwegii.

    Dowódca zespołu, komandor James Blackmore, określił operację jako „najszerszy sprawdzian brytyjskiej projekcji siły od lat”, podkreślając jednocześnie wzrost interoperacyjności i zdolności bojowej grupy.

    Skład i możliwości zespołu HMS Prince of Wales

    Trzon Carrier Strike Group stanowił lotniskowiec HMS Prince of Wales, na którego pokładzie operowało skrzydło lotnicze złożone z samolotów F-35B oraz śmigłowców ZOP i maszyn rozpoznawczych. Uzupełnienie stanowiły niszczyciel rakietowy HMS Dauntless, fregata HMS Richmond, norweska fregata HNoMS Roald Amundsen oraz jednostki wsparcia — tankowiec RFA Tideforce i logistyczny HNoMS Maud.

    W kulminacyjnej fazie misji, podczas ćwiczeń na Indo-Pacyfiku, siły zespołu liczyły ponad 4 tysiące żołnierzy i marynarzy.

    Kluczowe wnioski z misji Highmast

    Zakończona kampania miała znaczenie wykraczające poza tradycyjny pokaz bandery. HMS Prince of Wales po serii wcześniejszych problemów technicznych przeszedł pełny cykl eksploatacyjny, obejmujący przeloty, intensywne działania lotnicze oraz współpracę w warunkach, które sprawdzają możliwości układu napędowego, systemów pokładowych oraz modułów sterowania lotami.

    Misja była więc testem nie tylko dla całego zespołu, ale i samego lotniskowca, który tym etapem potwierdził pełną gotowość do globalnych operacji. Dla Royal Navy oznacza to domknięcie okresu niepewności oraz wejście w etap stabilnej eksploatacji obu brytyjskich superlotniskowców.

    Powrót jest równie istotny jak jej wyjście

    Operacja Highmast udowodniła, że Wielka Brytania pozostaje zdolna do nieprzerwanej obecności na głównych morskich szlakach komunikacyjnych, szczególnie w regionie Indo-Pacyfiku. W sytuacji rosnącej aktywności floty chińskiej i agresywnych działań rosyjskich — zarówno w Arktyce, jak i na Morzu Śródziemnym — wartościowa obecność sojuszniczych komponentów nabiera szczególnego znaczenia.

    Zakończenie operacji pokazuje także, jak duże znaczenie ma utrzymanie ciągłości działań Royal Navy. Powrót HMS Prince of Wales nie kończy brytyjskiej aktywności na Indo-Pacyfiku — stanowi raczej zamknięcie pierwszej z serii zaplanowanych rotacji, które w ciągu kolejnych lat mają stać się fundamentem obecności brytyjskiej bandery na kluczowych szlakach morskich.

    Kampania, która przejdzie do historii Royal Navy

    Ośmiomiesięczna misja Highmast zapisze się jako jedno z najważniejszych przedsięwzięć brytyjskiej floty ostatnich lat. Zespół przeszedł pełne spektrum działań — od ćwiczeń sojuszniczych po operacje realizowane w rozległych akwenach zachodniej części Indo-Pacyfiku.

    Powrót grupy lotniskowcowej, z HMS Prince of Wales na czele, stanowi potwierdzenie, że brytyjski system lotniskowcowy jest w stanie prowadzić globalne operacje w sposób ciągły, niezawodny i zgodny z wymaganiami współczesnej architektury bezpieczeństwa.