Stocznia Wojenna podpisuje nowe kontrakty i wraca do produkcji cywilnej

Gdyńska Stocznia Wojenna z Polskiej Grupy Zbrojeniowej właśnie pozyskała kontrakt na budowę w pełni wyposażonego statku cywilnego dla norweskiego armatora. To kolejny sygnał świadczący o tym, że legendarna stocznia marynarki wojennej wróciła na ścieżkę rozwoju.
PGZ Stocznia Wojenna właśnie podpisała kontrakt na budowę i dostawę w pełni wyposażonego statku cywilnego. Zamówił go jeden z norweskich armatorów, który ma odebrać statek w połowie 2020 roku.
Prezes PGZ Stoczni Wojennej Konrad Konefał mówi, że jest to bardzo ważne wydarzenie dla zarządzanej przez niego firmy. Budowa tej jednostki ma być dźwignią dla spółki, która umożliwi jej odzyskanie kompetencji do budowy jednostek „pod klucz”. Odbudowa kompetencji przemysłowych wojennej stoczni z gdyńskiego Oksywia obejmie zwłaszcza prace specjalistyczne i wyposażeniowe.
– Finalizacja zamówienia dla armatora cywilnego pozwoli nam na dalszą rozbudowę zasobów technicznych i produkcyjnych, co przełoży się na budowę nowych przewag konkurencyjnych spółki. Nabyte kompetencje będziemy wykorzystywać przy realizacji kolejnych zamówień pozyskiwanych od klientów komercyjnych oraz Marynarki Wojennej RP – tłumaczy szef PGZ Stoczni Wojennej Konrad Konefał.
Zobacz też: Port w Kłajpedzie jeszcze w tym roku otrzyma bunkierkę LNG.
Kontrakt na budowę cywilnego statku „pod klucz” to kolejny sygnał świadczący o tym, że obronna stocznia się rozwija. A przed PGZ Stocznią Wojenną stoi wiele wyzwań, którym w najbliższym czasie będzie musiała sprostać. To przede wszystkim finalizacja budowy okrętu wywiadowczego dla szwedzkiej marynarki wojennej – projekt, którym firma kooperuje ze Stocznią Remontową Nauta. To również zakończenie mniejszych projektów modernizacyjnych, dotyczących. To w końcu zakończenie budowy okrętu patrolowego ORP Ślązak. Według naszych informatorów z Polskiej Grupy Zbrojeniowej, prace przy tym ostatnim okręcie przebiegają pomyślnie i według harmonogramu.
Co więcej, zakończyły się ustalenia, dotyczące udziału spółki w budowie dwóch kolejnych niszczycieli min typu Kormoran II dla polskiej marynarki. Obronna firma z Gdyni będzie odpowiedzialna za wyposażenie jednostek w podsystemy łączności i nawigacji, uzbrojenie oraz sieci teleinformatyczne i system alarmowy.
Zobacz też: Patronat Portalu Stoczniowego: Port Gdynia – Sztandarowa Inwestycja Polski Niepodległej.
– Po długich negocjacjach udało nam się odbudować zaufanie partnerów z konsorcjum i wracamy do czynnego udziału w prestiżowym projekcie, z którego niegdyś będąca w upadłości Stocznia Marynarki Wojennej zrezygnowała – nie kryje zadowolenia prezes Konefał. – To dla nas duże wyzwanie, ale jestem przekonany, że sobie poradzimy – dodaje.
Jest jeszcze projekt budowy okrętu ratowniczego dla Marynarki Wojennej RP, na który PGZ Stocznia Wojenna również się załapała. Za budowę okrętu odpowiedzialne jest konsorcjum składzie: Polska Grupa Zbrojeniowa, PGZ Stocznia Wojenna, Stocznia Remontowa Nata oraz Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej. Według ujawnionych informacji, PGZ Stocznia Wojenna i stocznia Nauta będą realizować prace związane z budową i wyposażeniem okrętu. Projekt zakłada, że Ratownik będzie miał 96 m długości oraz 19 m szerokości.
Zobacz też: Amerykańska stocznia montuje wieżę radarową na lotniskowcu [WIDEO]
Realizacja szeregu projektów wymaga zwiększenia mocy produkcyjnych stoczni. Spółka inwestuje w modernizację urządzeń stoczniowych, a także kupuje nowy sprzęt. Jak już pisaliśmy, pierwszy etap programu inwestycyjnego pochłonie ok. 50 mln zł. Poza tym PGZ Stocznia Wojenna od kilku miesięcy prowadzi akcję rekrutacyjną, która jeszcze nie zakończyła. Ostatnio do stoczni wpłynęło 170 aplikacji dotyczących zatrudnienia, a na przełomie II i III kwartału spółka zatrudniła kilkanaście osób w dziale produkcyjnym. Z kolei w biurze konstrukcyjnym pracę znalazło 13 nowych pracowników.
Podpis: ŁP

-
Wpływ transformacji energetycznej na europejskie porty

Porty Europy w ostatnich latach znalazły się w okresie głębokich zmian wynikających z transformacji energetycznej oraz coraz ostrzejszych wymogów środowiskowych. Presja na ograniczanie emisji sprawia, że porty stają przed koniecznością modernizowania infrastruktury, dostosowywania nabrzeży do statków niskoemisyjnych oraz stopniowego odchodzenia od obsługi ładunków wysokoemisyjnych.
W artykule
Zmieniająca się struktura przeładunków
Regulacje klimatyczne oraz odchodzenie europejskiego przemysłu od surowców wysokoemisyjnych wpływają bezpośrednio na porty Rotterdamu, Antwerpii–Brugii i Hamburga. Spadki w grupie ładunków masowych, płynnych i suchych nie są już zjawiskiem jednorazowym, lecz elementem długotrwałego trendu związanego z europejską polityką energetyczną. Malejący import paliw kopalnych, mniejsze zapotrzebowanie na węgiel i rudy oraz rosnący udział technologii niskoemisyjnych wymuszają na portach zmianę profilu przeładunków i przebudowę zaplecza logistycznego.
Na znaczeniu zyskują ładunki związane z energetyką odnawialną: komponenty dla morskich farm wiatrowych, instalacji wodorowych i magazynów energii. Coraz więcej portów przygotowuje się do obsługi segmentu offshore, co widać także w Polsce, gdzie powstają wyspecjalizowane porty serwisowe dla farm na Bałtyku. LNG pozostaje jednym z ważnych paliw w okresie przejściowym, jednak jego rola stopniowo ustępuje miejsca technologiom zeroemisyjnym, które stają się głównym kierunkiem planowanych inwestycji infrastrukturalnych.
Regulacje środowiskowe zmieniają pracę portów
Porty oprócz obsługi ładunków muszą dostosować procesy do coraz ostrzejszych wymogów środowiskowych. Najbardziej widocznym kierunkiem zmian pozostaje zasilanie statków energią z lądu, które ogranicza emisję podczas postoju jednostek. Wprowadzenie instalacji OPS wymaga wieloletnich inwestycji w sieć energetyczną, modernizację nabrzeży oraz ścisłej współpracy z operatorami terminali.
Dobrym przykładem jest Port Gdańsk, gdzie kolejne nabrzeża są przygotowywane do zasilania statków z lądu. Realizowany projekt obejmuje montaż siedmiu systemów OPS, rozbudowę infrastruktury energetycznej oraz podwojenie mocy przyłączeniowej niezbędnej do obsługi dużych jednostek. Inwestycja o wartości 295 mln zł wymaga także budowy nowej sieci podziemnej, dlatego jej zakończenie zaplanowano na koniec 2029 roku. Docelowo pozwoli to ograniczyć emisję w bezpośrednim sąsiedztwie miasta i przygotować port do unijnych wymogów, które od 2030 roku będą obowiązywały kontenerowce i statki pasażerskie cumujące w portach państw członkowskich.
Do tego dochodzą regulacje dotyczące emisji dwutlenku węgla w transporcie morskim, które obejmują również porty. Największe porty Europy muszą wdrożyć nowe standardy monitorowania emisji oraz rozwijać infrastrukturę dla paliw alternatywnych, takich jak metanol, amoniak czy wodór. Zmieniające się normy środowiskowe sprawiają, że porty przestają być wyłącznie punktami przeładunkowymi i stają się elementem szerokiego systemu dekarbonizacji transportu morskiego.
Transformacja energetyczna może przy tym sprzyjać portom średniej wielkości. Armatorzy poszukują terminali gwarantujących krótszy czas obsługi oraz dobry dostęp do rozwiązań niskoemisyjnych, w tym zasilania z lądu i paliw alternatywnych. Ośrodki, które sprawnie wprowadzają takie rozwiązania, mają szansę przejąć część ruchu od największych portów Beneluksu, gdzie prace modernizacyjne trzeba prowadzić przy pełnym obłożeniu terminali.
Dla armatorów liczy się nie tylko zgodność z regulacjami, lecz także przewidywalność operacyjna, którą mniejsze porty często potrafią zapewnić dzięki mniejszemu obciążeniu nabrzeży. W efekcie część ładunków może zostać przekierowana poza główne porty Beneluksu, co sprzyja bardziej równomiernemu rozłożeniu ruchu w europejskiej sieci portowej.
Europejskie porty i inwestycje w energetykę niskoemisyjną
Porty europejskie coraz częściej postrzegają transformację energetyczną jako szansę rozwojową. Rotterdam pełni dziś rolę jednego z głównych ośrodków projektów wodorowych w Europie, opartych na wielkoskalowej produkcji zielonego wodoru na terenach portowych, zasilanej energią z morskich farm wiatrowych. Wodór trafia do przemysłu oraz sektora transportowego. Antwerpia rozwija zaplecze dystrybucyjne paliw alternatywnych, natomiast Hamburg koncentruje się na przygotowaniu infrastruktury umożliwiającej wykorzystanie wodoru w porcie i jego zapleczu logistycznym.
W wielu europejskich portach prowadzone są inwestycje umożliwiające przeładunek elementów dla morskiej energetyki wiatrowej. Terminale przygotowują się do obsługi coraz większych komponentów instalacji offshore – wież, gondoli i łopat turbin – co wymaga wyspecjalizowanych nabrzeży oraz placów składowych. Transformacja energetyczna zmienia więc logistyczny profil portów, które stają się zapleczem dla nowych projektów morskich.
Wyzwania operacyjne wynikające z zielonej polityki
Wymogi środowiskowe stanowią wyzwanie dla portów, które nie dysponują odpowiednią przestrzenią lub zapleczem energetycznym. Modernizacja sieci elektroenergetycznej, niezbędna do zasilania statków z lądu, napotyka ograniczenia techniczne oraz bariery regulacyjne. Trudności pojawiają się również przy projektach związanych z paliwami alternatywnymi, zwłaszcza tam, gdzie port funkcjonuje w gęsto zabudowanej przestrzeni miejskiej.
Porty muszą jednocześnie godzić inwestycje z zachowaniem ciągłości pracy terminali. Modernizacje nabrzeży, przebudowa torów wodnych czy instalacja systemów OPS prowadzą do czasowych ograniczeń, które wpływają na przepustowość i punktualność.
Znaczenie transformacji energetycznej dla portów w Europie
Porty europejskie stoją dziś przed wyzwaniami, które redefiniują ich rolę w całym łańcuchu transportu morskiego. Nie są już wyłącznie miejscem załadunku i wyładunku, lecz przestrzenią, w której zapadają decyzje dotyczące paliw alternatywnych, inwestycji w offshore i nowych standardów emisji. To one w najbliższych latach będą wyznaczać kierunek rozwoju europejskiej żeglugi. Od tempa modernizacji zależy, które ośrodki utrzymają mocną pozycję, a które ustąpią miejsca bardziej elastycznej konkurencji.
Transformacja energetyczna przestaje być abstrakcyjnym hasłem. To proces, który już realnie zmienia układ sił na mapie portów. W nadchodzącej dekadzie przewagę zyskają te ośrodki, które potrafią połączyć zgodność z regulacjami ze stabilną, przewidywalną i operacyjnie odporną pracą terminali – nie tylko w strategiach, ale przede wszystkim w codziennym funkcjonowaniu.









