Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

W PGZ Stoczni Wojennej przeprowadzono operację dokowania fregaty rakietowej typu Oliver Hazard Perry – ORP Generał Kazimierz Pułaski, poinformowała stocznia.
ORP Generał Kazimierz Pułaski to siostrzana jednostka okrętu ORP Generał Tadeusz Kościuszko. Są to wielozadaniowe fregaty rakietowe, które mogą realizować różnorodne zadania bojowe, np.: misje poszukiwania i zwalczania okrętów podwodnych, zwalczania okrętów nawodnych oraz ich zespołów, a także wykonywać zadania związane z obroną przeciwlotniczą.
Zobacz też: Saab w projekcie nowej fregaty dla marynarki wojennej Australii.
Ze względu na złożony kształt podwodnej części kadłuba oraz jego wyposażenie, operacja dokowania jednostki w PGZ Stoczni Wojennej jest jedną z najtrudniejszych dokowań realizowanych dla okrętów polskiej Marynarki Wojennej. Do tego celu wykorzystano specjalną podbudowę, skonstruowaną tylko pod jednostki ORP Kazimierz Pułaski i ORP Tadeusz Kościuszko.

Stocznia Wojenna realizuje prace serwisowe przy uszczelnieniu trzonu sterowego. Prace prowadzone są pod ścisłym nadzorem serwisu Wartsila. Według harmonogramu prac, okręt pozostanie w doku przez okres 21 dni, przekazała PGZ Stocznia Wojenna.
Fregata rakietowa, która obecnie nazywa się ORP Generał Kazimierz Pułaski, została zwodowana w marcu 1979 roku. Zbudowała ją amerykańska stocznia Bath Iron Works. Przez ponad 20 lat okręt służył w amerykańskiej marynarce wojennej. W 2000 r. został wycofany ze służby w US Navy i przekazany polskiej marynarce wojennej. Jednostka mierzy 135,5 m długości oraz 13,7 m szerokości. Okręt osiąga prędkość 29 węzłów, a przy prędkości marszowej 20 węzłów jego zasięg wynosi 4,5 tys. mil morskich. Załoga fregaty składa się z 215 marynarzy i oficerów. Obecnie dowódcą okrętu jest kmdr por. Paweł Werner.
Zobacz też: Izraelski koncern uzbroi nowe fińskie korwety rakietowe.
ORP Generał Kazimierz Pułaski jest uzbrojony w wyrzutnię Mk 13 Mod 4 block 6 dla rakietowych pocisków woda-powietrze typu Standard SM-1MR oraz pocisków rakietowych woda-woda typu RGM-84G Harpoon, armatę okrętową OTO Melara kal. 76 mm, sześciolufowe działko przeciwlotniczo-przeciwrakietowe Vulcan Phalanx kal. 20 mm, dwie potrójne wyrzutnie torped do zwalczania okrętów podwodnych. Okręt przenosi śmigłowiec Kaman SH-26 Super Seasprite.
Podpis: tz

Po ośmiu miesiącach aktywności na trzech oceanach brytyjska grupa lotniskowcowa z HMS Prince of Wales powróciła 30 listopada do Portsmouth. Tym wejściem Royal Navy zamknęła operację Highmast — największe rozmieszczenie sił morskich w bieżącym roku.
W artykule
Rankiem, w końcówce listopada, okręty brytyjskiej grupy lotniskowcowej zaczęły wchodzić do Portsmouth. Lotniskowiec HMS Prince of Wales prowadził szyk powrotny, zamykając tym samym globalną kampanię, w ramach której zespół pokonał ponad 40 tys. mil morskich — dystans odpowiadający półtorakrotnemu okrążeniu Ziemi.
Powitanie miało wymiar uroczysty, zgodny z tradycją Royal Navy: jednostki portowe wykonały salut wodny, zaś załogi eskort i pomocniczych okrętów stanęły wzdłuż burt. Po wielu miesiącach nieobecności marynarze i lotnicy wrócili do rodzin, kończąc etap najbardziej kompleksowej operacji tej części floty od kilku lat.
Operacja Highmast rozpoczęła się wiosną, kiedy z Portsmouth i Bergen wyszły pierwsze okręty tworzące grupę zadaniową. Jej głównym celem było potwierdzenie zdolności Royal Navy do prowadzenia wielodomenowych działań dalekomorskich oraz utrzymania spójnej współpracy z sojuszniczymi okrętami.
W trakcie misji grupa operowała kolejno na Morzu Śródziemnym, w obszarze Kanału Sueskiego, na Oceanie Indyjskim oraz w zachodniej części Indo-Pacyfiku. W tym czasie przeprowadzono szereg ćwiczeń, w tym z marynarkami Włoch, Japonii, Australii, Kanady i Norwegii.
Dowódca zespołu, komandor James Blackmore, określił operację jako „najszerszy sprawdzian brytyjskiej projekcji siły od lat”, podkreślając jednocześnie wzrost interoperacyjności i zdolności bojowej grupy.
Trzon Carrier Strike Group stanowił lotniskowiec HMS Prince of Wales, na którego pokładzie operowało skrzydło lotnicze złożone z samolotów F-35B oraz śmigłowców ZOP i maszyn rozpoznawczych. Uzupełnienie stanowiły niszczyciel rakietowy HMS Dauntless, fregata HMS Richmond, norweska fregata HNoMS Roald Amundsen oraz jednostki wsparcia — tankowiec RFA Tideforce i logistyczny HNoMS Maud.
W kulminacyjnej fazie misji, podczas ćwiczeń na Indo-Pacyfiku, siły zespołu liczyły ponad 4 tysiące żołnierzy i marynarzy.
Zakończona kampania miała znaczenie wykraczające poza tradycyjny pokaz bandery. HMS Prince of Wales po serii wcześniejszych problemów technicznych przeszedł pełny cykl eksploatacyjny, obejmujący przeloty, intensywne działania lotnicze oraz współpracę w warunkach, które sprawdzają możliwości układu napędowego, systemów pokładowych oraz modułów sterowania lotami.
Misja była więc testem nie tylko dla całego zespołu, ale i samego lotniskowca, który tym etapem potwierdził pełną gotowość do globalnych operacji. Dla Royal Navy oznacza to domknięcie okresu niepewności oraz wejście w etap stabilnej eksploatacji obu brytyjskich superlotniskowców.
Operacja Highmast udowodniła, że Wielka Brytania pozostaje zdolna do nieprzerwanej obecności na głównych morskich szlakach komunikacyjnych, szczególnie w regionie Indo-Pacyfiku. W sytuacji rosnącej aktywności floty chińskiej i agresywnych działań rosyjskich — zarówno w Arktyce, jak i na Morzu Śródziemnym — wartościowa obecność sojuszniczych komponentów nabiera szczególnego znaczenia.
Zakończenie operacji pokazuje także, jak duże znaczenie ma utrzymanie ciągłości działań Royal Navy. Powrót HMS Prince of Wales nie kończy brytyjskiej aktywności na Indo-Pacyfiku — stanowi raczej zamknięcie pierwszej z serii zaplanowanych rotacji, które w ciągu kolejnych lat mają stać się fundamentem obecności brytyjskiej bandery na kluczowych szlakach morskich.
Ośmiomiesięczna misja Highmast zapisze się jako jedno z najważniejszych przedsięwzięć brytyjskiej floty ostatnich lat. Zespół przeszedł pełne spektrum działań — od ćwiczeń sojuszniczych po operacje realizowane w rozległych akwenach zachodniej części Indo-Pacyfiku.
Powrót grupy lotniskowcowej, z HMS Prince of Wales na czele, stanowi potwierdzenie, że brytyjski system lotniskowcowy jest w stanie prowadzić globalne operacje w sposób ciągły, niezawodny i zgodny z wymaganiami współczesnej architektury bezpieczeństwa.