Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

W dobie intensywnej modernizacji Marynarki Wojennej i rosnących ambicji polskiego przemysłu okrętowego, wyzwanie nie polega wyłącznie na zdobyciu nowych kontraktów czy technologii. Równie istotne – jeśli nie kluczowe – staje się zapewnienie odpowiednio wykwalifikowanych kadr, które będą w stanie te projekty zrealizować.
W artykule
Odpowiedzią na to wyzwanie jest nowatorska współpraca pomiędzy PGZ Stocznią Wojenną i Akademią Marynarki Wojennej w Gdyni, która przenosi edukację ze świata teorii w realia nowoczesnych hal produkcyjnych.
W ramach kierunku Mechanika i Budowa Maszyn utworzono specjalność „Technologiczne Wsparcie Produkcji Okrętów”. Program nauczania został opracowany zgodnie z wytycznymi PGZ SW oraz dostosowany do rzeczywistych potrzeb stoczni, zamiast opierać się na abstrakcyjnych modelach akademickich.
Jak podkreśla Jamal Hamoud, Zastępca Dyrektora Technicznego ds. Rozwoju Produkcji w PGZ SW:
To unikatowe zaplecze znajduje się tuż przy bramie głównej PGZ Stoczni Wojennej, choć niewielu wie o jego istnieniu. Z tej kompleksowej infrastruktury korzystają studenci, którzy dzięki praktycznej pracy z rzeczywistymi urządzeniami, a nie tylko teorii z podręczników, stają się wysokiej klasy specjalistami.
Współpraca nie ogranicza się wyłącznie do roli patrona – specjaliści ze Stoczni aktywnie uczestniczą w procesie dydaktycznym. Prezes PGZ SW Marcin Ryngwelski wspólnie z kmdr. Marcinem Zacharewiczem wykłada Teorię i Budowę Okrętu, natomiast Radosław Cackowski z biura projektowego wprowadza studentów w świat projektowania od koncepcji po modele 3D. Tego rodzaju integracja wiedzy akademickiej z praktyką w przemyśle okrętowym staje się dziś warunkiem koniecznym dla efektywnego kształcenia.

Siłą tego programu jest bezpośrednie doświadczenie – nie tylko wykładowców, ale i studentów. Odbywają oni regularne wizyty w stoczni, uczestniczą w płatnych praktykach wakacyjnych, mają dostęp do nowoczesnych laboratoriów i symulatorów, które odwzorowują rzeczywiste warunki stoczniowe.
Katedra Eksploatacji Siłowni Okrętowych AMW dysponuje unikalną infrastrukturą dydaktyczną – to jedyne w Polsce laboratorium, w którym studenci mogą uruchomić i badać działające silniki okrętowe, takie jak Sulzer 6AL20/24, MTU serii 2000 czy silnik GTD-350. Znajdują się tu także kompletne zestawy urządzeń pomocniczych – od wirówek i sprężarek po symulatory siłowni pokładowych.
To nie wirtualna edukacja, lecz praktyczne zapoznanie się z realiami eksploatacji okrętowych siłowni oraz systemów pomocniczych. Do dyspozycji studentów są stanowiska do osiowania wałów, a także prowadzą badania pomp wtryskowych i wtryskiwaczy. Tak rozbudowane zaplecze pozwala na praktyczne poznanie wszystkich kluczowych urządzeń i instalacji występujących na współczesnych jednostkach pływających.
Musimy przełamać stereotyp, że zawody stoczniowe to ciężka, nienowoczesna praca. Dziś monter, spawacz czy malarz to wysokiej klasy specjalista, który obsługuje zaawansowane technologicznie urządzenia.
Marcin Ryngwelski, Prezes PGZ Stocznia Wojenna
Relatywnie małe grupy zajęciowe – zwłaszcza w porównaniu z innymi uczelniami technicznymi – maksymalne wykorzystanie nowoczesnej infrastruktury dydaktycznej oraz bezpośredni kontakt z doświadczonymi praktykami z branży, tworzą optymalne warunki do kształcenia specjalistów najwyższej klasy. Jest to szczególnie ważne w kontekście realizacji strategicznych programów modernizacji Marynarki Wojennej, takich jak budowa fregat w ramach programu Miecznik czy jednostek ratowniczych w programie Ratownik.
PGZ SW nie poprzestaje na współtworzeniu programu nauczania. Stocznia uruchomiła także program stypendialny dla najlepszych studentów, a specjaliści AMW wspierają stocznię przy bieżących projektach – m.in. w zakresie obliczeń numerycznych (MES), sygnatur akustycznych, czy diagnostyki urządzeń siłowni.

To model współpracy, który już teraz przynosi wymierne efekty – studenci 2. i 3. roku odbywają praktyki zawodowe w PGZ SW, zdobywając kompetencje ściśle dopasowane do potrzeb nowoczesnego przemysłu okrętowego.
Jeśli szukasz kierunku, który da Ci realne umiejętności, dostęp do nowoczesnych technologii i otworzy drzwi do pracy przy strategicznych programach dla Marynarki Wojennej RP – to właśnie tu zaczyna się Twoja droga. PGZ Stocznia Wojenna i Akademia Marynarki Wojennej w Gdyni oferują unikalny model kształcenia, w którym teoria skutecznie łączy się z praktyką.
Zamiast suchych wykładów – zajęcia z praktykami z przemysłu. Zamiast tylko książek – silniki, systemy, symulatory i realna produkcja. Do tego płatne praktyki, stypendia i możliwość budowania kariery w jednej z najnowocześniejszych stoczni w Polsce.
Nowoczesny przemysł okrętowy potrzebuje młodych, ambitnych i dobrze przygotowanych specjalistów. Zacznij swoją przygodę już w październiku – wybierz Mechanikę i Budowę Maszyn na Akademii Marynarki Wojennej i specjalność Technologiczne Wsparcie Produkcji Okrętów.
Przyszłość nie czeka – buduj ją z Akademią Marynarki Wojennej i PGZ Stocznią Wojenną.
Źródło: PGZ SW/MD


W listopadzie na wodach wokół Damoy Point doszło do rzadkiego wydarzenia. Dwa polarne statki wycieczkowe należące do armatora Quark Expeditions – World Explorer i Ultramarine – prowadzące sezonowe wyprawy turystyczne w rejon Antarktydy, przecięły swoje trasy u wybrzeży Półwyspu Antarktycznego.
W artykule
Obie jednostki prowadzą wyprawy rozpoczynające się i kończące w Ushuaia. World Explorer – który po tym sezonie kończy służbę w barwach Quark Expeditions – realizował program „Antarctic Explorer”. Trasa obejmuje przejście przez Cieśninę Drake’a oraz żeglugę w rejonie Lemaire Channel, wyspy Anvers, Archipelagu Szetlandów Południowych i na wodach wzdłuż Półwyspu Antarktycznego. To jeden z klasycznych kierunków urystyki polarnej, który za każdym razem wymusza dostosowanie rejsu do surowych warunków pogodowych.
Na podobnym kursie operował Ultramarine, który w listopadzie prowadził dłuższą, 18-dniową wyprawę „Snow Hill to the Peninsula”. Jej wyróżnikiem jest wejście na akwen Morza Weddella oraz odwiedzenie Snow Hill Island – miejsca znanego z jednej z największych kolonii pingwinów cesarskich. Dla wielu pasażerów to punkt kulminacyjny całej podróży.
Wybrzeża w zachodniej części Półwyspu Antarktycznego należą do najbardziej obleganych przez wycieczkowce polarne, mimo że to jeden z regionów o najbardziej kapryśnych warunkach. Właśnie dlatego spotkanie dwóch statków tej samej linii w jednym punkcie wcale nie jest regułą. Zmienia się wiatr, zmienia się lód, zmienia się plan dnia – i każde takie przecięcie kursów nosi w sobie pewien element przypadkowości, znany dobrze wszystkim, którzy choć raz żeglowali w rejonach polarnych.
Wpisy Quark Expeditions w mediach społecznościowych, szczególnie na platformie X, dobrze pokazują, czym stała się współczesna turystyka polarna. Nie jest to surowa, pionierska wyprawa badawcza, lecz starannie zaplanowany rejs, w którym każdy dzień ma swój program i zestaw atrakcji. Pasażerowie mogą liczyć na lądowania śmigłowcem startującym z pokładu Ultramarine na lodowcu, spływy kajakowe między drobnymi krami lodowymi, trekkingi po zlodzonych grzbietach oraz możliwość nocowania w śpiworze na śniegu pod gołym niebem. Do tego dochodzą bliskie spotkania z pingwinami i szeroko promowane sesje fotograficzne w miejscach, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu oglądali wyłącznie polarnicy, badacze oraz załogi statków rządowych.
Całość jest opakowana w narrację „odkrywania nieznanego”, choć w praktyce mamy do czynienia z komercyjnym doświadczeniem premium, realizowanym pod stałą opieką przewodników i załóg odpowiedzialnych za bezpieczeństwo uczestników. To turystyka ekstremalna, pozbawiona jednak dawnego elementu nieprzewidywalności, który kiedyś stanowił fundament polarnej eksploracji. Współczesny podróżnik dostaje namiastkę wyprawy – spektakularną, emocjonującą, wygodną – a jednocześnie w pełni kontrolowaną, prowadzoną w tempie i zakresie wyznaczanym przez Quark Expeditions.
Quark Expeditions utrzymuje obecność w Antarktyce do połowy marca. W tym sezonie, obok World Explorer i Ultramarine, operuje także polarny statek wycieczkowy Ocean Explorer, mogący zabrać na pokład około 140 pasażerów. Jednostka weszła do floty Quarka w 2024 roku i realizuje swój drugi sezon na południu.
W drugiej połowie 2026 roku do floty Quark Expeditions dołączy World Voyager, który przejmie rolę kończącego pracę World Explorer. Nowy statek, pływający obecnie dla Atlas Ocean Voyages, będzie czarterowany przez Quarka na czas kolejnych sezonów antarktycznych. Sam World Explorer, sprzedany w 2024 roku Windstar Cruises, po przebudowie trafi do segmentu rejsów luksusowych. To kolejny dowód na to, jak szybko zmienia się rynek wycieczkowców polarnych i jak intensywnie armatorzy odświeżają swoje oferty.
Spotkanie dwóch statków Quarka to niewielki epizod, lecz dobrze pokazuje, jak zmienia się turystyka polarna. Armatorzy wprowadzają nowe jednostki nie tylko po to, by bezpiecznie prowadzić rejsy wśród lodu, lecz także po to, by zaoferować pasażerom coraz bardziej zróżnicowane przeżycia – od krótkich wypadów na ląd po aktywności, które jeszcze niedawno pozostawały domeną polarników. Dzisiejszy wycieczkowiec polarny ma zapewnić komfort, kontakt z dziką naturą oraz możliwość zobaczenia Antarktydy z bliska, w sposób możliwie intensywny, a jednocześnie kontrolowany.