Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

W cotygodniowym przeglądzie w telegraficznym skrócie portal „PromySKAT” informuje o najważniejszych wydarzeniach minionych dni; o sprawach, którymi żyje lub wkrótce będzie żyła branża promowa. W tym tygodniu m.in. o przewoźnikach, którzy dwoją się i troją, by jak najszybciej osiągnąć neutralność klimatyczną.
Molslinjen przedłuża kontrakty na kluczowe połączenia. Ważna zapowiedź
Grupa Molslinjen zagwarantowała sobie przedłużenie umowy na realizację połączeń na dwóch kluczowych trasach w swojej ofercie. Dzięki nowemu kontraktowi armator przez kolejne 10 lat będzie realizował serwis na liniach Bøjden-Fynshav (pod marką Alslinjen), a także na linii Kalundborg-Ballen (pod nazwą Samsølinjen). Na pierwszej z tras kontrakt będzie obowiązywał od września 2024 r., a na drugiej – od stycznia 2025 r. Umowa zostanie podpisana tej jesieni. Armator informując o przedłużeniu koncesji, przekazał też ważną wiadomość. Przewoźnik zapowiedział, że w niedalekiej przyszłości połączenia te będą obsługiwane promami elektrycznymi.
Jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się zachować obie te trasy i nie możemy się doczekać ich rozwoju w ramach kolejnych kontraktów, co będzie się odbywać z pożytkiem dla lokalnych społeczności, dla których transport promowy jest tak istotny.
Carsten Jensen, Molslinjen
Stena Line coraz bardziej ekologiczna
Szwedzki armator pozostaje jednym z branżowych liderów w zakresie przyjaznych środowisku zmian. Stena Line, która ma jasno określony schemat działania, cyklicznie informuje o zmianach, jakie udało się dokonać w tym zakresie. W najnowszym raporcie przewoźnik poinformował, że udało mu się zredukować emisję CO2 o kolejne 11 proc. w przeliczeniu na transport jednej tony na milę morską. Patrząc całościowo, poziom emisji CO2 obniżył się o 4 proc. w porównaniu z danymi sprzed pandemii. Firma nie ustaje w staraniach, gdy chodzi o realizację wyznaczonego przed laty celu strategicznego, którym jest redukcja emisji CO2 o 30 proc. jeszcze przed 2030 r. Aby go osiągnąć, firma testuje nowe rozwiązania (korzystanie z niskoemisyjnych paliw alternatywnych), ale sięga też po dostępne na rynku technologie – korzystanie z dostępnych w portach źródeł energii (cold ironing).
Duński port bezpieczny dla środowiska
Skoro jesteśmy w temacie ekologii, to warto też odnotować kolejne zmiany, jakie wprowadzane są w porcie Aarhus (ważny port morski, obsługujący także przeprawy promowe). Zarządca portu podpisał właśnie 10-letnią umowę z firmą NRGi. Kontrakt obejmuje dostawy zielonej energii w konkurencyjnej cenie. Będzie ona pochodziła z nowej elektrowni, pozyskującej energię ze źródeł odnawialnych.
To dla nas ważny krok w stronę osiągnięcia neutralności CO2 już w 2030 r. Jest to cel ambitny, który wymaga konkretnych działań, a podpisana właśnie umowa jest tego przejawem.
Anne Zachariassen, Aarhus Havn
Zawarte porozumienie będzie obowiązywać od 2025 do 2034 r. Port Aarhus jest od dawna otwarty na przyjazne środowisku zmiany. Kilka lat temu wprowadził upusty dla ekologicznych przewoźników, oferując preferencyjne stawki tym, którzy kładą nacisk na ograniczenie poziomu emisji (CO2, SOx, Nox). Promowani są m.in. ci przewoźnicy, których statki w trakcie postoju w porcie mają techniczną możliwość korzystania z energii dostarczanej z lądu.
Drożyzna na rynku paliw uderza w niektórych armatorów
Rosnące koszty surowców, a co za tym idzie, coraz wyższe ceny dla odbiorców końcowych, mają wpływ na działalność operacyjną przewoźników promowych. W trudnej sytuacji znalazły się gminy, w przypadku których komunikacja promowa jest głównym łącznikiem ze światem. Tak jest m.in. na wyspie Læsø (na wyspę pływają promy w barwach Læsø Færgen). Drastyczne zmiany cen paliw kosztować będą władze gminy od 5 do 8 mln DKK (od 3 do ponad 5 mln PLN). Władze wystąpiły o specjalne dopłaty, które mają pomóc w stawieniu czoła problemowi. Z podobnymi trudnościami borykają się też m.in. urzędnicy na wyspie Samsø, która obsługiwana jest m.in. przez promy Samsø Rederi .
Wyjątkowy prom dostarczony
Nowoczesny i ekologiczny prom, który określany jest pierwszym na świecie bezemisyjnym promem dużych prędkości, został dostarczony do odbiorcy. Medstraum, bo taką nazwę nosi prom, będzie pływać przez cały dzień na trasie Stavanger-Hommersåk. Katamaran powstał w ramach koncepcji TrAM project, która została dofinansowana ze środków europejskich. W projektowaniu i budowie jednostki swój udział miała m.in. firma Wärtsilä. 30-metrowy prom rozwija prędkość 23 węzłów (42 km/h), a na pokład zabiera 147 pasażerów. Szacuje się, że dzięki wykorzystaniu tego ekologicznego promu, ilość CO2 trafiającego do atmosfery zostanie ograniczona o 1500 ton rocznie.
Punkty karne będą naliczane wszędzie?
Popełnisz wykroczenie drogowe w kraju na drugim krańcu Europy, a one zostaną zarejestrowane w systemie i będą się wiązały z ryzykiem utraty prawa jazdy za kolejne przewinienie w rodzimym kraju albo natychmiastową utratą uprawnień jeszcze przed powrotem? Tak wkrótce może wyglądać rzeczywistość na europejskich drogach. Na forum unijnym trwają rozmowy na temat ujednolicenia przepisów w taki sposób, aby systemy karania kierowców, np. punktami karnymi, we wszystkich krajach Wspólnoty działały w podobny sposób. Tak samo może działać w przyszłości czasowe odebranie uprawnień za poważniejsze wykroczenia – będzie ono obowiązywać nie tylko w kraju, w którym złamano przepisy, ale też w innych państwach. Aby tak się stało, konieczne będzie stworzenie europejskiej bazy praw jazdy oraz standaryzacja – przynajmniej w jakimś stopniu – systemów punktowych, co ma się odbywać etapami.
Źródło: PromySKAT


26 listopada 2025 roku w PGZ Stoczni Wojennej w Gdyni nastąpi symboliczne cięcie pierwszych blach pod budowę okrętu ratowniczego Ratownik. To wydarzenie, które po niemal dekadzie starań i trzech podejściach do realizacji programu, wreszcie rozpoczyna fizyczną budowę jednostki.
W artykule
Droga do tego momentu była wyboista – pierwsze podejście zakończyło się zerwaniem umowy w 2020 roku, drugie anulowano w 2022, ale trzecia próba, z kontraktem podpisanym w grudniu 2024 roku, przynosi realne efekty. Nowy okręt ratowniczy dla Marynarki Wojennej RP przestał być odległym planem i staje się rzeczywistością, która zmieni zdolności operacyjne polskiej floty na kolejne dekady.
Historia programu Ratownik jest dobrym przykładem wytrwałości w dążeniu do strategicznego celu. W 2015 roku rozpoczęto fazę analityczno-koncepcyjną, która miała określić wymagania dla następców dwóch okrętów ratowniczych ORP Piast i ORP Lech, służących nieprzerwanie od 1974 roku. We wrześniu 2017 roku ogłoszono przetarg, który zakończył się podpisaniem pierwszej umowy o wartości 755 milionów złotych na budowę jednego okrętu z opcją na drugi. Planowany termin dostawy: koniec listopada 2022 roku.
Pierwsze podejście zakończyło się jednak niepowodzeniem. W kwietniu 2020 roku Ministerstwo Obrony Narodowej zerwało umowę ze względu na niemożność zaakceptowania nowych propozycji dotyczących terminu oraz wartości kontraktu. Przekroczenie kosztów i trudności z dotrzymaniem harmonogramu uniemożliwiły kontynuację realizacji.
Czytaj więcej: PRS nadzoruje budowę okrętu ratowniczego pk. Ratownik dla MW RP
Już miesiąc później podjęto drugie podejście – w maju 2020 roku zatwierdzono dokumenty dotyczące zakupu, a w lipcu rozpoczęto nowe negocjacje. Po ponad półtora roku procedur, w lutym 2022 roku Agencja Uzbrojenia anulowała postępowanie. Decyzja zapadła w nowych realiach geopolitycznych – tuż po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, gdy cały system obronności Polski przechodził gruntowną przebudowę i weryfikację priorytetów.
Blisko dwa lata przerwy nie oznaczały jednak rezygnacji z programu. W 2024 roku podjęto trzecie podejście, powiązując Ratownika z szerszymi inwestycjami marynarki, w tym z programem zakupu okrętów podwodnych Orka. W grudniu 2024 roku w Gdyni podpisano kontrakt o wartości przekraczającej 1 miliard złotych z konsorcjum PGZ Stoczni Wojennej, Polskiej Grupy Zbrojeniowej oraz Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Centrum Techniki Morskiej.
Pragnę w imieniu Załogi Stoczni potwierdzić zobowiązanie wobec Marynarki Wojennej RP: nasz zespół specjalistów jest w pełni przygotowany, aby zrealizować tę inwestycję łączącą najnowocześniejsze technologie z naszym wieloletnim doświadczeniem.
powiedział Marcin Ryngwelski, Prezes Zarządu PGZ Stoczni Wojennej podczas ceremonii podpisania kontraktu.
Ratownik to znacznie więcej niż wymiana pięćdziesięcioletnich jednostek. To jakościowy skok w zdolnościach ratowniczych polskiej floty, który odpowiada na współczesne wyzwania operacyjne. Podstawowym zadaniem będzie zabezpieczenie działań okrętów podwodnych – zarówno obecnego ORP Orzeł, jak i przyszłych jednostek programu Orka. Ratownik będzie dysponował systemami pozwalającymi na lokalizację uszkodzonej jednostki podwodnej, komunikację z załogą oraz przeprowadzenie operacji ratunkowej na pełnym zakresie głębokości występujących na Bałtyku.
Drugim kluczowym obszarem zastosowania jest ochrona infrastruktury krytycznej. Wydarzenia ostatnich miesięcy – uszkodzenie kabla EstLink2 czy incydenty z gazociągami – pokazują rosnące zagrożenia dla instalacji podmorskich. Ratownik będzie wyposażony w systemy inspekcyjne i interwencyjne pozwalające na monitoring i ochronę kabli komunikacyjnych, rurociągów oraz polskich farm wiatrowych na Bałtyku, których budowa dynamicznie postępuje.
Trzecim wymiarem jest współpraca z NATO. Ratownik będzie mógł uczestniczyć w międzynarodowych ćwiczeniach ratowniczych, wspierać operacje sojusznicze oraz zapewniać zabezpieczenie podczas wspólnych manewrów na Bałtyku. To szczególnie istotne w kontekście rosnącej aktywności NATO w regionie i konieczności dysponowania odpowiednimi zdolnościami ratowniczymi na wypadek incydentów z udziałem jednostek podwodnych państw sojuszniczych.
Przy długości 96 metrów, szerokości 19 metrów i wyporności 6500 ton Ratownik będzie jednym z największych okrętów ratowniczych w regionie Morza Bałtyckiego. To ponad trzykrotnie większa wyporność niż obecnie eksploatowane ORP Piast i ORP Lech (około 1800 ton). Dla porównania – szwedzki HSwMS Belos, wprowadzony do służby w 2019 roku i uznawany za nowoczesną jednostkę ratowniczą, ma wyporność około 4300 ton.
Zasięg 6000 mil morskich przy prędkości ekonomicznej oznacza, że Ratownik będzie mógł prowadzić wielotygodniowe operacje bez uzupełniania paliwa, obejmując swoim zasięgiem nie tylko cały akwen Bałtyku, ale również znaczną część Morza Północnego. Autonomiczność 30-40 dni pozwoli na długotrwałe misje ratownicze lub monitorujące bez konieczności powrotu do bazy.
Czytaj też: Ratownik – przyszła jednostka ratownicza dla Marynarki Wojennej RP
Załoga licząca 100 osób plus 9 dodatkowych specjalistów to zespół obejmujący nie tylko marynarzy, ale również operatorów zaawansowanych systemów ratowniczych, nurków głębinowych, personel medyczny oraz specjalistów od konkretnych typów jednostek podwodnych lub infrastruktury podmorskiej – w zależności od charakteru misji.
Jednostka będzie wyposażona w zaawansowane systemy sonarowe, pozycjonowanie dynamiczne umożliwiające precyzyjne utrzymanie pozycji podczas operacji oraz infrastrukturę do obsługi bezzałogowych pojazdów podwodnych docierających do miejsc niedostępnych dla nurków. To sprzęt, który stawia Ratownika w gronie najnowocześniejszych jednostek tego typu w Europie.
Cięcie pierwszych blach 26 listopada 2025 roku to pierwszy fizyczny etap realizacji programu. Zgodnie z harmonogramem, w lutym 2026 roku odbędzie się ceremonia położenia stępki – oficjalne rozpoczęcie składania kadłuba. W 2027 roku zaplanowano wodowanie, po którym rozpoczną się próby morskie wszystkich systemów okrętowych. Ostateczne przekazanie jednostki Marynarce Wojennej RP ma nastąpić w 2029 roku.
Kontrakt o wartości przekraczającej 1 miliard złotych – znacząco wyższej niż 755 milionów w pierwszym podejściu z 2017 roku – odzwierciedla nie tylko inflację, ale przede wszystkim rozszerzone wymagania operacyjne. Projekt został wzbogacony o dodatkowe systemy związane z ochroną infrastruktury krytycznej oraz zabezpieczeniem operacji przyszłych okrętów podwodnych, których w 2017 roku nie uwzględniano w takim zakresie.
PGZ Stocznia Wojenna jako główny wykonawca odpowiada za budowę kadłuba i integrację systemów, wykorzystując doświadczenia zdobyte przy realizacji programu Miecznik. Polska Grupa Zbrojeniowa koordynuje współpracę z dostawcami systemów, a Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej wnosi specjalistyczną wiedzę projektową w zakresie systemów ratowniczych. Model konsorcjalny, sprawdzony już w programie Kormoran II, zapewnia efektywny podział zadań i odpowiedzialności.
Wprowadzenie Ratownika do służby w 2029 roku znacząco wzmocni zdolności Marynarki Wojennej RP, ale jego znaczenie wykracza poza sam moment przekazania jednostki. To platforma, która będzie służyć przez kolejne trzy-cztery dekady, zabezpieczając operacje przyszłych okrętów podwodnych programu Orka, chroniąc rosnącą infrastrukturę krytyczną na Bałtyku oraz umożliwiając pełnoprawne uczestnictwo Polski w sojuszniczych strukturach ratownictwa podwodnego NATO.
Czytaj również: MSPO 2024: programy morskie RATOWNIK i MIECZNIK w centrum uwagi
Kontekst geopolityczny roku 2024 i 2025 pokazuje, jak trafna była decyzja o powrocie do programu. Bałtyk zyskał dodatkowe znaczenie strategiczne – budowa polskich farm wiatrowych, incydenty z uszkodzeniami infrastruktury podmorskiej, rosnąca obecność NATO w regionie. Wszystkie te czynniki potwierdzają, że nowoczesny i wszechstronny okręt ratowniczy to nie luksus, ale konieczność operacyjna.
Droga do realizacji programu Ratownik trwała niemal dekadę i wymagała trzech podejść, ale determinacja w dążeniu do tego celu przynosi efekty. 26 listopada, gdy w gdyńskiej stoczni wycięte zostaną pierwsze blachy, rozpocznie się kolejny rozdział w historii polskiego ratownictwa morskiego. Rozdział, który za cztery lata zaowocuje wprowadzeniem do służby jednego z najnowocześniejszych okrętów ratowniczych na Bałtyku.
Autor: Mariusz Dasiewicz