Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Pierwsza testowa obsługa kontenerowca na nowym gdańskim nabrzeżu T3 w Baltic Hub została pomyślnie zakończona. 24 lutego 2025 roku do terminalu zawinął kontenerowiec CMA CGM Tivoli, który jako pierwszy został przeładowany na tej nowoczesnej infrastrukturze. Przeładunek zakończono 26 lutego, po czym jednostka tego samego dnia opuściła port.
W artykule
Operacja była kluczowym sprawdzianem dla półautomatycznych suwnic STS i aRMG, sterowanych zdalnie przez operatorów, które mają zwiększyć wydajność przeładunkową i poprawić bezpieczeństwo pracy.
Podczas testowego zawinięcia z CMA CGM Tivoli przeładowano 1 474 TEU. Przeładunek został przeprowadzony za pomocą czterech nowych suwnic STS, które dotarły do Gdańska w listopadzie ubiegłego roku, osiągając pełną gotowość operacyjną w tym miesiącu. W kolejnych miesiącach Baltic Hub będzie kontynuował przygotowania do pełnego uruchomienia T3 – już w marcu mają zostać zamontowane kolejne trzy suwnice, a w kwietniu nowy terminal przetestuje pierwszy duży kontenerowiec oceaniczny należący do MSC.
Port Gdańsk od wieków odgrywał kluczową rolę w handlu morskim Europy Środkowo-Wschodniej. Już w średniowieczu był jednym z najważniejszych portów Hanzy, a w okresie Rzeczypospolitej Obojga Narodów stał się kluczowym punktem eksportu polskiego zboża, drewna i bursztynu. W XX wieku, zwłaszcza w okresie PRL-u, port Gdańsk koncentrował się głównie na przeładunku surowców – ropy naftowej, węgla i rud żelaza.
Przełomowym momentem w historii portu był rok 2007, kiedy to otwarto Głębokowodny Terminal Kontenerowy (DCT Gdańsk), który w kolejnych latach stawał się największym terminalem kontenerowym na Bałtyku. Od tego czasu port Gdańsk notuje nieustanny wzrost przeładunków kontenerowych, przyciągając największe światowe linie żeglugowe, takie jak Maersk, MSC czy CMA CGM.
Projekt Baltic Hub, wcześniej znany jako DCT Gdańsk, to efekt dynamicznego wzrostu polskiego handlu zagranicznego i rosnącego znaczenia Gdańska jako regionalnego hubu logistycznego. W ostatnich latach terminal coraz bardziej konkurował z portami Europy Zachodniej – Hamburgiem czy Rotterdamem – dzięki swojemu dogodnemu położeniu i nowoczesnej infrastrukturze.
Rozbudowa Baltic Hub, w tym budowa terminalu T3, to odpowiedź na rosnący wolumen przeładunków i zapotrzebowanie rynku. Inwestycja o wartości ok. 2 mld zł zwiększy roczną zdolność przeładunkową Baltic Hub do 4,5 mln TEU, co w praktyce umocni pozycję Gdańska jako głównego portu kontenerowego w regionie.
Z perspektywy globalnej, Bałtyk pozostaje stosunkowo niewielkim rynkiem kontenerowym w porównaniu z Atlantykiem czy Pacyfikiem. Jednak w skali Europy Środkowo-Wschodniej to kluczowy region logistyczny.
Największym konkurentem Gdańska w basenie Morza Bałtyckiego pozostaje port w Sankt Petersburgu, który jednak ze względu na sankcje nałożone na Rosję po 2022 roku stracił część swojej pozycji na rzecz portów Unii Europejskiej. T3 to jedna z największych inwestycji w historii Baltic Hub. W ramach projektu powstała sztuczna wyspa o powierzchni 36 ha, na której budowany jest plac przeładunkowy.
W ostatnich latach to właśnie Gdańsk wyprzedził inne porty regionu pod względem obsługi gigantycznych kontenerowców oceanicznych. W 2011 roku terminal DCT Gdańsk po raz pierwszy przyjął jednostkę klasy Triple-E Maerska, a od 2020 roku regularnie obsługuje statki o pojemności ponad 20 000 TEU.
Zakończenie pierwszej testowej operacji na T3 to przełomowy moment dla Baltic Hub i całego Portu Gdańsk. Nowe nabrzeże zwiększy możliwości przeładunkowe, skracając czas obsługi kontenerowców i pozwalając na jeszcze większą konkurencyjność wobec portów Europy Zachodniej.
Dzięki temu więcej towarów trafi do Polski bezpośrednio, zamiast być przeładowywanych w Hamburgu czy Antwerpii. To oznacza krótszy czas dostaw i niższe koszty logistyczne dla polskich firm. Może to również zachęcić międzynarodowe korporacje do lokowania centrów dystrybucyjnych w Polsce, wzmacniając rolę naszego kraju jako regionalnego hubu handlowego.
Testowa obsługa kontenerowca CMA CGM Tivoli potwierdziła gotowość nowej infrastruktury, a pełne uruchomienie T3 planowane na wrzesień 2025 roku może stać się jednym z najważniejszych wydarzeń dla polskiego sektora morskiego w najbliższej dekadzie.
Przez ponad 100 lat Port Gdańsk przeszedł długą drogę – od eksportu zboża i węgla po nowoczesny hub kontenerowy, rywalizujący z największymi portami Bałtyku i Europy Zachodniej. Jeśli rozwój Baltic Hub utrzyma swoje tempo, za kilka lat Gdańsk może stać się jednym z kluczowych centrów logistycznych Europy.
Autor: Mariusz Dasiewicz


Brytyjska grupa lotniskowcowa HMS Prince of Wales osiągnęła pełną gotowość operacyjną po intensywnych działaniach szkoleniowych na Morzu Śródziemnym. Podczas ćwiczenia NATO Falcon Strike zwiększono liczbę myśliwców F-35B na pokładzie brytyjskiego lotniskowca, co pozwoliło na wykonanie wówczas blisko 50 lotów bojowych.
W artykule
Jak podaje portal USNI News, osiągnięcie pełnej gotowości nastąpiło po ponad półtorarocznym okresie, odkąd lotniskowiec HMS Prince of Wales (R09) przejął rolę okrętu flagowego brytyjskiej grupy lotniskowcowej.
W komunikacie podkreślono, że grupa lotniskowcowa jest obecnie w pełni przygotowana do realizacji zadań po dwutygodniowym szkoleniu na Morzu Śródziemnym. Na pokład zaokrętowano 24 myśliwce F-35B Lightning II, co stanowi największą liczbę tych maszyn na jednostce typu Queen Elizabeth.
Czytaj więcej: Grupa uderzeniowa HMS Prince of Wales na Morzu Czerwonym
Załogi ze skrzydeł lotniczych RAF-u No. 617 Squadron „Dambusters” oraz Naval Air Squadron 809 „Immortals” wykonywały loty dzienne oraz nocne, obejmując m.in. misje uderzeniowe, zadania związane ze zwalczaniem obrony przeciwlotniczej przeciwnika oraz osłonę zgrupowania okrętów.
Falcon Strike 2025 odbywał się w dniach 3–14 listopada. W szkoleniu uczestniczyły również samoloty z Włoch, Grecji, Francji oraz Stanów Zjednoczonych. Dla brytyjskiej grupy było to finalne potwierdzenie zdolności operacyjnych po ośmiomiesięcznym rozmieszczeniu, które objęło działania na akwenach zachodniej części Indo-Pacyfiku, a następnie powrót na Morze Śródziemne.
W ramach Operacji Highmast HMS Prince of Wales wspierają niszczyciel HMS Dauntless (D33), fregata HMS Richmond (F239), norweska fregata HNoMS Roald Amundsen (F311) oraz włoska ITS Luigi Rizzo (F595). Trzy pierwsze jednostki towarzyszą lotniskowcowi od początku tegorocznego rozmieszczenia. Z kolei włoska fregata dołączyła do zespołu podczas działań prowadzonych na Morzu Śródziemnym.
W trakcie ćwiczenia część okrętów czasowo oddelegowano do działań z okrętami sojuszniczymi, m.in. włoską fregatą ITS Carlo Bergamini (F590) oraz turecką TCG Heybeliada (F511).
Po zakończeniu Falcon Strike, brytyjska grupa lotniskowcowa została skierowana do udziału w kolejnym epizodzie ćwiczeń NATO – Neptune Strike 25-4. W działaniach będzie współpracować z grupą lotniskowcową włoskiej marynarki, której trzon stanowi lotniskowiec ITS Cavour (CVH550).
W komunikacie włoskiej Marina Militare podkreślono, że ćwiczenie ma zacieśnić współdziałanie i podnieść gotowość sojuszniczych grup lotniskowcowych w basenie Morza Śródziemnego.
Czytaj też: Lotniskowiec USS Harry S. Truman wraca do macierzystej bazy
W Neptune Strike uczestniczyć będą także bombowce strategiczne B-52 Stratofortress z Bomber Task Force Europe 26-1 oraz bezzałogowce NATO RQ-4D Phoenix z komponentu NISRF. Po raz pierwszy w historii tego cyklu ćwiczeń włączono bezzałogowe systemy rozpoznawcze NISRF.
Załogi lotniskowców będą realizować uderzenia na poligonach w Bułgarii, Polsce oraz Rumunii, z wykorzystaniem szerokiego spektrum wsparcia powietrznego i naziemnego.
Neptune Strike ma na celu prezentację zdolności sojuszniczych do szybkiej integracji sił morskich i lotniczych, utrzymania przewagi w domenie morskiej oraz ochrony kluczowych szlaków żeglugowych. NATO podkreśla, że ćwiczenie ma charakter obronny i jest zgodne z prawem międzynarodowym.
Analizując założenia ćwiczenia, można zauważyć, że NATO przygotowuje się do prowadzenia operacji połączonych na dużym dystansie. Zespoły nie zbliżają się do rejonu działań, lecz uruchamiają swoje zasoby kilka tysięcy kilometrów od właściwego obszaru operacyjnego i przerzucają siły drogą powietrzną. W takim ujęciu szkolenie obejmuje pełny cykl misji bojowej: długotrwały lot, tankowanie w powietrzu, wykonanie zadania i powrót na pokład lotniskowca. W ugrupowaniu prowadzącym kierunek natarcia występują bezzałogowce, natomiast zasadnicze uderzenie realizują samoloty załogowe.
Autor: Adam Woźnicki