Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Navantia UK i Harland & Wolff. Edukacja i przemysł na jednym kursie

W stoczni Harland & Wolff w Belfaście odbyła się wizyta zespołu inżynierskiego z Newtownabbey oraz uczestników programu praktyk L2 i L3. Wydarzenie, zorganizowane przez Navantię UK, pokazuje, jak współpraca edukacyjno-przemysłowa kształtuje fundamenty europejskiego przemysłu okrętowego. Co właściwie wyrasta w cieniu dźwigów Harland & Wolff?

Navantia UK – hiszpańska jakość w brytyjskim partnerstwie

Za kulisami tej edukacyjnej inicjatywy stoi Navantia UK – brytyjski oddział hiszpańskiego koncernu stoczniowego, który coraz śmielej rozwija swoje kompetencje na Wyspach Brytyjskich. Firma, znana z zaawansowanego programu budowy okrętów podwodnych typu S-80 oraz licznych programów modernizacyjnych dla hiszpańskiej Armada Española, nie ogranicza się jedynie do produkcji. Angażuje się także w transfer wiedzy i rozwój kadry inżynierskiej.

Czytaj więcej: Navantia UK i program FSS: nowe otwarcie dla brytyjskiego przemysłu okrętowego

Navantia traktuje edukację jako strategiczny komponent swojego modelu rozwoju – nie jako dodatek, lecz jako integralną część działalności przemysłowej. Wizyta w Belfaście to dowód, że szkolenie nowego pokolenia inżynierów odbywa się w sposób świadomy i zaplanowany, w ścisłej współpracy z lokalnymi podmiotami, jak Harland & Wolff czy Northern Regional College (NRC).

Stocznia w Belfaście jako środowisko nauki i odpowiedzialności

Wizyta zespołu inżynierskiego z Newtownabbey oraz uczniów NRC objęła nie tylko zwiedzanie zakładów sto. Praktykanci mieli możliwość interakcji z inżynierami pracującymi przy rzeczywistych projektach oraz z ekspertami Navantii, którzy nadzorują rozwój brytyjskich komponentów technologicznych.

– Dla nas to nie jest jednorazowe wydarzenie. To część procesu budowania ekosystemu, w którym wiedza techniczna idzie w parze z praktyką – podkreśla jeden z koordynatorów Navantia UK.

Program praktyk L2 i L3 to nie teoria w sali wykładowej, lecz codzienne mierzenie się z rzeczywistością przemysłu. Uczestnicy nie tylko poznają funkcjonowanie stoczni, lecz także uczą się, co znaczy odpowiedzialność za projekt – od pierwszego szkicu po jego realizację.

Partnerstwo, które wykracza poza program nauczania

Model realizowany przez Navantię UK i Harland & Wolff opiera się na ciągłej komunikacji między przemysłem a edukacją. NRC, jako lokalny partner, zapewnia nie tylko podstawy teoretyczne, lecz także elastyczność w dostosowywaniu programu nauczania do potrzeb projektowych.

Tego rodzaju synergia przynosi efekty – rośnie liczba uczestników, którzy decydują się na dalszy rozwój w kierunku inżynierii morskiej, rośnie także poziom zaufania pomiędzy partnerami. Navantia UK konsekwentnie buduje swoją pozycję na rynku brytyjskim, promując podejście oparte na długofalowym rozwoju kompetencji inżynierskich.

Przemysł okrętowy potrzebuje ludzi – nie tylko maszyn

Współczesna stocznia nie przypomina już obrazu sprzed dekad – to nie tylko miejsce budowy, ale przestrzeń wymiany wiedzy i ciągłego doskonalenia. Navantia UK doskonale rozumie, że przyszłość sektora zależy nie tylko od inwestycji w technologie, ale przede wszystkim od inwestycji w ludzi.

Czytaj też: Hiszpańska Navantia UK przejmuje brytyjskie zakłady stoczniowe Harland & Wolff

Wizyta w Harland & Wolff nie była więc tylko punktem programu – była deklaracją. Jeśli chcemy mieć nowoczesną marynarkę wojenną, niezależny przemysł stoczniowy i suwerenną flotę handlową, potrzebujemy specjalistów, którzy będą potrafili to wszystko zbudować, obsługiwać i utrzymać. I właśnie takich ludzi kształci dziś Navantia i jej partnerzy w Wielkiej Brytanii.

Autor: Mariusz Dasiewicz

https://portalstoczniowy.pl/category/okretownictwo-stocznie/
Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Katastrofa śmigłowca Ka-226 w Dagestanie. Są ofiary

    Katastrofa śmigłowca Ka-226 w Dagestanie. Są ofiary

    W piątek, w rejonie wsi Achi-Su w Dagestanie, doszło do katastrofy śmigłowca Ka-226. Na pokładzie znajdowali się pracownicy Kizlarskich Zakładów Elektromechanicznych – jednego z kluczowych przedsiębiorstw rosyjskiego przemysłu obronnego. Zginęło pięć osób, a przyczyny tragedii bada komisja lotnicza.

    Tragedia w Dagestanie – przebieg katastrofy śmigłowca Ka-226

    Śmigłowiec Ka-226 wystartował z Kizłaru 7 listopada około godziny 10:00 czasu lokalnego, kierując się do Iżbierbaszu. Po kilkunastu minutach lotu doszło do awarii. Na nagraniach widać, że maszyna podczas próby awaryjnego lądowania na plaży straciła część ogona, po czym ponownie wzniosła się w powietrze i po krótkim locie runęła na budynek w miejscowości Achi-Su nad Morzem Kaspijskim.

    Agencja Rosawiacja zakwalifikowała zdarzenie jako katastrofę lotniczą. Oficjalna przyczyna wypadku nie została jeszcze ogłoszona, jednak według wstępnych informacji nie można wykluczyć awarii technicznej.

    Znaczenie zakładu i możliwe konsekwencje dla sektora zbrojeniowego

    Kizlarskie Zakłady Elektromechaniczne są zaangażowane w produkcję systemów dla samolotów MiG i Su. Fakt, że w katastrofie zginęli doświadczeni pracownicy tego zakładu, podkreśla wagę całego zdarzenia.

    🔗 Czytaj więcej: Kontenerowiec MSC ELSA 3: MSC składa pozew do sądu

    W warunkach wojny na Ukrainie i obowiązujących sankcji gospodarczych rosyjski przemysł zbrojeniowy boryka się z narastającymi trudnościami technicznymi, ograniczonym dostępem do części zamiennych oraz spadkiem standardów bezpieczeństwa. To tło może – choć nie musi – tłumaczyć okoliczności tragedii w Dagestanie.

    Katastrofa Ka-226 – problemy rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego

    Choć oficjalne dochodzenie dopiero się rozpoczyna, trudno uznać to zdarzenie za zwykły wypadek losowy. Katastrofa Ka-226 rzuca cień na kondycję rosyjskiego przemysłu lotniczego – sektora, który mimo wojny i sankcji wciąż ma istotne znaczenie dla funkcjonowania państwa.

    Utrata doświadczonych specjalistów z zakładów zbrojeniowych w takich okolicznościach rodzi pytanie, czy mieliśmy do czynienia jedynie z awarią techniczną, czy raczej z przejawem głębszego kryzysu organizacyjnego. Dla branży morskiej i stoczniowej to ważny sygnał ostrzegawczy – bezpieczeństwo technologiczne i operacyjne zależy nie tylko od jakości sprzętu, lecz także od stabilnych dostaw, właściwego nadzoru i sprawnego zaplecza przemysłowego.

    Czytaj też: Dwie ofiary śmiertelne pożaru na pokładach dwóch statków

    Równie istotna jest ochrona kluczowych kadr – odpowiednie procedury BHP, szkolenia, standardy transportu służbowego i szybka ewakuacja w sytuacjach zagrożenia. Bez ludzi, którzy tę technologię projektują, utrzymują i nadzorują, nawet najlepszy system przestaje działać.

    Z punktu widzenia obserwatora sektora obronnego to wydarzenie nie kończy się wraz z raportem komisji. Może okazać się symptomem zjawisk, które w dłuższej perspektywie wpłyną również na inne gałęzie rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego. Warto je uważnie śledzić – także z perspektywy polskich programów modernizacyjnych, w których niezawodność łańcucha dostaw i kompetencje techniczne są równie ważne, jak samo uzbrojenie.