Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Wizja przyszłości Stoczni „Wulkan”. Partnerstwo z przemysłem i Marynarką Wojenną [część 2]

W pierwszej części rozmowy z Prezesem Radosławem Kowalczykiem przyjrzeliśmy się procesowi rozwoju Stoczni Szczecińskiej „Wulkan”. Teraz skupiamy się na przyszłości: jakie konkretne kroki podejmuje zespół zarządzający Stocznią, aby stać się wiarygodnym partnerem dla Marynarki Wojennej RP i sektora obronności? Jakie są plany dotyczące produkcji jednostek bezzałogowych oraz inwestycji w rozwój kadr i zaplecza edukacyjnego? O tym wszystkim w drugiej części naszego wywiadu.

Czy Stocznia Szczecińska „Wulkan” posiada dziś konkretne plany lub ambicje związane z produkcją na potrzeby Marynarki Wojennej RP?

Aktualnie przygotowujemy się organizacyjnie i technologicznie do możliwości realizacji zamówień dla sektora obronnego. Jesteśmy na końcowym etapie dostosowywania naszych procesów produkcyjnych do wymogów, jakie stawia ten segment rynku. Myślę, że niebawem będziemy gotowi, aby wyjść z konkretną ofertą – przede wszystkim w obszarze konstrukcji o tzw. zastosowaniu dual-use, czyli takich, które mogą funkcjonować zarówno w środowisku offshore i biznesowym, jak i – w razie potrzeby – spełniać funkcje wsparcia w strukturach obronnych.

Czytaj też: Nowa strategia Stoczni Szczecińskiej „Wulkan”

Chciałbym jednak jasno zaznaczyć: nie aspirujemy do bycia stocznią produkującą pełnowartościowe okręty wojenne, uzbrojone od A do Z. Naszym celem jest pełnienie roli solidnego partnera przemysłowego, który może wspierać głównych wykonawców – dostarczając kadłuby, sekcje, komponenty lub kompletne jednostki pomocnicze i zabezpieczające. Tego typu produkcja – zarówno od strony technicznej, jak i operacyjnej – leży w naszym zasięgu.

Aby zaistnieć w tym segmencie, potrzebne są stosowne certyfikaty, koncesje i pozwolenia. Po ich uzyskaniu będziemy gotowi, aby oficjalnie wejść na rynek z ofertą dostosowaną do potrzeb Marynarki Wojennej i szeroko pojętego sektora obronności.

Ten kierunek rozwoju nie jest przypadkowy – wpisuje się w naszą strategię i potencjał. Mówimy raczej o jednostkach wsparcia, logistyki, zabezpieczenia technicznego czy transportu – nie o bezpośredniej produkcji okrętów bojowych. Ale w ramach współpracy i kooperacji z firmami działającymi w systemie zamówień obronnych, chcemy być aktywnym i kompetentnym uczestnikiem tego łańcucha dostaw.

Czy w kontekście rozwoju morskich farm wiatrowych oraz rosnącego znaczenia autonomicznych systemów bezpieczeństwa, Stocznia Szczecińska „Wulkan” planuje zaangażować się w produkcję bezzałogowych jednostek nawodnych, np. dronów morskich przeznaczonych do zastosowań cywilnych lub obronnych?

W tym zakresie jesteśmy gotowi, aby uczestniczyć w tego typu projektach, choć obecnie nie prowadzimy samodzielnej produkcji dronów morskich. Mamy jednak świadomość, że w Polsce funkcjonują już firmy, które dynamicznie rozwijają się w tym kierunku – posiadają zaplecze badawczo-rozwojowe, odpowiednie certyfikacje i są zaawansowane technologicznie. Jeśli którakolwiek z tych firm będzie chciała nawiązać współpracę ze Stocznią – czy to w formule kooperacyjnej, czy w zakresie produkcji na naszym terenie – jesteśmy otwarci i gotowi do działania.

Z naszego punktu widzenia jest to produkcja jak każda inna – realizowana w oparciu o przekazany projekt, dokumentację techniczną i zgodnie z wymaganiami zamawiającego. Oczywiście, kwestie koncesji, klasyfikacji i przeznaczenia wojskowego to już domena samych właścicieli tych technologii. Stocznia zapewnia zaplecze wykonawcze, infrastrukturę i kompetencje w zakresie budowy kadłubów oraz integracji systemów.

Czytaj więcej: Stocznia Szczecińska Wulkan z kontraktem na nowy stawiacz pław

Choć sami nie posiadamy obecnie autorskiego projektu jednostki bezzałogowej, to dysponujemy potencjałem, który może zostać wykorzystany w przypadku takiej współpracy. Mówiąc krótko – nie zamykamy się na ten segment. Wręcz przeciwnie – widzimy w nim przyszłościowy kierunek, który może stać się jednym z obszarów rozwoju działalności Stoczni w najbliższych latach.

Jak Stocznia Szczecińska „Wulkan” radzi sobie z pozyskiwaniem i utrzymaniem wykwalifikowanych kadr? Czy wśród planowanych inwestycji uwzględniono także rozwój zaplecza szkoleniowego?


Stocznia Szczecińska „Wulkan” nie jest dziś dużą organizacją– zatrudniamy około 250 osób. To świadomie skomponowana, sprawnie funkcjonująca załoga, która obejmuje wszystkie kluczowe kompetencje potrzebne na obecnym etapie rozwoju. Nie mamy przerostu zatrudnienia, dokładnie wiemy, gdzie potrzebne są wzmocnienia i tam prowadzimy rekrutację.

Oczywiście, jak w całej branży, pozyskanie wykwalifikowanych kadr jest wyzwaniem. Po upadku dużych zakładów stoczniowych kilkanaście lat temu wielu doświadczonych pracowników znalazło zatrudnienie w sektorze prywatnym. Dziś ci ludzie wciąż pracują – często w firmach działających na terenie naszej Stoczni lub w jej otoczeniu. Ich kompetencje nie zniknęły – są dostępne, tylko inaczej rozmieszczone. I właśnie dlatego tak silnie stawiamy na model współpracy i integracji sektora stoczniowego. Chcemy, aby te zasoby wróciły „na pokład” – niekoniecznie jako etatowi pracownicy naszej Stoczni, ale jako partnerzy, współtworzący duży, zintegrowany potencjał produkcyjny.

Dziś na całym terenie Stoczni działa już ponad 2000 osób. To realna siła fachowa, osadzona w branży od lat. Jeśli uda nam się tę energię skoordynować i ukierunkować ukierunkować na wspólne projekty – nie widzę przeszkód, abyśmy mogli realizować złożone konstrukcje: okręty wsparcia, statki specjalistyczne czy zaawansowane jednostki offshore. Z mojej perspektywy Szczecin nie ma dziś powodów do kompleksów – ma moce przerobowe i kompetencje. Wystarczy je tylko mądrze połączyć i dobrze wykorzystać.

Jeśli chodzi o kwestię szkolenia kadr, prowadzimy już rozmowy z uczelniami, a także z miastem. Celem jest odtworzenie zaplecza edukacyjnego i szkoleniowego, przede wszystkim w zakresie offshore i przemysłu okrętowego. Nie możemy ignorować faktu, że wielu fachowców pracujących dziś w branży to osoby z trzydziestoletnim stażem – czas działa na niekorzyść, a luka pokoleniowa jest coraz bardziej odczuwalna.

Z analiz wynika, że już dziś brakuje w Szczecinie od 500 do 1000 pracowników w sektorze produkcji morskiej – zwłaszcza w perspektywie uruchamiania nowych fabryk oraz intensyfikacji inwestycji w porcie. Jeżeli nie podejmiemy działań teraz, za dwa–trzy lata problem będzie znacznie poważniejszy. Dlatego rozwój kadr jest nie tylko wyzwaniem, ale i priorytetem wpisanym w naszą strategię.

Czy angażujecie się Państwo w działania promujące sektor stoczniowy wśród młodzieży? Mam na myśli obecność w szkołach, na uczelniach, konferencjach czy targach – zwłaszcza w kontekście przełamywania stereotypu, że praca w stoczni to tylko „smar i brud”?

Jesteśmy świadomi, że wizerunek pracy w stoczni przez wiele lat był mocno zakorzeniony w przeszłości. Kojarzył się z ciężką, fizyczną pracą, często w trudnych warunkach. Tymczasem dziś stocznia to zupełnie inna przestrzeń, którą stopniowo dostosowujemy do wysokich standardów, zarówno technologicznych, jak i organizacyjnych.

Nie ukrywam – wciąż jesteśmy w drodze, ale to droga wyraźnie wytyczona. Obecnie nadrzędną wartością, jaką stawiamy, jest sprawność operacyjna oraz bezpieczeństwo i higiena pracy. To fundament, na którym budujemy naszą działalność. Choć jeszcze nie osiągnęliśmy poziomu środowiska pracy, jaki sobie zakładamy jako docelowy, to każda kolejna inwestycja przybliża nas do tego celu.

Czytaj też: Odwołanie zarządu w stoczni Szczecińskiej „Wulkan”

Już niedługo powstaną dwie nowe hale produkcyjne – pierwsza gotowa będzie za około rok, druga za półtora roku. Obie zostaną wyposażone w nowoczesny park maszynowy i zbudowane z myślą o komfortowych i ergonomicznych warunkach dla pracowników. Będzie to zupełnie inna jakość – znaczący krok w stronę przemysłu 4.0 i standardów zachodnioeuropejskich.

Jeśli chodzi o działania promujące sektor stoczniowy i offshore, aktywnie uczestniczymy w inicjatywach edukacyjnych i branżowych. Prowadzimy konsultacje programowe ze szkołami i uczelniami, wspieramy inicjatywy, które mają na celu ukierunkowanie młodzieży na zdobywanie kompetencji potrzebnych w branży morskiej. Wiemy, że rynek się zmienia – pojawiają się nowe potrzeby i nowe zawody, a my chcemy być częścią tego procesu.

Naszym celem jest współtworzenie kierunków edukacyjnych – zarówno dla młodych ludzi, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy, jak i dla osób chcących się przebranżowić. Wierzymy, że kompetencje związane z produkcją morską i offshore będą w kolejnych dekadach należały do najbardziej poszukiwanych – zarówno w Polsce, jak i w całej Europie. I chcemy dać ludziom szansę, by zdobywali je właśnie tu – w Szczecinie.

Jakie kluczowe cele i tzw. kamienie milowe stawiacie sobie Państwo jako zespół zarządzający Stocznią Szczecińską „Wulkan” na bieżący rok i najbliższą przyszłość? Co powinno dziś wybrzmieć najmocniej jako sygnał dla rynku i partnerów, że Stocznia rzeczywiście wraca do gry?

To, co powinno wybrzmieć najmocniej, to fakt, że Stocznia Szczecińska „Wulkan” realnie odbudowuje swoją pozycję – etapami, ale konsekwentnie. Nasz plan rozwoju obejmuje trzy kluczowe fazy.

Pierwszy etap, który właśnie domykamy, to uporządkowanie niechlubnej spuścizny przeszłości, która przez lata nie pozwalała Stoczni nabrać rozpędu. Najważniejszym elementem w tym obszarze jest dokończenie budowy doku pływającego dla Morskiej Stoczni Remontowej „Gryfia” – 236-metrowej jednostki, złożonej konstrukcyjnie i wymagającej formalnie jak okręt. To duży projekt, który wciąż absorbuje znaczną część naszych zasobów. Przejęliśmy go jako nowy zarząd i doprowadzimy konsekwentnie do końca. Jego finalizacja planowana jest na 2027 rok – ustabilizowanie tego projektu otworzyło drogę do kolejnych działań.

Drugi etap to wzmocnienie trzech głównych pionów biznesowych, o których wspominałem wcześniej. Pierwszy z nich to produkcja offshore – zarówno na potrzeby sektora morskich farm wiatrowych, jak i oil & gas. W tym obszarze rozwijamy się dynamicznie i chcemy dalej integrować lokalny sektor prywatny wokół wspólnych projektów.

Drugi pion to konstrukcje okrętowe – duże elementy nadbudówek i kadłubów dla innych stoczni w Europie. W tym segmencie mamy największe doświadczenie, sprzęt i partnerstwa. Trzecia „noga” to nadal wynajem infrastruktury firmom prywatnym – w bardziej uporządkowanej i funkcjonalnej formule.

Trzeci etap, w który właśnie wchodzimy, to odbudowa kompetencji w zakresie produkcji jednostek „na gotowo”, szczególnie statków specjalistycznych. Pierwszym krokiem jest budowa stawiacza pław dla Urzędu Morskiego – projekt, który realizujemy w formule „pod klucz” wraz z partnerami. Chcemy pójść za ciosem i wzmocnić ten pion jako kolejny filar działalności Stoczni.

Dziś jesteśmy dopiero na początku tej drogi, ale mamy jasną wizę, mamy partnerów i przekonanie, że w perspektywie roku uda nam się stworzyć silne zaplecze do realizacji takich zamówień seryjnie. Zakładaliśmy, że zmiana struktury i modelu działania Stoczni zajmie około 18 miesięcy – dziś mija rok od objęcia przez nas zarządzania i większość celów realizujemy zgodnie z harmonogramem.

Nie wszystko jeszcze się udało, ale też nie można się wszystkim zająć naraz. Ta transformacja wymaga ogromu pracy i czasu, jednak zmiana jest widoczna gołym okiem. Wystarczy przejść się po Stoczni – dziś każda hala, każdy plac produkcyjny jest wykorzystany w 100 procentach. Przerabiamy tyle, na ile pozwalają nam moce i właśnie dlatego inwestujemy w nowe przestrzenie, hale i maszyny.

Wierzę, że w partnerstwie z sektorem prywatnym zbudujemy nowoczesną i stabilną strukturę, zdolną do realizacji najbardziej wymagających projektów. I to jest dzisiaj nasz najważniejszy cel.

Na zakończenie – czy chciałby Pan dodać coś od siebie, już poza schematem pytań? Przekazać czytelnikom jedną, kluczową myśl?

Myślę, że po kilkudziesięciu latach trudnych, często niefortunnych wydarzeń, Stocznia Szczecińska „Wulkan” wreszcie złapała grunt pod nogami. Zaczęliśmy się rozpędzać w dobrym kierunku – nowocześnie, odpowiedzialnie i we współpracy z otoczeniem, zarówno lokalnym, jak i ogólnopolskim. Myślimy szerzej – o partnerstwach europejskich, o wspólnym tworzeniu siły, która pozwoli Szczecinowi wrócić do grona miejsc liczących się w branży stoczniowej i offshore.

To wymaga mądrego zarządzania i szacunku dla potencjału, jaki mamy – nie tylko w naszej Stoczni, ale w całym krajowym sektorze. Jeżeli część produkcji wróci z Azji do Europy, a wiele na to wskazuje, to nie zabraknie zleceń. Dziś najważniejsze, by ten potencjał właściwie ułożyć – nie konkurować bezsensownie, tylko budować wartość przez współpracę.

Jestem przekonany, że Szczecin może być silnym ogniwem tego łańcucha, a Stocznia Szczecińska „Wulkan” – solidną bazą nowoczesnych kompetencji, opartą na partnerstwie i zaufaniu.

Z perspektywy Prezesa Radosława Kowalczyka przyszłość Stoczni Szczecińskiej „Wulkan” to nie tylko kwestia inwestycji czy technologii, ale przede wszystkim współpracy – z lokalnym przemysłem, uczelniami i krajowym sektorem obronnym. To właśnie w tej synergii Zarząd Stoczni Szczecińskiej widzi największy potencjał na nadchodzące lata.

Rozmawiał Mariusz Dasiewicz

https://portalstoczniowy.pl/category/okretownictwo-stocznie/
Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Narodowe Święto Niepodległości 2025: cała Polska w biało-czerwonych barwach

    Narodowe Święto Niepodległości 2025: cała Polska w biało-czerwonych barwach

    Wczoraj, w blasku listopadowego świtu, Polska obudziła się w wyjątkowym nastroju. Ulice miast, miasteczek i wsi wypełniły się ludźmi, którzy – niezależnie od poglądów – wyszli, by razem oddać hołd tym, którzy przed ponad wiekiem wywalczyli wolność. 11 listopada, najważniejsze polskie święto narodowe, ponownie stało się symbolem jedności, wspólnoty i tradycji, przypominając, że mimo różnic potrafimy świętować razem to, co najcenniejsze – niepodległość.

    Obchody 11 listopada – Polska zjednoczona w bieli i czerwieni

    Tegoroczne obchody miały szczególny charakter – zarówno w stolicy, jak i w miastach nadmorskich, gdzie obecność Marynarki Wojennej RP nadała im symboliczny, morski wymiar. W całym kraju rozbrzmiewały dźwięki orkiestr wojskowych, syren okrętowych i patriotycznych pieśni. W Gdańsku tłumy mieszkańców przeszły w barwnej paradzie nad Motławą, w Gdyni odbyła się uroczystość na Skwerze Kościuszki, a w Świnoujściu żołnierze 8. Flotylli Obrony Wybrzeża wraz z mieszkańcami wzięli udział w Mszy Świętej i kawaleryjskim pikniku.

    Kulminacyjnym punktem obchodów pozostała Warszawa, gdzie tysiące Polaków – z prezydentem na czele – uczestniczyły w Marszu Niepodległości, który w tym roku po raz pierwszy odbył się w atmosferze pełnego spokoju i jedności.

    Gdańsk – największa parada i wspólne świętowanie nad Motławą

    Wczoraj w Gdańsku odbyły się jedne z najbardziej uroczystych obchodów Narodowego Święta Niepodległości w kraju. Miasto, od wieków symbol wolności i niezależności, ponownie wypełniło się biało-czerwonymi barwami. Główne wydarzenie – Parada Niepodległości – zgromadziło kilkadziesiąt tysięcy uczestników, wśród których znaleźli się mieszkańcy, harcerze, uczniowie oraz grupy rekonstrukcyjne. Kolumna wyruszyła z ulicy Podwale Staromiejskie i przeszła przez serce miasta, mijając Podmłyńską, Targ Drzewny i Długi Targ, by zakończyć marsz pod Zieloną Bramą, gdzie wspólnie odśpiewano hymn narodowy.

    Tegoroczna parada miała wyjątkowy charakter – nie tylko jako manifestacja pamięci o przeszłości, lecz także jako znak społecznej jedności. Wzdłuż trasy powiewały tysiące flag, a wśród uczestników widoczne były całe rodziny z dziećmi, seniorzy, uczniowie i przedstawiciele różnych środowisk. W wydarzeniu uczestniczył także premier Donald Tusk, który w swoim wystąpieniu podkreślił, że niepodległość jest wspólnym dobrem wszystkich Polaków, niezależnie od poglądów i różnic.

    Rocznica niepodległości, dzień 11 listopada, to jest cud zjednoczenia w 1918 roku, wymodlony przez naszych wieszczów – powiedział premier.

    Ze sceny przemawiała również prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, która przypomniała, że pod biało-czerwoną flagą jest miejsce dla każdego. Po oficjalnych wystąpieniach na Długim Targu rozpoczął się koncert pieśni patriotycznych, który był zwieńczeniem uroczystości w centrum miasta. Gdańsk rozświetliły biało-czerwone iluminacje, a uczestnikom rozdawano flagi i kotyliony. Atmosfera była podniosła, lecz pełna radości i wspólnoty. Gdańsk po raz kolejny pokazał, że świętowanie niepodległości może być nie tylko uroczyste, ale i obywatelskie – zakorzenione w lokalnej tożsamości, otwarte na wszystkich, którzy czują więź z Polską i jej historią.

    Gdynia – serce morskich obchodów Narodowego Dnia Niepodległości

    Wczoraj Gdynia, stolica polskiej Marynarki Wojennej, stała się jednym z głównych punktów obchodów Narodowego Święta Niepodległości na Pomorzu. Na Skwerze Kościuszki odbyła się uroczysta zbiórka z udziałem kompanii reprezentacyjnej, orkiestry wojskowej i załóg okrętów. W powietrzu rozbrzmiewały syreny okrętowe, a z nabrzeża powiewały bandery – symbole morskiej tradycji i dumy.

    W samo południe odczytano apel pamięci, po czym delegacje złożyły wieńce pod Pomnikiem Polski Morskiej. W uroczystościach uczestniczyli marynarze, kombatanci, przedstawiciele władz samorządowych oraz mieszkańcy, którzy – jak co roku – przyszli całymi rodzinami. Na Oksywiu odprawiono mszę świętą w intencji Ojczyzny, a w Porcie Wojennym można było zwiedzić udostępnione okręty Marynarki Wojennej, w tym jednostki 3. Flotylli Okrętów.

    Zgodnie z marynarskim ceremoniałem, z pokładu okrętu-muzeum ORP Błyskawica oddano salut świąteczny złożony z 21 wystrzałów armatnich – najwyższą formę wojskowych honorów, zarezerwowaną dla najważniejszych świąt państwowych i głów państw. Huk salutu rozległ się nad portem punktualnie o godzinie 14:00, przypominając, że wolność ma także swój morski dźwięk – donośny i dumny.

    Gdynia od lat podtrzymuje tradycję obchodów w duchu marynarskiej dyscypliny i patriotycznego umiaru. Wczoraj również nie zabrakło momentów wzruszenia – zwłaszcza gdy orkiestra wojskowa odegrała Hymn do Bałtyku, a uczestnicy wspólnie odśpiewali Mazurek Dąbrowskiego. To miasto, w którym niepodległość pachnie solą i wiatrem, a pamięć o tych, którzy tworzyli Polskę morską, wciąż pozostaje żywa.

    Sopot – świętowanie z historią w tle

    Sopot, choć znany głównie z nadmorskiego spokoju i kultury, wczoraj również dołączył do wspólnego świętowania Narodowego Święta Niepodległości. Miasto udekorowano biało-czerwonymi flagami, a obchody rozpoczęły się o świcie morskim „Skokiem Niepodległości” oraz Sopockim Biegiem Niepodległości, który wystartował z molo. Następnie ulicami miasta przejechała parada zabytkowych samochodów, wozów strażackich i rowerzystów, kończąc swój przejazd przy muszli koncertowej.

    W samo południe na Skwerze Kuracyjnym sopocianie wspólnie odśpiewali hymn państwowy, po czym odbył się koncert pieśni patriotycznych w wykonaniu młodych artystów z Młodzieżowego Domu Kultury. Na scenie zaprezentowały się zespoły dziecięce i młodzieżowe, a wśród publiczności panowała radosna, rodzinna atmosfera. Wieczorem w kościele św. Jerzego odprawiono mszę świętą w intencji Ojczyzny, po której uczestnicy przeszli pod Pomnik Martyrologii Mieszkańców Sopotu, gdzie odbył się apel i złożono wieńce z udziałem asysty honorowej Marynarki Wojennej RP.

    Sopockie obchody, choć skromniejsze niż w Gdańsku czy Gdyni, miały wyjątkowy klimat – łączyły refleksję z radością, sport z tradycją, a sztukę z historią. W takich chwilach widać, że Święto Niepodległości to nie tylko defilady i przemarsze, lecz także wspólne gesty, pieśni i pamięć – to, co naprawdę buduje wspólnotę.

    Świnoujście – marynarska duma i Kawaleryjski Piknik Niepodległości

    Wczoraj Świnoujście – portowe miasto o silnych tradycjach wojskowych – stało się jednym z najbardziej widowiskowych punktów tegorocznych obchodów Narodowego Święta Niepodległości. Uroczystości rozpoczęła msza święta w Kościele Garnizonowym, po której ulicami miasta przeszedł uroczysty przemarsz z udziałem żołnierzy 8. Flotylli Obrony Wybrzeża, kompanii honorowych, orkiestry wojskowej, władz lokalnych i mieszkańców. Nad kolumną powiewały biało-czerwone flagi, a na czele niosiono wojskowe sztandary – symbol ciągłości i wierności tradycji.

    Następnie pod Pomnikiem Bohaterom Walki o Niepodległość Rzeczypospolitej odbyła się oficjalna ceremonia z udziałem asysty honorowej Marynarki Wojennej RP. Złożono wieńce, oddano salwę honorową, a orkiestra wojskowa wykonała wiązankę pieśni patriotycznych. Wśród uczestników panował nastrój skupienia i dumy – marynarze, harcerze i mieszkańcy wspólnie oddali hołd tym, którzy walczyli o wolną Polskę.

    Kulminacyjnym punktem obchodów był Kawaleryjski Piknik Niepodległości, zorganizowany przez żołnierzy 8. FOW. Wydarzenie odbyło się w duchu rodzinnego święta – z pokazami sprzętu wojskowego, przejażdżkami konnymi, rekonstrukcjami i wspólnym biesiadowaniem. Piknik przyciągnął tłumy mieszkańców i turystów, a jego atmosferę najlepiej oddał wpis Marynarki Wojennej RP: 

    Dziękujemy wszystkim uczestnikom za wspólne świętowanie i niezwykłą atmosferę!

    Ten żywy obraz wspólnoty – żołnierzy, dzieci i rodzin – stał się symbolicznym podsumowaniem całego dnia: niepodległość można świętować z powagą, ale i radością, w duchu wspólnoty i wdzięczności wobec historii.

    Warszawa – kulminacyjny moment obchodów narodowych

    Wczoraj Warszawa, jak co roku, ponownie stała się sercem Polski – miejscem, w którym symbolicznie spotkały się wszystkie pokolenia, poglądy i tradycje. To tu, w stolicy, odbyły się centralne uroczystości Narodowego Święta Niepodległości, stanowiące kulminacyjny punkt obchodów w całym kraju. Na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego zgromadzili się mieszkańcy stolicy, przedstawiciele władz państwowych, wojska oraz liczne delegacje z całej Polski.

    W południe, w asyście kompanii reprezentacyjnej Wojska Polskiego, odbyła się uroczysta zmiana warty przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Prezydent Karol Nawrocki w swoim wystąpieniu przypomniał, że niepodległość nie jest dana raz na zawsze, lecz wymaga codziennej troski i pracy.

    Wolność nie jest stanem, który można zachować bez wysiłku. Wolność wymaga ofiary, mądrości i jedności – niezależnie od różnic, które dzielą nas na co dzień” – mówił.

    W jego przemówieniu wybrzmiała myśl o potrzebie wspólnoty i odpowiedzialności za państwo – słowa szczególnie aktualne w czasach napięć międzynarodowych.

    Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz zwrócił z kolei uwagę na znaczenie służby wojskowej w utrzymaniu pokoju i suwerenności.

    Współczesny patriotyzm to nie tylko pamięć o przeszłości, ale i codzienne wzmacnianie bezpieczeństwa Polski – podkreślił, odnosząc się do rosnącej roli Sił Zbrojnych RP w strukturach NATO.

    Po oficjalnych uroczystościach na Placu Piłsudskiego rozpoczął się Marsz Niepodległości, który tradycyjnie wyruszył o godzinie 14:00 spod ronda Dmowskiego. Kolumna, licząca według danych policji około 120 tysięcy uczestników, przeszła Alejami Jerozolimskimi, przez Most Poniatowskiego, aż na błonia przy Stadionie Narodowym. Tegoroczny marsz przebiegł wyjątkowo spokojnie – po raz pierwszy od wielu lat nie odnotowano żadnych incydentów ani zamieszek. Jak zauważył marszałek Krzysztof Bosak, jeden z organizatorów wydarzenia, była to „najbardziej spokojna edycja marszu w historii”.

    To dowód, że Polacy potrafią świętować w sposób godny, bez podziałów i agresji. Patriotyzm nie musi dzielić – może łączyć – mówił.

    Tegoroczne obchody w stolicy miały wymiar wyjątkowy również z innego powodu. Po raz pierwszy od wielu lat w Marszu Niepodległości uczestniczył urzędujący Prezydent RP – Karol Nawrocki. Dotąd głowy państwa brały udział głównie w oficjalnych uroczystościach państwowych na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego, zachowując dystans wobec społecznego wymiaru święta. Tym razem prezydent przeszedł wśród uczestników marszu z biało-czerwoną flagą w dłoni, symbolicznie łącząc instytucję państwa z obywatelską formą świętowania. Wydarzenie to miało wymiar nie tylko historyczny, lecz także społeczny – po raz pierwszy od lat Marsz Niepodległości stał się przestrzenią wspólnoty, a nie podziału. Obecność głowy państwa podkreśliła, że patriotyzm nie jest własnością żadnej ze stron sporu politycznego, lecz wspólnym dobrem wszystkich Polaków.

    11 Listopada – jedność, wspólnota i tradycja w całym kraju

    Wieczorem, na błoniach Stadionu Narodowego, odbył się koncert „Niepodległa – wspólne śpiewanie”, podczas którego wybrzmiały najpiękniejsze polskie pieśni patriotyczne – od „Roty” po „Niepodległą, niepokorną”. Wystąpili artyści reprezentujący różne style muzyczne, a publiczność – kilka tysięcy osób – śpiewała wspólnie z nimi. Całość zwieńczył pokaz iluminacji i biało-czerwony spektakl dronów nad Wisłą.

    Warszawa po raz pierwszy od dawna przeżyła 11 listopada w atmosferze spokoju i jedności. Bez incydentów, bez podziałów – za to z dumą, refleksją i poczuciem wspólnoty. Dla wielu uczestników był to najbardziej symboliczny moment dnia, pokazujący, że mimo różnic potrafimy razem świętować to, co dla nas najważniejsze – wolność.

    Tegoroczne obchody pokazały, że Narodowe Święto Niepodległości to nie tylko data w kalendarzu, lecz żywa tradycja łącząca pokolenia. Od gór, przez Mazowsze, po Trójmiasto – wszędzie dominowało poczucie wspólnoty, dumy i narodowej ciągłości. W takich chwilach widać najpełniej, czym jest polska jedność, wspólnota i tradycja.