Podczas konferencji prasowej w Kępie Polskiej szef Wód Polskich podkreślił, że rozpoczęte w sobotę kruszenie przez lodołamacze nagromadzonego w środkowym biegu Wisły lodu potrwa na pewno kilka tygodni – w sobotę jednostki dotarły na wysokość Dobrzynia nad Wisłą i na noc wróciły do portu we Włocławku.
„Mamy za sobą pierwszy dzień lodołamania. Lodołamanie to nie są wyścigi, kto pierwszy dopłynie do Płocka. To jest dosyć skomplikowana akcja, którą musimy kierować, biorąc pod uwagę różne czynniki, w tym przepływy wody, temperaturę, ale również wiatr” – powiedział na niedzielnej konferencji Daca. Dodał, że dzień wcześniej lodołamaczom pracującym na Zbiorniku Włocławski udało się w ciągu kilku godzin wykonać w pokrywie lodowej rynnę o szerokości ok. 300 m i dotrzeć ok. 20 km w górę rzeki w stronę Płocka, do Dobrzynia nad Wisłą. Dodatkowo udało się także część lodu ze zbiornika spławić przez włocławską zaporę w dół Wisły.
„W tej chwili nadal lodołamacze wypływają na lodołamanie” – zapewnił w niedzielę przed południem Daca. Wyjaśnił, że dwa lodołamacze będą operować w okolicy stopnia wodnego we Włocławku, ponieważ to obiekt strategiczny i będą pilnować sytuacji, natomiast cztery pozostałe rozluźnią rynnę i popłyną dalej kruszyć lód i zatory śryżowe. „Będziemy nadal posuwali się, w ramach możliwości, przede wszystkim pogodowych, w górę rzeki” – podkreślił prezes Wód Polskich.
Daca zaznaczył, że w środkowym biegu Wisły nagromadziło się bardzo dużo lodu, a na samym Zbiorniku Włocławskim zlokalizowano co najmniej dwa zatory lodowe, więc z tego powodu praca lodołamaczy będzie długotrwałym procesem.
Szef Wód Polskich przyznał, że wcześniejsze prognozy zmieniły się i aktualnie „trend jest taki, że raczej będzie dochodziło do ocieplenia i to wcześniejszej niż na początku zakładano”. Według niego, wskazuje to na to, że sobotnia decyzja o uruchomieniu lodołamaczy, które wypłynęły z Włocławka w kierunku Płocka, była dobra. „Przypominam, że chodzi nam o to, żeby ten lód skruszyć i doprowadzić do tego, że on ruszy i spłynie w dół Wisły” – dodał.
„My działamy na Zbiorniku Włocławskim do momentu, do kiedy będziemy mogli. Nie wykluczamy, że w pewnym momencie, jak przyjedzie mróz, to na chwilę przerwiemy tę akcję, ale ona w zasadzie będzie trwała na pewno nie kilka dni, tylko kilka tygodni. Czekamy na odwilż. Patrzymy na to, jak się zachowuje pogoda. Generalnie ta sytuacja pogodowa jest dla nas sprzyjająca, z czego się cieszymy” – oświadczył Daca.
Jak przekazał Daca, Wisła w rejonie Płocka wykazuje tendencję spadkową – w ciągu doby ubyło tam wody o 10 do 12 cm; także w okolicy Kępy Polskiej sytuacja się ustabilizowała – nie ma wzrostu poziomu wody, a czoło pokrywy lodowej przesunęło się o 16 km w górę rzeki.
Prezes Wód Polskich przypomniał jednocześnie, że w Kępie Polskiej trwa zabezpieczanie wału przeciwpowodziowego uszkodzonego przez wysoką wodę w 2019 r. – w akcji bierze udział ok. 100 strażaków. „Wzmacniamy ten wał. Zrzuciliśmy tam big bagi z piaskiem, przykryte to jest folią, przykrywamy to nadal workami z piaskiem. Na chwilę obecną nie ma już tutaj żadnego zagrożenia. Wszystko jest w odpowiednim stanie. W innych miejscach również jest wszystko pod kontrolą” – oświadczył.
Daca dodał, że na rzekach w innych regionach Polski, podobnie jak w środkowym biegu Wisły, sytuacja również się ustabilizowała i nie ma aktualnie żadnych zagrożeń. Przyznał, że w ostatnim czasie drobne podtopienia odnotowano m.in. w Białobrzegach na Pilicy i w Małkini na Bugu. Zapewnił, że Wody Polskie są gotowe do lodołamania na granicznej Odrze, które zapewne rozpocznie się w nadchodzącym tygodniu – najprawdopodobniej lodołamacze stacjonujące w Szczecinie podejmą akcję wspólnie z jednostkami niemieckimi.
Według Prezesa Wód Polskich, w stanie gotowości są również lodołamacze w Gdańsku i w Tczewie, które w razie potrzeby ruszą do akacji w rejonie ujścia Wisły do Bałtyku.
Źródło: PAP