Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Holandia określana jako „brama Europy” ma aspiracje, by stać się również kluczowym graczem w zakresie rozwijania morskiej energetyki wiatrowej na Morzu Północnym, co ma być zrealizowane poprzez dalsze inwestycje w rozwój krajowych portów oraz budowanie wewnętrznego potencjału.Rynek usług logistycznych jest jednym z filarów holenderskiej gospodarki, z racji m.in. doskonale rozwiniętej infrastruktury portowej.
Holandia od przeszło kilkuset lat jest niewątpliwie jednym ze światowych hubów transportowych, w szczególności w zakresie handlu morskiego. Mimo że współcześnie największe porty na świecie zlokalizowane są w Azji, przykłady portów w Rotterdamie czy Amsterdamie, w których przeładowuje się setki milionów ton towaru rocznie, ilustrują znaczenie Holandii jako globalnego hubu logistycznego. Port w Rotterdamie jest najważniejszym europejskim portem dla ładunków płynnych (ropa i produkty ropopochodne), kontenerów, rudy żelaza, węgla, artykułów spożywczych i metali.
Zarówno port, jak i obszar przemysłowy obejmują powierzchnię około 11 tysięcy hektarów. Każdego roku do portu przybywa około 30 tysięcy statków pełnomorskich i 130 tysięcy jednostek żeglugi śródlądowej. Port Rotterdam jest głównym europejskim węzłem w światowym łańcuchu logistycznym, co wynika m.in. z bardzo dobrej dostępności transportowej, m.in. dzięki głębokości akwenu (około 23 metry) i braku śluz. Uwarunkowania geograficzne pozwoliły na bardzo dynamiczny rozwój portów morskich w Holandii, które są idealnym miejscem przeładunku z perspektywy globalnego handlu morskiego.
Prócz portu w Rotterdamie dużą rolą odgrywają także porty w Amsterdamie (olbrzymi terminal wycieczkowy, rozwój infrastruktury przeładunku kontenerowego), port Vlissingen (strategiczny punkt przeładunków dla transportu śródlądowego) oraz w Eemshaven (kluczowy port dla m.in. licznych projektów MFW). W związku z planowanymi inwestycjami związanymi z morską energetyką wiatrową na Morzu Północnym, Holendrzy od wielu lat angażują się w rozwój oraz promowanie swojej infrastruktury portowej w zakresie wspierania przyszłych projektów MFW.

Na przestrzeni ostatnich lat ogłoszono szereg inwestycji, m.in. w porcie w Amsterdamie, gdzie powstać ma specjalny hub instalacyjny (Energiehaven), który będzie pełnił kluczową rolę przy budowie oraz serwisowaniu farm wiatrowych Hollandse Kust i Ijmuiden Ver. Port instalacyjny, który ma zostać oddany do użytku wiosną 2022 roku, obejmować będzie powierzchnię 15 hektarów. Istotną rolę w rozwoju zarówno krajowej, jak i zagranicznej (szczególnie niemieckiej) morskiej energetyce wiatrowej odegrał również port w Eemshaven, który koncentruje się na projektach offshore wind od 2009 roku. Od tego czasu był on wybierany jako główny port instalacyjny dla 17 projektów MFW (przetransportowano z niego prawie 1200 turbin), a także portu serwisowego dla 4 morskich farm wiatrowych.
Holendrzy zawsze byli prymusami na morzu. Weźmy choćby pod uwagę historię ich panowania na morzach, głównie pod względem handlowym. Do dziś port w Rotterdamie jest największym portem w Europie i należy do czołówki największych portów przeładunkowych na świecie. Stanowi więc naturalną bazę dla rozwoju branży morskiej energetyki wiatrowej.
Rafał Żendarski, kierownik ds. przygotowania zaplecza O&M w PGE Baltica.
W Holandii swoje ujścia ma kilka europejskich rzek, dzięki którym Holendrzy „wynieśli” żeglugę i porty śródlądowe na bardzo wysoki poziom. Jeśli do tego weźmiemy też pod uwagę porty typowo morskie np. w Eemshaven czy Den Helder to porty holenderskie mogą stanowić bardzo dużą konkurencję i zaoferować odpowiednie zaplecze dla deweloperów morskich farm wiatrowych.
Rafał Żendarski, kierownik ds. przygotowania zaplecza O&M w PGE Baltica.
Przyszłość sektora MFW
Prócz chęci wykorzystania własnych portów do wsparcia zagranicznych projektów MFW realizowanych na Morzu Północnym, Holandia planuje je także eksploatować przy konstrukcji i serwisowaniu rodzimych inwestycji. Obecnie, czynna moc generowana z krajowych morskich farm wiatrowych wynosi około 2,45 GW. Największe MFW – Borselle I oraz Borselle II, generują ponad połowę aktywnej mocy.

Holenderski rząd zakłada, że całkowita moc generowana przez MFW do 2023 roku wynosić będzie 4.5 GW. Zakłada się także dalsze inwestycje w kolejnych latach – początkowy plan zakładał wzrost do 11 GW do 2030 roku, jednakże holenderskie ministerstwo klimatu i energii zadeklarowało zwiększenie pułapu do 21 GW.
Doświadczenie przemysłu i nauki
Krajowi eksperci zdają sobie sprawę z potencjału morskiej energetyki wiatrowej i możliwych korzyści finansowych, które mogą one generować dla krajowej gospodarki. Od kilku lat wspiera się więc różne inicjatywy stymulujące współprace krajowych przedsiębiorców z holenderskim rządem (co wiązało się m.in. z utworzeniem Netherlands Wind Energy Association, promującej krajowe podmioty działające na rynku MFW), a także rozwijanie współpracy z holenderskimi uniwersytetami. Mowa tu między innymi o wsparciu finansowym uczelni oferujących program studiów inżynierskich związanych z sektorem MFW (są to m.in. uczelnie w Delft, Utechcie czy Rotterdamie).
Takie podejście stosują również polskie firmy energetyczne realizujące projekty offshore wind. PGE zainwestowała we współpracę z uczelniami na Pomorzu, które realizują programy studiów magisterskich i podyplomowych związane z morską energetyką wiatrową.
PGE Baltica pełni funkcję partnera przemysłowego oraz patrona specjalności. Projektowanie i budowa morskich systemów energetycznych na kierunku oceanotechnika na Politechnice Gdańskiej. Ponadto, na początku bieżącego roku, PGE Baltica objęła patronat nad kierunkiem studiów podyplomowych. „Zarządzanie ryzykiem w morskim przemyśle wydobywczym i energetyce wiatrowej”, na Uniwersytecie Morskim w Gdyni.
Rafał Żendarski, kierownik ds. przygotowania zaplecza O&M w PGE Baltica.
Wśród kadry dydaktycznej jest wypowiadający się wyżej Rafał Żendarski, ekspert z PGE Baltica, który jest też absolwentem UMG. W trakcie zajęć prezentował będzie m.in. studia przypadku.
W przypadku PGE Baltica współpraca z ośrodkami naukowymi obejmuje jednak nie tylko kształcenie kadr, ale także badania naukowe związane z morską energetyką wiatrową, z których wiele jest wymaganych w procesie poprzedzającym budowę instalacji na morzu. Listy intencyjne w tej sprawie PGE Baltica podpisała m.in. z Instytutem Maszyn Przepływowych PAN w Gdańsku oraz Duńskim Uniwersytetem Technicznym.
Holandia od pewnego czasu bardzo aktywnie angażuje się w rozwój istniejącego już potencjału związanego z logistyką realizacji projektów morskich farm wiatrowych. Prócz wspomnianej wcześniej dobrze rozwiniętej infrastruktury portowej, wyróżnić można tu szereg holenderskich przedsiębiorstw działających na tym rynku.
Należy podkreślić, że krajowy przemysł dostrzega olbrzymie perspektywy, jakie wiążą się z przyszłością energetyki wiatrowej. Jest to nie tylko kwestia transformacji energetycznej (która jest niezwykle istotna dla Holendrów, jednakże tzw. świadomość ekologiczna w tym kraju kształtowana jest od kilkudziesięciu lat), ale także wymiernych korzyści dla krajowych przedsiębiorców.
Można więc zaobserwować bardzo aktywne działania na poziomie rządowym, jak i pozarządowym, które mają na celu jak najlepsze przygotowanie i promowanie krajowego przemysłu, a także stymulację współpracy między ośrodkami badawczymi, co również ma kluczowe znaczenie dla przyszłości MFW.
Niewątpliwie zaangażowanie różnych ośrodków (takich jak organizacje pozarządowe czy uczelnie wyższe) są jednym z istotnych aspektów związanych z rozwojem morskiej energetyki wiatrowej. Należy pamiętać, że realizacja tych projektów będzie długotrwałym procesem, jednakże na obecnym etapie konieczne jest zwiększanie świadomości społecznej związanej z sektorem energetyki odnawialnej, a także budowanie przyszłego zaplecza kadrowego. Pozwoli to na efektywniejsze wykorzystanie krajowego potencjału w tym zakresie, na co wskazywać może przykład holenderskie, a co może być korzystne przy realizacji projektów dla państw trzecich w przyszłości.
Autor: Jan Siemiński


Palenie blach na nowy okręt ratowniczy Marynarki Wojennej RP jest symbolicznym początkiem budowy okrętu lub statku. W rozmowie z naszą redakcją, zaraz po uroczystości palenia blach, Prezes PGZ Stoczni Wojennej, Marcin Ryngwelski, mówi o znaczeniu programu Ratownik, budowie fregat Miecznik oraz o tym, jak te programy przywracają Polsce zdolność samodzielnego projektowania i budowania nowoczesnych okrętów wojennych.
W artykule
Moment palenia blach na Ratownika to coś więcej niż początek budowy okrętu. To symboliczny sygnał, że polski przemysł okrętowy znów potrafi wziąć odpowiedzialność za tworzenie zaawansowanych jednostek od projektu po gotowy okręt.
Marcin Ryngwelski, Prezes PGZ Stoczni Wojennej
W dniu, który na zawsze zapadnie w pamięci stoczniowców i całego polskiego przemysłu okrętowego, rozpoczyna się nowy rozdział w historii PGZ Stoczni Wojennej. Symboliczne palenie blach pod budowę okrętu ratowniczego kp. Ratownik to nie tylko początek realizacji jednego z najważniejszych programów dla Marynarki Wojennej RP, lecz także potwierdzenie, że Polska wraca do grona państw zdolnych samodzielnie projektować i budować nowoczesne okręty wojenne.

W rozmowie z Portalem Stoczniowym prezes Marcin Ryngwelski przedstawia kulisy realizacji dwóch kluczowych programów – Ratownik i Miecznik. Opowiada o roli PGZ Stoczni Wojennej w konsorcjum, relacjach z partnerami zagranicznymi, wyzwaniach kadrowych oraz o tym, jak budowa nowych okrętów wpływa na odbudowę kompetencji krajowego przemysłu okrętowego.
To jeden z najbardziej oczekiwanych programów dla Marynarki Wojennej RP. Jak podkreśla prezes PGZ Stoczni Wojennej, Ratownik to przedsięwzięcie niezwykle ambitne – zarówno pod względem technicznym, jak i organizacyjnym.
Czytaj też: Ratownik: trzecia szansa
Mówimy o pełnoprawnym okręcie ratowniczym i wsparcia podwodnego, który zapewni zdolność do prowadzenia operacji na głębokich wodach, wsparcia przyszłych okrętów podwodnych z programu Orka oraz ochrony infrastruktury krytycznej na dnie Bałtyku.
Budowę jednostki rozpocznie uroczyste palenie blach zaplanowane na koniec listopada 2025 roku, a położenie stępki – w roku jubileuszowym, gdy Gdynia będzie obchodzić swoje stulecie.
To ważny symbol – zarówno dla miasta, jak i dla nas jako stoczni. Pokazujemy, że potrafimy projektować i budować w Polsce nowoczesne okręty specjalistyczne – mówi Ryngwelski.
Ratownik powstaje na podstawie polskiej dokumentacji technicznej i krajowej licencji, co daje pełną kontrolę nad procesem projektowania, budowy i integracji systemów.
To dla nas kluczowy krok – wracamy do projektowania własnych okrętów, a nie tylko do montażu konstrukcji zaprojektowanych za granicą – podkreśla prezes PGZ SW.
Dzięki współpracy z polskimi biurami projektowymi i uczelniami technicznymi, udział krajowych dostawców w budowie Ratownika będzie znaczący – szczególnie w obszarze systemów energetycznych, automatyki, konstrukcji stalowych i wyposażenia pokładowego.
Jednostka zostanie wyposażona w system nurkowania saturowanego umożliwiający prowadzenie długotrwałych misji na dużych głębokościach, z dzwonem nurkowym, komorami dekompresyjnymi i pełnym zapleczem wspierającym. Okręt otrzyma także system dynamicznego pozycjonowania (DP), pozwalający utrzymać pozycję nad rejonem akcji z dokładnością do kilku metrów.
Polecam film Ostatni Oddech – pokazuje, jak niewielki margines błędu dzieli sukces od tragedii w takich warunkach. Ratownik ma zapewniać bezpieczeństwo tam, gdzie ryzyko jest najwyższe – dodaje Ryngwelski.
Okręt będzie współpracował z bezzałogowymi pojazdami podwodnymi – zdalnie sterowanymi ROV i autonomicznymi AUV – co umożliwi mapowanie dna morskiego, inspekcję infrastruktury krytycznej oraz prowadzenie akcji poszukiwawczych.
Zasięg operacyjny jednostki wynosić będzie około 6000 mil morskich, co pozwoli na działania nie tylko na Bałtyku, ale również na Północnym Atlantyku.
Kadra rozwija się razem z programem” – mówi Prezes. Wykorzystujemy doświadczenia z programu Miecznik, szczególnie w zakresie cyfrowego modelowania 3D i integracji systemów. Dzięki temu proces budowy Ratownika przebiegnie szybciej i sprawniej.
PGZ Stocznia Wojenna współpracuje z Akademią Marynarki Wojennej i Politechniką Gdańską w zakresie szkolenia specjalistów, a także z pomorskimi kooperantami w ramach Grupy PGZ.
Jaka jest dokładna rola PGZ Stoczni Wojennej w programie budowy fregat pk. Miecznik?
Rola PGZ Stoczni Wojennej jest jasno określona w podziale prac konsorcjum. Stocznia pełni funkcję lidera technicznego, odpowiedzialnego za całość projektu w zakresie technicznym – od integracji systemów po uruchomienie i przekazanie jednostki zamawiającemu. Partnerzy wspierają PGZ SW w wybranych obszarach, zgodnie z zakresem umów.
Gdzie kończy się partnerstwo wobec zagranicznych dostawców, a zaczyna samodzielność stoczni?
„Współpraca z Babcockiem od początku miała dotyczyć jedynie projektu klasyfikacyjnego. Niestety, ten etap się przedłużył, a firma nadal formalnie nas wspiera. Z punktu widzenia biznesu trudno mieć o to pretensje – każda firma wykorzystuje sytuację, w której zamawiający nie w pełni rozumie, co kupuje.

Dlatego od dawna podkreślam w Grupie PGZ, że rola Babcocka powinna się już zakończyć. Zatrudniliśmy własnych projektantów i rozwijamy kompetencje wewnętrzne. To moment, by przejąć odpowiedzialność za projektowanie w pełnym zakresie” – podkreśla Ryngwelski.
W ramach programu Miecznik budowa prototypowej fregaty Wicher jest już w toku. Wodowanie przewidziane jest na lato 2026 roku, a przekazanie jednostki Marynarce Wojennej RP – w III kwartale 2029 roku. Kolejne okręty – Burza i Huragan – będą przekazywane odpowiednio w 2030 i 2031 roku.
Czytaj więcej: PRS nadzoruje budowę okrętu ratowniczego pk. Ratownik dla MW RP
W obu programach – Ratownik i Miecznik – wspólnym mianownikiem jest powrót do samodzielności i odbudowa polskich kompetencji stoczniowych.
Nie budujemy już tylko okrętów. Budujemy kompetencje, które pozwolą Polsce przez kolejne dekady rozwijać nowoczesne technologie morskie – podsumowuje Marcin Ryngwelski.
Rozmawiał Mariusz Dasiewicz