Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Stocznia CRIST jest w trakcie przygotowań do nietypowego wydarzenia. Tym razem nie będzie to jednak wodowanie ani położenie stępki, lecz wyjątkowy koncert „Freedom & Solidarity” w wykonaniu Ukrainian Freedom Orchestra.
Koncert „Freedom & Solidarity” odbędzie się 23 lipca 2024 roku w hali G-08 gdyńskiej stoczni CRIST. Będzie to jedno z wydarzeń towarzyszących Baltic Opera Festival. Niesamowite widowisko zorganizowane w industrialnej, stoczniowej scenerii ma być wyrazem solidarności z narodem ukraińskim w trakcie trwającej agresji rosyjskiej.
Przygotowania do wydarzenia w stoczni CRIST już trwają. Zadanie nie jest łatwe, gdyż stocznia nieustannie pracuje i nie jest to klasyczne miejsce dostosowane do tego typu inicjatyw. Organizacja koncertu wymaga m.in. istotnych zmian w systemie pracy samej stoczni. Organizatorzy podkreślają zaangażowanie i otwartość właścicieli, zarządu oraz pracowników zakładu w to wydarzenie.
Za pomysłem, by zaprosić muzyków do występu w tak nieoczywistym miejscu, stoi Tomasz Konieczny – polski śpiewak operowy, inicjator Baltic Opera Festival. Ukrainian Freedom Orchestra i Keri-Lynn Wilson będą w tym roku jednymi z gwiazd imprezy. Poza wyjątkowym występem w stoczni CRIST, wezmą także udział w premierowych prezentacjach opery „Turandot” Giacomo Pucciniego w Operze Leśnej w Sopocie 20 i 25 lipca.
Ukrainian Freedom Orchestra (UFO) została powołana do życia w kwietniu 2022 roku z inicjatywy kanadyjskiej dyrygentki Keri-Lynn Wilson przy wsparciu dyrektora Metropolitan Opera w Nowym Jorku Petera Gelba oraz dyrektora Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie Waldemara Dąbrowskiego. Orkiestra otrzymała patronat Ołeny Zełenskiej, pierwszej damy Ukrainy. Jej słowa „nie oswajajcie się z naszym cierpieniem” stały się mottem zespołu.
UFO aktywnie koncertuje. W ramach najbliższej trasy zespół odwiedzi m.in. Paryż, Warszawę, Gdynię, a także Nowy Jork i Waszyngton.
Podczas koncertu w stoczni CRIST Ukrainian Freedom Orchestra wystąpi w towarzystwie chóru oraz solistów: Izabeli Matuły, Małgorzaty Walewskiej, Piotra Buszewskiego i Tomasza Koniecznego. W programie znajdzie się m.in. utwór ukraińskiej kompozytorki Victorii Polevej napisany specjalnie dla UFO, a także IX Symfonia Ludwiga van Beethovena. W finale około 90-minutowego koncertu usłyszymy słynną „Odę do radości” – hymn Unii Europejskiej – wykonany w języku ukraińskim.
Źródło: Stocznia CRIST


Stany Zjednoczone formalnie zgodziły się, by Korea Południowa rozpoczęła program budowy okrętów podwodnych o napędzie jądrowym. To decyzja o dużym ciężarze strategicznym – zarówno dla równowagi sił w regionie, jak i dla dotychczasowej polityki USA wobec ograniczania rozprzestrzeniania technologii jądrowych.
W artykule
Amerykańskie przyzwolenie ogłoszono w formie oficjalnego komunikatu na stronie Białego Domu, będącego bezpośrednią konsekwencją wcześniejszych rozmów prezydenta Donalda Trumpa z południowokoreańskim przywódcą Li Dze Mjungiem. W kontekście napięć wokół Półwyspu Koreańskiego i wzrostu aktywności Chin w zachodniej części Indo-Pacyfiku ta decyzja może mieć konsekwencje wykraczające daleko poza region.
Zgoda USA oznacza otwarcie możliwości technologicznej i politycznej, do której Korea Południowa dążyła od lat. Choć kraj ten dysponuje flotą okrętów podwodnych, dotąd ograniczał się do napędu konwencjonalnego – głównie z uwagi na amerykański sprzeciw wobec udostępnienia technologii wzbogacania uranu dla celów wojskowych.
Czytaj więcej: Koreański kapitał rusza w stronę rdzewiejących doków Ameryki
Porozumienie obejmuje również element kluczowy dla przyszłego programu okrętowego Seulu. Waszyngton zadeklarował gotowość wspierania południowokoreańskiego programu cywilnego, który obejmuje produkcję paliwa jądrowego, z zastrzeżeniem jego „pokojowego” przeznaczenia. Taki zapis – znany z międzynarodowych regulacji – w praktyce otwiera drogę do zabezpieczenia paliwa dla okrętów o napędzie jądrowym.
Obok aspektu militarnego, w komunikacie Białego Domu pojawił się wątek gospodarczy: Korea Południowa ma zainwestować 150 miliardów dolarów w rozwój amerykańskiego przemysłu stoczniowego. Kolejne 200 miliardów ma zostać przeznaczone na „cele strategiczne” – bez jednoznacznego doprecyzowania, czym są owe cele.
Współczesna geopolityka, także ta morska, coraz rzadziej sprowadza się wyłącznie do rozmów o okrętach, siłowniach jądrowych i torpedach. Coraz częściej mowa o aliansach przemysłowych, transferach technologii, podziale wpływów i „grze o łańcuchy dostaw”. Z tej perspektywy południowokoreańskie atomowe okręty podwodne to tylko jeden z pionków na szachownicy, której plansza sięga od Filadelfii po cieśninę Tsushima.
Biały Dom nie skomentował w swoim oświadczeniu potencjalnych skutków w regionie, lecz trudno pominąć pytanie o to, jak na tę decyzję mogą zareagować Chiny i Korea Północna. Z perspektywy Pekinu decyzja USA może być odebrana jako precedens przekraczający dotychczasowe granice amerykańskiej polityki wobec transferu technologii jądrowych. Chiny będą z pewnością uważnie śledzić każdy etap południowokoreańskiego programu i dostosowywać do niego własne działania morskie w zachodniej części Indo-Pacyfiku.
W przypadku Korei Północnej nie należy oczekiwać oficjalnej zmiany stanowiska. Reżim Kim Dzong Una od lat prowadzi politykę całkowicie oderwaną od międzynarodowych apeli czy ograniczeń, więc również tym razem można zakładać, że program jądrowy i rakietowy będzie kontynuowany niezależnie od działań Seulu. Pjongjang zwykle reaguje na takie decyzje własnym tempem i według własnych kalkulacji, co tylko zwiększa nieprzewidywalność napięć na Półwyspie.
Czytaj też: Południowokoreańska strategia globalnej ekspansji przemysłu stoczniowego
Tym samym region Indo-Pacyfiku wchodzi w nową fazę rywalizacji, w której pojawienie się południowokoreańskich jednostek o praktycznie nieograniczonym zasięgu operacyjnym może zachwiać dotychczasową równowagą i wymusić nowe kalkulacje zarówno w Pekinie, jak i w Pjongjang
Historia wielokrotnie pokazywała, że każdy poważny transfer technologii ma swoją cenę. W tym przypadku nie chodzi wyłącznie o pieniądze, lecz o odpowiedzialność. Korea Południowa, wchodząc do grona państw dysponujących okrętami o napędzie jądrowym, zyska nowe możliwości operacyjne. Jednocześnie stanie się jeszcze ściślej związana z amerykańską architekturą odstraszania.
Zgoda USA nie jest więc prezentem – to inwestycja w południowokoreańską gotowość bojową, która ma odciążyć amerykańskie siły morskie w regionie Indo-Pacyfiku. To układ, w którym każda ze stron coś zyskuje, lecz także ponosi realne ryzyko.