Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Ważne wydarzenia w branży żeglugowej

W cotygodniowym przeglądzie promowym, portal „PromySKAT” informuje o ważnych wydarzeniach w branży żeglugowej. W tym tygodniu szczególną uwagę zwraca zwodowanie nowego promu dla Polskiego armatora Polferries.

Nowy prom Polferries

Jednostka powstaje we włoskich zakładach Cantiere Navale Visentini w Porto Viro. Na kadłubie o długości 216 metrów już widnieje logotyp polskiego operatora, a teraz trwają prace wykończeniowe. Nowoczesny ro-pax będzie miał linię ładunkową o długości 3 km i będzie mógł zabrać na pokład 1000 pasażerów. Po zakończeniu prac, będzie kursował pomiędzy Świnoujściem a Ystad na podstawie umowy czarteru, która będzie obowiązywać przez 10 lat. PŻB zagwarantował sobie także prawo pierwokupu jednostki po 6 latach. Prom ma zacząć regularne rejsy w przyszłym roku.

Rozbiórka starego terminalu promowego w Gdyni – ważne wydarzenie dla branży żeglugowej

W Gdyni trwają prace rozbiórkowe przy starym terminalu promowym, co jest istotnym wydarzeniem dla lokalnej branży żeglugowej. Stary terminal znajdujący się przy Nabrzeżu Helskim stał się bezużyteczny po oddaniu do użytku nowego terminala, który obsługuje połączenie Gdynia-Karlskrona. Szwedzki armator Stena Line, który korzysta z nowej infrastruktury od ubiegłego roku, przez lata korzystał ze starego terminala. Obecnie trwają prace rozbiórkowe przy starym terminalu, które są konieczne w związku z planowaną przebudową Nabrzeża Helskiego. Nowy Publiczny Terminal Promowy, który zlokalizowany jest przy Nabrzeżu Polskim, znajduje się nieopodal Muzeum Imigracji który jest wykorzystywany przez Stena Line.

Promy Balearia jeszcze bezpieczniejsze dzięki nowej platformie

Balearia, hiszpański armator, postanowił podnieść standardy bezpieczeństwa na swoich promach. Wspólnie z firmą AmendTec wprowadził system dostarczający w czasie rzeczywistym kluczowe informacje dotyczące położenia i parametrów statków. Platforma ta będzie podawać szczegółowe dane nie tylko o promach Balearia, ale także o innych statkach w okolicy, takie jak prędkość czy poziom emisji. Dzięki temu powstanie coś na wzór wieży kontrolnej, co pozwoli podejmować decyzje na bieżąco i zwiększy poziom bezpieczeństwa żeglugi.

Molslinjen chce połączenia na Gotlandię

Duński przewoźnik Molslinjen, który niedawno przejął kontrolę nad ForSea, dąży do dalszego rozwoju na rynku przepraw promowych. Tym razem firma planuje złożyć ofertę i uzyskać koncesję na połączenia na Gotlandię. Szwedzcy urzędnicy przygotowują dokumenty, na podstawie których firmy żeglugowe będą mogły składać swoje oferty. Firma Molslinjen istnieje od 1964 roku i od kilku lat rozwija się dynamicznie. Obecnie ma prawo do obsługi połączeń na Bornholm i jest w znakomitej kondycji finansowej.

Tallink, estoński armator, już od dawna skupia się na innowacyjnych rozwiązaniach, które poza obniżeniem kosztów, przyczyniają się do ochrony środowiska. Od kwietnia, flota promowa Tallink zaczęła korzystać z zasilania z lądu podczas postoju w Helsinkach, co oznacza, że rozwiązanie cold-ironing jest już stosowane w portach w Tallinnie, Sztokholmie i Helsinkach. Takie działanie pozwala na zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych i hałasu. Szacuje się, że tylko dzięki zasilaniu promów Megastar i MyStar z infrastruktury portowej podczas dłuższych przerw, można ograniczyć emisję CO2 o 112 ton miesięcznie (co daje 1344 tony w ciągu roku). Wprowadzenie takich zielonych inwestycji przez Tallink to dobry przykład dbałości o ochronę środowiska i innowacyjności w branży transportowej.

Źródło: PromySKAT

Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Co oznacza wejście USS Gerald R. Ford na wody Karaibskie?

    Co oznacza wejście USS Gerald R. Ford na wody Karaibskie?

    11 listopada grupa uderzeniowa z lotniskowcem USS Gerald R. Ford (CVN-78) weszła w rejon odpowiedzialności USSOUTHCOM na Karaibach. Oficjalnie to wsparcie działań przeciw przemytowi narkotyków, w praktyce czytelny sygnał dla Caracas w czasie narastającego napięcia na linii USA–Wenezuela. To pierwsza tak duża demonstracja siły US Navy w tym rejonie od wielu lat i wyraźne ostrzeżenie, że Waszyngton nie zamierza oddać kontroli nad swoim południowym przedpolem.

    To największe od lat wzmocnienie obecności US Navy w Karaibach – ruch czytelny jako presja na Caracas, równolegle z operacjami antynarkotykowymi. Połączenie tych dwóch wątków ma prosty przekaz: Waszyngton kontroluje południowe przedpole i jest gotów szybko eskalować, jeśli Maduro podniesie stawkę.

    Potęga na morzu – czym jest lotniskowiec USS Gerald R. Ford

    Na wody karaibskie wszedł nie tylko lotniskowiec, ale cały pływający zespół uderzeniowy. USS Gerald R. Ford to pierwsza jednostka nowej generacji amerykańskich lotniskowców o napędzie jądrowym. Posiada pełne skrzydło lotnicze, kompleksową obronę przeciwlotniczą oraz rozbudowane systemy rozpoznania. Wraz z towarzyszącymi mu niszczycielami i okrętami wsparcia tworzy samowystarczalny organizm, zdolny prowadzić działania przez wiele tygodni bez zawijania do portu.

    🔗 Czytaj więcej: Lotniskowiec USS Gerald R. Ford na wodach Morza Północnego

    Kiedy taki zespół pojawia się w danym akwenie, zmienia się dynamika całego regionu. Znikają z radarów małe jednostki o wątpliwym statusie, a statki handlowe zaczynają ściślej trzymać się korytarzy morskich. Dla marynarzy z państw regionu to jasny sygnał: ktoś teraz przejął kontrolę nad tymi wodami.

    Oficjalna narracja USA – walka z przemytem i przestępczością

    Pentagon w swoich komunikatach podkreśla, że obecność lotniskowca ma wspierać działania przeciwko organizacjom przestępczym w rejonie Karaibów. To obszar, przez który od dekad biegną morskie szlaki przemytu narkotyków i broni.

    Lotniskowiec typu Ford nie ściga motorówek z kontrabandą. Jego zadanie to rozpoznanie, stała obecność w powietrzu i wsparcie tych, którzy pilnują porządku z bliska. Sam fakt pojawienia się w tym rejonie mówi więcej niż oficjalne komunikaty: Waszyngton przypomina, że południowe przedpole ma pod kontrolą. Gdy na horyzoncie widać USS Gerald R. Ford, nikt w regionie nie ma wątpliwości, kto rozdaje karty na morzu. To również czytelny sygnał dla Caracas – napięcie nie słabnie, a obecność amerykańskiego lotniskowca wyraźnie zwiększa presję na wenezuelski reżim.

    Siła ognia, która nie potrzebuje reklamy

    Grupa uderzeniowa z lotniskowcem USS Gerald R. Ford na czele to nie demonstracja, lecz pełnowartościowa formacja bojowa. Na pokładzie amerykańskiego lotniskowca stacjonuje ponad siedemdziesiąt maszyn – od myśliwców F/A-18 Super Hornet, przez samoloty wczesnego ostrzegania E-2D Hawkeye, aż po śmigłowce wielozadaniowe MH-60R. To one tworzą pierwszą linię rozpoznania i rażenia, pozwalając Amerykanom działać setki kilometrów od własnych wybrzeży. Sam lotniskowiec dysponuje również własnymi środkami obrony – wyrzutniami pocisków rakietowych krótkiego zasięgu i systemami artyleryjskimi do zwalczania celów nawodnych oraz nisko lecących pocisków manewrujących.

    W skład zespołu wchodzą niszczyciele typu Arleigh Burke: USS Bainbridge (DDG-96), USS Mahan (DDG-72) oraz USS Winston S. Churchill (DDG-81), pełniący rolę okrętu dowodzenia obroną powietrzną. Każdy z nich ma system Aegis i wyrzutnie VLS, a także zdolność użycia pocisków manewrujących Tomahawk, zapewniając parasol OPL i silne możliwości uderzeniowe z morza.

    Co może zrobić US Navy, jeśli dojdzie do eskalacji?

    W razie konfliktu taki zespół jest w stanie przeprowadzić zmasowane uderzenie z morza w głąb terytorium przeciwnika. Zasięg operacyjny Tomahawków pozwala na rażenie celów oddalonych o ponad tysiąc kilometrów – a to oznacza, że nawet bez przekraczania granic wód terytorialnych Amerykanie mogliby sparaliżować kluczowe obiekty wojskowe i infrastrukturalne wenezuelskiego wybrzeża. Uderzenie poprzedziłoby rozpoznanie prowadzone przez samoloty pokładowe i drony zwiadowcze, wspierane przez śmigłowce ZOP tropiące okręty podwodne.

    🔗 Czytaj też: USS Gerald R. Ford z wizytą we Włoszech

    W praktyce oznacza to, że cała grupa działa jak jeden, samowystarczalny organizm: lotnictwo przejmuje kontrolę nad przestrzenią powietrzną, krążowniki i niszczyciele tworzą tarczę obronną, a okręty zaopatrzeniowe dostarczają paliwo i amunicję. W ciągu kilku godzin taka formacja jest zdolna prowadzić równoczesne operacje w powietrzu, na morzu i przeciwko celom lądowym. Dlatego wejście USS Gerald R. Ford na wody Karaibów nie można traktować jako rutynowej rotacji floty. To demonstracja siły i gotowości, która – nawet bez wystrzału – działa jak uderzenie precyzyjnie wymierzone w polityczne centrum Caracas.

    Co warto obserwować

    W nadchodzących tygodniach okaże się, czy obecność lotniskowca USS Gerald R. Ford i jego eskorty na Karaibach to jedynie presja polityczna, czy zapowiedź działań o szerszym wymiarze. Dla Pentagonu to test skuteczności globalnej projekcji siły. Dla Wenezueli – moment prawdy, jak daleko może się posunąć w konfrontacji z USA. Dlatego, mimo deklaracji US Navy o „polowaniu na przemytników”, niewielu wierzy, że to jedyny cel. Skala i timing wskazują, że kluczowy jest sygnał strategiczny pod adresem Caracas. A dla obserwatorów z naszej części świata to przypomnienie, że w polityce morskiej nie ma pustych gestów. Każdy ruch floty wojennej to komunikat – czasem głośniejszy niż jakiekolwiek oświadczenie dyplomatyczne.