Wizja przyszłości Stoczni „Wulkan”. Partnerstwo z przemysłem i Marynarką Wojenną [część 2]

W pierwszej części rozmowy z Prezesem Radosławem Kowalczykiem przyjrzeliśmy się procesowi rozwoju Stoczni Szczecińskiej „Wulkan”. Teraz skupiamy się na przyszłości: jakie konkretne kroki podejmuje zespół zarządzający Stocznią, aby stać się wiarygodnym partnerem dla Marynarki Wojennej RP i sektora obronności? Jakie są plany dotyczące produkcji jednostek bezzałogowych oraz inwestycji w rozwój kadr i zaplecza edukacyjnego? O tym wszystkim w drugiej części naszego wywiadu.
W artykule
Czy Stocznia Szczecińska „Wulkan” posiada dziś konkretne plany lub ambicje związane z produkcją na potrzeby Marynarki Wojennej RP?
Aktualnie przygotowujemy się organizacyjnie i technologicznie do możliwości realizacji zamówień dla sektora obronnego. Jesteśmy na końcowym etapie dostosowywania naszych procesów produkcyjnych do wymogów, jakie stawia ten segment rynku. Myślę, że niebawem będziemy gotowi, aby wyjść z konkretną ofertą – przede wszystkim w obszarze konstrukcji o tzw. zastosowaniu dual-use, czyli takich, które mogą funkcjonować zarówno w środowisku offshore i biznesowym, jak i – w razie potrzeby – spełniać funkcje wsparcia w strukturach obronnych.
Czytaj też: Nowa strategia Stoczni Szczecińskiej „Wulkan”
Chciałbym jednak jasno zaznaczyć: nie aspirujemy do bycia stocznią produkującą pełnowartościowe okręty wojenne, uzbrojone od A do Z. Naszym celem jest pełnienie roli solidnego partnera przemysłowego, który może wspierać głównych wykonawców – dostarczając kadłuby, sekcje, komponenty lub kompletne jednostki pomocnicze i zabezpieczające. Tego typu produkcja – zarówno od strony technicznej, jak i operacyjnej – leży w naszym zasięgu.

Aby zaistnieć w tym segmencie, potrzebne są stosowne certyfikaty, koncesje i pozwolenia. Po ich uzyskaniu będziemy gotowi, aby oficjalnie wejść na rynek z ofertą dostosowaną do potrzeb Marynarki Wojennej i szeroko pojętego sektora obronności.
Ten kierunek rozwoju nie jest przypadkowy – wpisuje się w naszą strategię i potencjał. Mówimy raczej o jednostkach wsparcia, logistyki, zabezpieczenia technicznego czy transportu – nie o bezpośredniej produkcji okrętów bojowych. Ale w ramach współpracy i kooperacji z firmami działającymi w systemie zamówień obronnych, chcemy być aktywnym i kompetentnym uczestnikiem tego łańcucha dostaw.
Czy w kontekście rozwoju morskich farm wiatrowych oraz rosnącego znaczenia autonomicznych systemów bezpieczeństwa, Stocznia Szczecińska „Wulkan” planuje zaangażować się w produkcję bezzałogowych jednostek nawodnych, np. dronów morskich przeznaczonych do zastosowań cywilnych lub obronnych?
W tym zakresie jesteśmy gotowi, aby uczestniczyć w tego typu projektach, choć obecnie nie prowadzimy samodzielnej produkcji dronów morskich. Mamy jednak świadomość, że w Polsce funkcjonują już firmy, które dynamicznie rozwijają się w tym kierunku – posiadają zaplecze badawczo-rozwojowe, odpowiednie certyfikacje i są zaawansowane technologicznie. Jeśli którakolwiek z tych firm będzie chciała nawiązać współpracę ze Stocznią – czy to w formule kooperacyjnej, czy w zakresie produkcji na naszym terenie – jesteśmy otwarci i gotowi do działania.
Z naszego punktu widzenia jest to produkcja jak każda inna – realizowana w oparciu o przekazany projekt, dokumentację techniczną i zgodnie z wymaganiami zamawiającego. Oczywiście, kwestie koncesji, klasyfikacji i przeznaczenia wojskowego to już domena samych właścicieli tych technologii. Stocznia zapewnia zaplecze wykonawcze, infrastrukturę i kompetencje w zakresie budowy kadłubów oraz integracji systemów.
Czytaj więcej: Stocznia Szczecińska Wulkan z kontraktem na nowy stawiacz pław
Choć sami nie posiadamy obecnie autorskiego projektu jednostki bezzałogowej, to dysponujemy potencjałem, który może zostać wykorzystany w przypadku takiej współpracy. Mówiąc krótko – nie zamykamy się na ten segment. Wręcz przeciwnie – widzimy w nim przyszłościowy kierunek, który może stać się jednym z obszarów rozwoju działalności Stoczni w najbliższych latach.
Jak Stocznia Szczecińska „Wulkan” radzi sobie z pozyskiwaniem i utrzymaniem wykwalifikowanych kadr? Czy wśród planowanych inwestycji uwzględniono także rozwój zaplecza szkoleniowego?
Stocznia Szczecińska „Wulkan” nie jest dziś dużą organizacją– zatrudniamy około 250 osób. To świadomie skomponowana, sprawnie funkcjonująca załoga, która obejmuje wszystkie kluczowe kompetencje potrzebne na obecnym etapie rozwoju. Nie mamy przerostu zatrudnienia, dokładnie wiemy, gdzie potrzebne są wzmocnienia i tam prowadzimy rekrutację.
Oczywiście, jak w całej branży, pozyskanie wykwalifikowanych kadr jest wyzwaniem. Po upadku dużych zakładów stoczniowych kilkanaście lat temu wielu doświadczonych pracowników znalazło zatrudnienie w sektorze prywatnym. Dziś ci ludzie wciąż pracują – często w firmach działających na terenie naszej Stoczni lub w jej otoczeniu. Ich kompetencje nie zniknęły – są dostępne, tylko inaczej rozmieszczone. I właśnie dlatego tak silnie stawiamy na model współpracy i integracji sektora stoczniowego. Chcemy, aby te zasoby wróciły „na pokład” – niekoniecznie jako etatowi pracownicy naszej Stoczni, ale jako partnerzy, współtworzący duży, zintegrowany potencjał produkcyjny.
Dziś na całym terenie Stoczni działa już ponad 2000 osób. To realna siła fachowa, osadzona w branży od lat. Jeśli uda nam się tę energię skoordynować i ukierunkować ukierunkować na wspólne projekty – nie widzę przeszkód, abyśmy mogli realizować złożone konstrukcje: okręty wsparcia, statki specjalistyczne czy zaawansowane jednostki offshore. Z mojej perspektywy Szczecin nie ma dziś powodów do kompleksów – ma moce przerobowe i kompetencje. Wystarczy je tylko mądrze połączyć i dobrze wykorzystać.
Jeśli chodzi o kwestię szkolenia kadr, prowadzimy już rozmowy z uczelniami, a także z miastem. Celem jest odtworzenie zaplecza edukacyjnego i szkoleniowego, przede wszystkim w zakresie offshore i przemysłu okrętowego. Nie możemy ignorować faktu, że wielu fachowców pracujących dziś w branży to osoby z trzydziestoletnim stażem – czas działa na niekorzyść, a luka pokoleniowa jest coraz bardziej odczuwalna.

Z analiz wynika, że już dziś brakuje w Szczecinie od 500 do 1000 pracowników w sektorze produkcji morskiej – zwłaszcza w perspektywie uruchamiania nowych fabryk oraz intensyfikacji inwestycji w porcie. Jeżeli nie podejmiemy działań teraz, za dwa–trzy lata problem będzie znacznie poważniejszy. Dlatego rozwój kadr jest nie tylko wyzwaniem, ale i priorytetem wpisanym w naszą strategię.
Czy angażujecie się Państwo w działania promujące sektor stoczniowy wśród młodzieży? Mam na myśli obecność w szkołach, na uczelniach, konferencjach czy targach – zwłaszcza w kontekście przełamywania stereotypu, że praca w stoczni to tylko „smar i brud”?
Jesteśmy świadomi, że wizerunek pracy w stoczni przez wiele lat był mocno zakorzeniony w przeszłości. Kojarzył się z ciężką, fizyczną pracą, często w trudnych warunkach. Tymczasem dziś stocznia to zupełnie inna przestrzeń, którą stopniowo dostosowujemy do wysokich standardów, zarówno technologicznych, jak i organizacyjnych.
Nie ukrywam – wciąż jesteśmy w drodze, ale to droga wyraźnie wytyczona. Obecnie nadrzędną wartością, jaką stawiamy, jest sprawność operacyjna oraz bezpieczeństwo i higiena pracy. To fundament, na którym budujemy naszą działalność. Choć jeszcze nie osiągnęliśmy poziomu środowiska pracy, jaki sobie zakładamy jako docelowy, to każda kolejna inwestycja przybliża nas do tego celu.
Czytaj też: Odwołanie zarządu w stoczni Szczecińskiej „Wulkan”
Już niedługo powstaną dwie nowe hale produkcyjne – pierwsza gotowa będzie za około rok, druga za półtora roku. Obie zostaną wyposażone w nowoczesny park maszynowy i zbudowane z myślą o komfortowych i ergonomicznych warunkach dla pracowników. Będzie to zupełnie inna jakość – znaczący krok w stronę przemysłu 4.0 i standardów zachodnioeuropejskich.
Jeśli chodzi o działania promujące sektor stoczniowy i offshore, aktywnie uczestniczymy w inicjatywach edukacyjnych i branżowych. Prowadzimy konsultacje programowe ze szkołami i uczelniami, wspieramy inicjatywy, które mają na celu ukierunkowanie młodzieży na zdobywanie kompetencji potrzebnych w branży morskiej. Wiemy, że rynek się zmienia – pojawiają się nowe potrzeby i nowe zawody, a my chcemy być częścią tego procesu.
Naszym celem jest współtworzenie kierunków edukacyjnych – zarówno dla młodych ludzi, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy, jak i dla osób chcących się przebranżowić. Wierzymy, że kompetencje związane z produkcją morską i offshore będą w kolejnych dekadach należały do najbardziej poszukiwanych – zarówno w Polsce, jak i w całej Europie. I chcemy dać ludziom szansę, by zdobywali je właśnie tu – w Szczecinie.
Jakie kluczowe cele i tzw. kamienie milowe stawiacie sobie Państwo jako zespół zarządzający Stocznią Szczecińską „Wulkan” na bieżący rok i najbliższą przyszłość? Co powinno dziś wybrzmieć najmocniej jako sygnał dla rynku i partnerów, że Stocznia rzeczywiście wraca do gry?
To, co powinno wybrzmieć najmocniej, to fakt, że Stocznia Szczecińska „Wulkan” realnie odbudowuje swoją pozycję – etapami, ale konsekwentnie. Nasz plan rozwoju obejmuje trzy kluczowe fazy.
Pierwszy etap, który właśnie domykamy, to uporządkowanie niechlubnej spuścizny przeszłości, która przez lata nie pozwalała Stoczni nabrać rozpędu. Najważniejszym elementem w tym obszarze jest dokończenie budowy doku pływającego dla Morskiej Stoczni Remontowej „Gryfia” – 236-metrowej jednostki, złożonej konstrukcyjnie i wymagającej formalnie jak okręt. To duży projekt, który wciąż absorbuje znaczną część naszych zasobów. Przejęliśmy go jako nowy zarząd i doprowadzimy konsekwentnie do końca. Jego finalizacja planowana jest na 2027 rok – ustabilizowanie tego projektu otworzyło drogę do kolejnych działań.

Drugi etap to wzmocnienie trzech głównych pionów biznesowych, o których wspominałem wcześniej. Pierwszy z nich to produkcja offshore – zarówno na potrzeby sektora morskich farm wiatrowych, jak i oil & gas. W tym obszarze rozwijamy się dynamicznie i chcemy dalej integrować lokalny sektor prywatny wokół wspólnych projektów.
Drugi pion to konstrukcje okrętowe – duże elementy nadbudówek i kadłubów dla innych stoczni w Europie. W tym segmencie mamy największe doświadczenie, sprzęt i partnerstwa. Trzecia „noga” to nadal wynajem infrastruktury firmom prywatnym – w bardziej uporządkowanej i funkcjonalnej formule.
Trzeci etap, w który właśnie wchodzimy, to odbudowa kompetencji w zakresie produkcji jednostek „na gotowo”, szczególnie statków specjalistycznych. Pierwszym krokiem jest budowa stawiacza pław dla Urzędu Morskiego – projekt, który realizujemy w formule „pod klucz” wraz z partnerami. Chcemy pójść za ciosem i wzmocnić ten pion jako kolejny filar działalności Stoczni.
Dziś jesteśmy dopiero na początku tej drogi, ale mamy jasną wizę, mamy partnerów i przekonanie, że w perspektywie roku uda nam się stworzyć silne zaplecze do realizacji takich zamówień seryjnie. Zakładaliśmy, że zmiana struktury i modelu działania Stoczni zajmie około 18 miesięcy – dziś mija rok od objęcia przez nas zarządzania i większość celów realizujemy zgodnie z harmonogramem.
Nie wszystko jeszcze się udało, ale też nie można się wszystkim zająć naraz. Ta transformacja wymaga ogromu pracy i czasu, jednak zmiana jest widoczna gołym okiem. Wystarczy przejść się po Stoczni – dziś każda hala, każdy plac produkcyjny jest wykorzystany w 100 procentach. Przerabiamy tyle, na ile pozwalają nam moce i właśnie dlatego inwestujemy w nowe przestrzenie, hale i maszyny.
Wierzę, że w partnerstwie z sektorem prywatnym zbudujemy nowoczesną i stabilną strukturę, zdolną do realizacji najbardziej wymagających projektów. I to jest dzisiaj nasz najważniejszy cel.
Na zakończenie – czy chciałby Pan dodać coś od siebie, już poza schematem pytań? Przekazać czytelnikom jedną, kluczową myśl?
Myślę, że po kilkudziesięciu latach trudnych, często niefortunnych wydarzeń, Stocznia Szczecińska „Wulkan” wreszcie złapała grunt pod nogami. Zaczęliśmy się rozpędzać w dobrym kierunku – nowocześnie, odpowiedzialnie i we współpracy z otoczeniem, zarówno lokalnym, jak i ogólnopolskim. Myślimy szerzej – o partnerstwach europejskich, o wspólnym tworzeniu siły, która pozwoli Szczecinowi wrócić do grona miejsc liczących się w branży stoczniowej i offshore.

To wymaga mądrego zarządzania i szacunku dla potencjału, jaki mamy – nie tylko w naszej Stoczni, ale w całym krajowym sektorze. Jeżeli część produkcji wróci z Azji do Europy, a wiele na to wskazuje, to nie zabraknie zleceń. Dziś najważniejsze, by ten potencjał właściwie ułożyć – nie konkurować bezsensownie, tylko budować wartość przez współpracę.
Jestem przekonany, że Szczecin może być silnym ogniwem tego łańcucha, a Stocznia Szczecińska „Wulkan” – solidną bazą nowoczesnych kompetencji, opartą na partnerstwie i zaufaniu.
Z perspektywy Prezesa Radosława Kowalczyka przyszłość Stoczni Szczecińskiej „Wulkan” to nie tylko kwestia inwestycji czy technologii, ale przede wszystkim współpracy – z lokalnym przemysłem, uczelniami i krajowym sektorem obronnym. To właśnie w tej synergii Zarząd Stoczni Szczecińskiej widzi największy potencjał na nadchodzące lata.
Rozmawiał Mariusz Dasiewicz

Subskrybuj nasz newsletter!
O nas
Portal Stoczniowy to branżowy serwis informacyjny o przemyśle stoczniowym i marynarkach wojennych, a także innych tematach związanych z szeroko pojętym morzem.
Najpopularniejsze
Poprzedni artykuł:
Portal Stoczniowy 2022 | Wszystkie Prawa Zastrzeżone. Portal Stoczniowy chroni prywatność i dane osobowe swoich pracowników, klientów i kontrahentów. W serwisie wdrożone zostały procedury dotyczące przetwarzania danych osobowych oraz stosowane są jednolite zasady, zapewniające najwyższy stopień ich ochrony.