Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

30 stycznia 2024 r. GAZ-SYSTEM dokonał wyboru najkorzystniejszej oferty na dostarczenie i obsługę jednostki FSRU (ang. Floating Storage Regasification Unit), która ma pełnić funkcję terminalu regazyfikacyjnego LNG w Zatoce Gdańskiej. GAZ-SYSTEM będzie kontynuował rozmowy dotyczące warunków umowy czarterowej dla FSRU z firmą Mitsui O.S.K. Lines.
MOL to spółka o 140-letniej tradycji w międzynarodowym przemyśle żeglugowym, zarządzająca jedną z największych na świecie flot handlowych składającą się z prawie 800 statków. Flota metanowców LNG MOL liczy prawie 120 statków, w tym 7 jednostek FSRU i jest największa na świecie.
Wybór dostawcy jednostki regazyfikacyjnej LNG jest ważnym kamieniem milowym w realizacji Programu FSRU, nad którym Spółka pracowała od wielu miesięcy. W najbliższym czasie skoncentrujemy się na wypracowaniu szczegółowych warunków umowy czarterowej tzw. Time Charter Party. Następnie musimy uzyskać niezbędne zgody korporacyjne organów Spółki na podpisanie kontraktu z armatorem.
Andrzej Kensbok, Wiceprezes Zarządu GAZ-SYSTEM
Decyzja o wyłonieniu tego dostawcy jest wynikiem rozstrzygnięcia postępowania przetargowego, którego jednym z etapów było zawarcie porozumień (tzw. Term Sheets) w listopadzie 2023 r. z dwoma armatorami, oferującymi najlepsze warunki dostarczenia i użytkowania jednostki FSRU.

Wybór do tego strategicznie ważnego dla Polski projektu stanowi wielki zaszczyt dla MOL. Zobowiązujemy się do ścisłej współpracy z GAZ-SYSTEM w programie budowy pierwszej w Polsce jednostki FSRU, która nie tylko zwiększy bezpieczeństwo energetyczne Polski, ale także długoterminowo w całym regionie. Projekt ten jest również zgodny z wizją Grupy MOL, jaką jest dążenie do zrównoważonego rozwoju społecznego poprzez tworzenie przedsiębiorstw infrastrukturalnych i dostarczanie niskoemisyjnej energii. Jesteśmy przekonani, że ogromne doświadczenie eksploatacyjne i techniczne, które zdobyliśmy w ciągu naszej 140-letniej działalności w branży, wraz z naszym potencjałem finansowym przyczyni się do sprawnej realizacji projektu i zapewni bezproblemową, bezpieczną i wydajną obsługę GAZ-SYSTEM.
Toshinobu Shinoda, Dyrektor zarządzający wyższego szczebla odpowiedzialny za region Europy i Afryki w Mitsui O.S.K. Lines, Ltd.
Czytaj więcej o Gaz-Systemie który inicjuje procedurę Open Season dla FSRU
Program przewiduje, że FSRU stanie przy platformie cumowniczej w odległości ok. 3 km od brzegu, na terenie gdańskiego portu, między ujściami odnóg Wisły: Śmiałej i Martwej. W ramach Programu zostanie także wybudowana niezbędna infrastruktura podmorska oraz lądowa.
W lipcu 2023 r. GAZ-SYSTEM zakończył proces pozyskiwania decyzji administracyjnych dla wszystkich gazociągów lądowych. W sierpniu 2023 r., w ramach procedury Open Season, zarezerwowana została na 15 lat pełna moc regazyfikacyjna Terminalu FSRU na poziomie 6,1 mld m3 rocznie.

W grudniu 2023 r., w toku trwających prac projektowych dla części podmorskiej, zakończone zostały odwierty geotechniczne w Gdańsku. Pozwolą one na wykonanie analizy podłoża, niezbędnej do wskazania lokalizacji punktu początkowego gazociągu podmorskiego oraz trasy jego przebiegu.
GAZ-SYSTEM bada także potencjał rynku budowlanego przed uruchomieniem postępowań przetargowych na wykonanie infrastruktury podmorskiej. W ramach procedury RFI (ang. Request for Information) 16 stycznia 2024 r. w siedzibie Spółki w Warszawie odbyło się spotkanie z potencjalnymi wykonawcami EPC (formuła „Zaprojektuj i wybuduj”). Wzięło w nim udział 20 firm z doświadczeniem w największych kompleksowych projektach tego typu.
Zakończenie i uruchomienie całego projektu przewidziane jest na lata 2027/2028.
Źródło: GAZ-SYSTEM


11 listopada grupa uderzeniowa z lotniskowcem USS Gerald R. Ford (CVN-78) weszła w rejon odpowiedzialności USSOUTHCOM na Karaibach. Oficjalnie to wsparcie działań przeciw przemytowi narkotyków, w praktyce czytelny sygnał dla Caracas w czasie narastającego napięcia na linii USA–Wenezuela. To pierwsza tak duża demonstracja siły US Navy w tym rejonie od wielu lat i wyraźne ostrzeżenie, że Waszyngton nie zamierza oddać kontroli nad swoim południowym przedpolem.
W artykule
To największe od lat wzmocnienie obecności US Navy w Karaibach – ruch czytelny jako presja na Caracas, równolegle z operacjami antynarkotykowymi. Połączenie tych dwóch wątków ma prosty przekaz: Waszyngton kontroluje południowe przedpole i jest gotów szybko eskalować, jeśli Maduro podniesie stawkę.
Na wody karaibskie wszedł nie tylko lotniskowiec, ale cały pływający zespół uderzeniowy. USS Gerald R. Ford to pierwsza jednostka nowej generacji amerykańskich lotniskowców o napędzie jądrowym. Posiada pełne skrzydło lotnicze, kompleksową obronę przeciwlotniczą oraz rozbudowane systemy rozpoznania. Wraz z towarzyszącymi mu niszczycielami i okrętami wsparcia tworzy samowystarczalny organizm, zdolny prowadzić działania przez wiele tygodni bez zawijania do portu.
🔗 Czytaj więcej: Lotniskowiec USS Gerald R. Ford na wodach Morza Północnego
Kiedy taki zespół pojawia się w danym akwenie, zmienia się dynamika całego regionu. Znikają z radarów małe jednostki o wątpliwym statusie, a statki handlowe zaczynają ściślej trzymać się korytarzy morskich. Dla marynarzy z państw regionu to jasny sygnał: ktoś teraz przejął kontrolę nad tymi wodami.
Pentagon w swoich komunikatach podkreśla, że obecność lotniskowca ma wspierać działania przeciwko organizacjom przestępczym w rejonie Karaibów. To obszar, przez który od dekad biegną morskie szlaki przemytu narkotyków i broni.
Lotniskowiec typu Ford nie ściga motorówek z kontrabandą. Jego zadanie to rozpoznanie, stała obecność w powietrzu i wsparcie tych, którzy pilnują porządku z bliska. Sam fakt pojawienia się w tym rejonie mówi więcej niż oficjalne komunikaty: Waszyngton przypomina, że południowe przedpole ma pod kontrolą. Gdy na horyzoncie widać USS Gerald R. Ford, nikt w regionie nie ma wątpliwości, kto rozdaje karty na morzu. To również czytelny sygnał dla Caracas – napięcie nie słabnie, a obecność amerykańskiego lotniskowca wyraźnie zwiększa presję na wenezuelski reżim.
Grupa uderzeniowa z lotniskowcem USS Gerald R. Ford na czele to nie demonstracja, lecz pełnowartościowa formacja bojowa. Na pokładzie amerykańskiego lotniskowca stacjonuje ponad siedemdziesiąt maszyn – od myśliwców F/A-18 Super Hornet, przez samoloty wczesnego ostrzegania E-2D Hawkeye, aż po śmigłowce wielozadaniowe MH-60R. To one tworzą pierwszą linię rozpoznania i rażenia, pozwalając Amerykanom działać setki kilometrów od własnych wybrzeży. Sam lotniskowiec dysponuje również własnymi środkami obrony – wyrzutniami pocisków rakietowych krótkiego zasięgu i systemami artyleryjskimi do zwalczania celów nawodnych oraz nisko lecących pocisków manewrujących.
W skład zespołu wchodzą niszczyciele typu Arleigh Burke: USS Bainbridge (DDG-96), USS Mahan (DDG-72) oraz USS Winston S. Churchill (DDG-81), pełniący rolę okrętu dowodzenia obroną powietrzną. Każdy z nich ma system Aegis i wyrzutnie VLS, a także zdolność użycia pocisków manewrujących Tomahawk, zapewniając parasol OPL i silne możliwości uderzeniowe z morza.
W razie konfliktu taki zespół jest w stanie przeprowadzić zmasowane uderzenie z morza w głąb terytorium przeciwnika. Zasięg operacyjny Tomahawków pozwala na rażenie celów oddalonych o ponad tysiąc kilometrów – a to oznacza, że nawet bez przekraczania granic wód terytorialnych Amerykanie mogliby sparaliżować kluczowe obiekty wojskowe i infrastrukturalne wenezuelskiego wybrzeża. Uderzenie poprzedziłoby rozpoznanie prowadzone przez samoloty pokładowe i drony zwiadowcze, wspierane przez śmigłowce ZOP tropiące okręty podwodne.
🔗 Czytaj też: USS Gerald R. Ford z wizytą we Włoszech
W praktyce oznacza to, że cała grupa działa jak jeden, samowystarczalny organizm: lotnictwo przejmuje kontrolę nad przestrzenią powietrzną, krążowniki i niszczyciele tworzą tarczę obronną, a okręty zaopatrzeniowe dostarczają paliwo i amunicję. W ciągu kilku godzin taka formacja jest zdolna prowadzić równoczesne operacje w powietrzu, na morzu i przeciwko celom lądowym. Dlatego wejście USS Gerald R. Ford na wody Karaibów nie można traktować jako rutynowej rotacji floty. To demonstracja siły i gotowości, która – nawet bez wystrzału – działa jak uderzenie precyzyjnie wymierzone w polityczne centrum Caracas.
W nadchodzących tygodniach okaże się, czy obecność lotniskowca USS Gerald R. Ford i jego eskorty na Karaibach to jedynie presja polityczna, czy zapowiedź działań o szerszym wymiarze. Dla Pentagonu to test skuteczności globalnej projekcji siły. Dla Wenezueli – moment prawdy, jak daleko może się posunąć w konfrontacji z USA. Dlatego, mimo deklaracji US Navy o „polowaniu na przemytników”, niewielu wierzy, że to jedyny cel. Skala i timing wskazują, że kluczowy jest sygnał strategiczny pod adresem Caracas. A dla obserwatorów z naszej części świata to przypomnienie, że w polityce morskiej nie ma pustych gestów. Każdy ruch floty wojennej to komunikat – czasem głośniejszy niż jakiekolwiek oświadczenie dyplomatyczne.