Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Norweska spółka ORLEN, wraz z partnerami koncesyjnymi, odkryła zasoby gazu w pobliżu eksploatowanego już złoża Gina Krog. Ich wielkość szacowana jest na 0,8-2,6 mln metrów sześciennych ekwiwalentu ropy. Dzięki wykorzystaniu już istniejącej infrastruktury wydobywczej, uruchomienie eksploatacji nowych zasobów będzie możliwe jeszcze w tym roku.
Nowo odkryte złoże, którego potencjał wydobywczy oszacowano na imponujące 0,8 do 2,6 miliona metrów sześciennych ekwiwalentu ropy, zwiastują kolejny krok ku dominacji Grupy ORLEN na energetycznej mapie Norwegii.
Nowo odkryte zasoby gazu przy złożu Gina Krog otwierają Grupie ORLEN drogę do intensyfikacji produkcji oraz podniesienia rentowności. Mając już rozbudowaną infrastrukturę, możemy szybko rozpocząć eksploatację bez znaczących inwestycji. Co istotne, dzięki zasilaniu platformy z elektrowni wodnych, nasze działania pozostają proekologiczne. To przełom, który wpisuje się w ambitne cele polskiemu koncernowi energetycznemu na Norweskim Szelfie Kontynentalnym, gdzie do 2030 roku zamierzamy podwoić produkcję gazu, równocześnie minimalizując ślad węglowy. To wszystko w duchu naszej strategii: zwiększać efektywność przy jednoczesnym szacunku dla środowiska.
Daniel Obajtek, Prezes Zarządu Orlen
Grupa ORLEN nie zwalnia tempa, a odkrycie złoża Dougal, położonego 1,5 kilometra na południe od Gina Krog, to nie przypadek, a wynik przemyślanej strategii. Już w tym roku, nowy odwiert poszukiwawczy ma zapoczątkować eksploatację, co zapewni spółce potężny dopływ surowca bez konieczności inwestowania w nową infrastrukturę.
Eksploatacja nowych zasobów na platformie Gina Krog, dzięki podłączeniu do lądowej sieci elektroenergetycznej zasilanej zieloną energią z elektrowni wodnych, staje się wzorem odpowiedzialnego podejścia do kwestii środowiskowych w branży. Jest to krok milowy nie tylko dla ORLEN, ale dla całego sektora wydobycia surowców naturalnych, który zmaga się z rosnącą presją ekologiczną.
Czytaj więcej: https://portalstoczniowy.pl/kluczowe-osiagniecia-grupy-orlen/
PGNiG Upstream Norway, będące częścią Grupy ORLEN i zarazem operatorem Gina Krog, solidnie umacnia swoją pozycję na norweskim rynku. Z 90 koncesjami i szóstą pozycją wśród największych graczy na Szelfie, spółka demonstruje, że jej aspiracje są dalekie od skromnych.
Nie można również pominąć faktu, że wydobycie z 2022 roku, oscylujące w granicach 3,5 mld metrów sześciennych gazu, stanowiło znaczący procent zapotrzebowania Polski na ten zasób. Co więcej, dzięki strategicznym partnerstwom z Equinor Energy AS oraz KUFPEC Norway AS, ORLEN umacnia swoje kompetencje i rozszerza wpływy w regionie.
ORLEN, z nowym odkryciem Dougal, nie tylko zwiększa swoje zasoby wydobywcze, ale również świadczy o zdecydowanym kierunku, w jakim podąża cała branża: większa efektywność przy niższym śladzie węglowym. Tym samym ORLEN staje się nie tylko liderem wydobycia, ale i prekursorem nowej, zrównoważonej przyszłości energetycznej.
Źródło: Grupa ORLEN


Stany Zjednoczone formalnie zgodziły się, by Korea Południowa rozpoczęła program budowy okrętów podwodnych o napędzie jądrowym. To decyzja o dużym ciężarze strategicznym – zarówno dla równowagi sił w regionie, jak i dla dotychczasowej polityki USA wobec ograniczania rozprzestrzeniania technologii jądrowych.
W artykule
Amerykańskie przyzwolenie ogłoszono w formie oficjalnego komunikatu na stronie Białego Domu, będącego bezpośrednią konsekwencją wcześniejszych rozmów prezydenta Donalda Trumpa z południowokoreańskim przywódcą Li Dze Mjungiem. W kontekście napięć wokół Półwyspu Koreańskiego i wzrostu aktywności Chin w zachodniej części Indo-Pacyfiku ta decyzja może mieć konsekwencje wykraczające daleko poza region.
Zgoda USA oznacza otwarcie możliwości technologicznej i politycznej, do której Korea Południowa dążyła od lat. Choć kraj ten dysponuje flotą okrętów podwodnych, dotąd ograniczał się do napędu konwencjonalnego – głównie z uwagi na amerykański sprzeciw wobec udostępnienia technologii wzbogacania uranu dla celów wojskowych.
Czytaj więcej: Koreański kapitał rusza w stronę rdzewiejących doków Ameryki
Porozumienie obejmuje również element kluczowy dla przyszłego programu okrętowego Seulu. Waszyngton zadeklarował gotowość wspierania południowokoreańskiego programu cywilnego, który obejmuje produkcję paliwa jądrowego, z zastrzeżeniem jego „pokojowego” przeznaczenia. Taki zapis – znany z międzynarodowych regulacji – w praktyce otwiera drogę do zabezpieczenia paliwa dla okrętów o napędzie jądrowym.
Obok aspektu militarnego, w komunikacie Białego Domu pojawił się wątek gospodarczy: Korea Południowa ma zainwestować 150 miliardów dolarów w rozwój amerykańskiego przemysłu stoczniowego. Kolejne 200 miliardów ma zostać przeznaczone na „cele strategiczne” – bez jednoznacznego doprecyzowania, czym są owe cele.
Współczesna geopolityka, także ta morska, coraz rzadziej sprowadza się wyłącznie do rozmów o okrętach, siłowniach jądrowych i torpedach. Coraz częściej mowa o aliansach przemysłowych, transferach technologii, podziale wpływów i „grze o łańcuchy dostaw”. Z tej perspektywy południowokoreańskie atomowe okręty podwodne to tylko jeden z pionków na szachownicy, której plansza sięga od Filadelfii po cieśninę Tsushima.
Biały Dom nie skomentował w swoim oświadczeniu potencjalnych skutków w regionie, lecz trudno pominąć pytanie o to, jak na tę decyzję mogą zareagować Chiny i Korea Północna. Z perspektywy Pekinu decyzja USA może być odebrana jako precedens przekraczający dotychczasowe granice amerykańskiej polityki wobec transferu technologii jądrowych. Chiny będą z pewnością uważnie śledzić każdy etap południowokoreańskiego programu i dostosowywać do niego własne działania morskie w zachodniej części Indo-Pacyfiku.
W przypadku Korei Północnej nie należy oczekiwać oficjalnej zmiany stanowiska. Reżim Kim Dzong Una od lat prowadzi politykę całkowicie oderwaną od międzynarodowych apeli czy ograniczeń, więc również tym razem można zakładać, że program jądrowy i rakietowy będzie kontynuowany niezależnie od działań Seulu. Pjongjang zwykle reaguje na takie decyzje własnym tempem i według własnych kalkulacji, co tylko zwiększa nieprzewidywalność napięć na Półwyspie.
Czytaj też: Południowokoreańska strategia globalnej ekspansji przemysłu stoczniowego
Tym samym region Indo-Pacyfiku wchodzi w nową fazę rywalizacji, w której pojawienie się południowokoreańskich jednostek o praktycznie nieograniczonym zasięgu operacyjnym może zachwiać dotychczasową równowagą i wymusić nowe kalkulacje zarówno w Pekinie, jak i w Pjongjang
Historia wielokrotnie pokazywała, że każdy poważny transfer technologii ma swoją cenę. W tym przypadku nie chodzi wyłącznie o pieniądze, lecz o odpowiedzialność. Korea Południowa, wchodząc do grona państw dysponujących okrętami o napędzie jądrowym, zyska nowe możliwości operacyjne. Jednocześnie stanie się jeszcze ściślej związana z amerykańską architekturą odstraszania.
Zgoda USA nie jest więc prezentem – to inwestycja w południowokoreańską gotowość bojową, która ma odciążyć amerykańskie siły morskie w regionie Indo-Pacyfiku. To układ, w którym każda ze stron coś zyskuje, lecz także ponosi realne ryzyko.