Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Władze Kanału Panamskiego zatwierdziła kluczowe finansowanie budowy nowego zbiornika w dorzeczu rzeki Rio Indio. To istotny krok w kierunku zapewnienia bezpieczeństwa wodnego zarówno dla funkcjonowania tej strategicznej drogi wodnej, jak i dla ludności Panamy.
W artykule
Zgodnie z uchwałą ACP-JD-RM 25-1542, przeznaczone środki mają na celu zwiększenie pojemności retencyjnej wody, co stanowi odpowiedź na wyzwania związane z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi, takimi jak dotkliwa susza w latach 2023–2024. Niedobory wody zmusiły wówczas władze Kanału do ograniczenia dopuszczalnego zanurzenia statków oraz redukcji dziennej liczby tranzytów.
Z oficjalnej dokumentacji Administracji Kanału Panamskiego (ACP) wynika, że projekt jest częścią kompleksowego planu zarządzania zasobami wodnymi, którego celem jest zwiększenie pojemności retencyjnej wody i wzmocnienie odporności kraju na nadchodzące susze.
Budowa zbiornika Rio Indio jest jednym z filarów szeroko zakrojonego Programu Gospodarki Wodnej, którego celem jest zagwarantowanie stabilnych zasobów wodnych dla ponad połowy populacji Panamy, okolicznych społeczności oraz samego Kanału Panamskiego.
Realizacja tego przedsięwzięcia potrwa około sześciu lat i jest określana jako jedna z najważniejszych inwestycji publicznych obecnej dekady, niosąc za sobą znaczące skutki dla rynku pracy oraz rozwoju gospodarczego kraju.
Uchwała przewiduje także kompleksowe rozwiązania dla społeczności dotkniętych inwestycją – zabezpieczono środki na rekompensaty, przesiedlenia oraz wsparcie dla rodzin i właścicieli nieruchomości na obszarach objętych projektem. Przedstawiciele ACP podkreślają, że proces ten będzie prowadzony zgodnie z międzynarodowymi standardami społecznymi i ekologicznymi, przy jednoczesnym zapewnieniu aktywnego udziału lokalnych społeczności.
Z dokumentacji projektowej wynika, że plan przesiedleń oraz odbudowy źródeł utrzymania zostanie opracowany z uwzględnieniem praw mieszkańców oraz poszanowaniem ich kultury i tradycji, a jednocześnie będzie ukierunkowany na zapewnienie im długoterminowej stabilności i dobrobytu.
Aby oszacować liczbę rodzin wymagających wsparcia, w sierpniu 2024 r. rozpoczęto spis ludności na terenach objętych inwestycją. Jego zakończenie zaplanowano na 30 kwietnia 2025 r. Równolegle zespoły ACP prowadzą konsultacje społeczne, organizując spotkania informacyjne, wizyty domowe oraz udostępniając wsparcie w sześciu regionalnych biurach ds. relacji z lokalną społecznością.
Eksperci branży morskiej podkreślają, że w obliczu niedawnych susz kwestia bezpieczeństwa wodnego stała się kluczowa dla operacji Kanału Panamskiego. Zmniejszenie dostępności wody bezpośrednio wpłynęło na globalne szlaki żeglugowe, zmuszając armatorów do podejmowania alternatywnych rozwiązań.
Projekt Rio Indio to długoterminowa inwestycja strategiczna, mająca na celu utrzymanie konkurencyjnej pozycji Kanału Panamskiego w globalnym handlu morskim oraz dostosowanie infrastruktury do wyzwań związanych ze zmianami klimatu.
Dla armatorów i operatorów regularnie korzystających z tej kluczowej arterii transportowej, inicjatywa stanowi wyraźny sygnał, że Panama angażuje się w zapewnienie niezawodności i przewidywalności usług pomimo rosnących zagrożeń klimatycznych.
Władze Kanału podsumowują inwestycję jako „projekt o znaczeniu krajowym i lokalnym”, podkreślając równoczesne zaangażowanie w rozwój infrastruktury krytycznej i dobrobyt społeczności dotkniętych jego realizacją.
Autor: Mariusz Dasiewicz


Pierwszy w pełni tajwański okręt podwodny, prototypowy Hai Kun (SS 711), wpadł w spiralę usterek, które podważają sensowność ambitnego programu budowy własnych jednostek podwodnych. Ostatnie tygodnie przyniosły kolejne sygnały, że konstrukcja ma zasadnicze wady – i to na poziomie, do którego nikt w Tajpej nie chce się dziś przyznać.
W artykule
O sytuacji wokół Hai Kuna od wielu miesięcy informują media branżowe, czego kolejnym przykładem jest dzisiejszy tekst Marcina Chały „Tajwański okręt podwodny z kolejnymi problemami”. Warto przypomnieć ustalenia redakcji ZBIAM, która już podczas wodowania zwracała uwagę, że presja polityczna, pośpiech oraz ograniczone doświadczenie stoczni mogły przełożyć się na jakość wykonania okrętu. Najnowsze informacje jedynie wzmacniają te wcześniejsze zastrzeżenia.
Budowa okrętu w stoczni China Shipbuilding Corporation (CSBC) w Kaohsiung miała być przełomem – sygnałem, że Tajwan w obliczu narastającego zagrożenia ze strony Chin potrafi uniezależnić się od zewnętrznych dostaw. Hai Kun został zwodowany z wykorzystaniem doku pływającego 26 lutego i początkowo wydawało się, że program zmierza w dobrym kierunku. Entuzjazm zgasł jednak po pierwszym wyjściu w morze, kiedy to podczas krótkich i przerywanych prób morskich zaczęły ujawniać się kolejne usterki.
Trzy pierwsze etapy odbywały się wyłącznie za dnia – jednostka wracała do stoczni na każdą noc, a część prób kończyła się wcześniej niż planowano. Po zakończeniu trzeciej fazy okazało się, że lista usterek jest tak długa, iż konieczne było skierowanie prototypu na czteromiesięczne poprawki. W ich trakcie wyszło na jaw, że problemy występują nawet w tak elementarnych systemach, jak – mechanizm kotwiczny. Kabestan odmówił pracy już podczas prób dokowych, a stocznia – nie potrafiąc go naprawić – po prostu zdemontowała cały mechanizm. Efekt? Hai Kun do dziś wychodzi w morze bez kotwicy.
Jeszcze poważniejsze kontrowersje wzbudziły doniesienia o szczelności przedziałów wodoszczelnych. Część mediów twierdzi, że zamknięcia wodoszczelne między przedziałami nie przeszły pełnego zakresu prób, co rodzi pytania o faktyczną odporność kadłuba na wysokie ciśnienie – czemu stocznia CSBC oficjalnie zaprzecza. Równie niezręcznie wygląda kwestia siłowni: zamiast docelowych zespołów napędowych przeznaczonych dla okrętów podwodnych zastosowano sześć komercyjnych agregatów prądotwórczych, zainstalowanych doraźnie, aby w ogóle zapewnić jednostce podstawowe parametry manewrowe. To rozwiązanie jest jak podano, tymczasowe – na okrętach budowanych seryjnie cały układ napędowy będzie musiał zostać przeprojektowany.
Według nieoficjalnych źródeł, Hai Kun nie zrealizował nawet pełnego zestawu prób na powierzchni, o testach podwodnych nie wspominając. 27 listopada jednostka wyszła na czwarty etap prób morskich – ponownie ograniczony wyłącznie do pływania w wynurzeniu. Było to najdłuższe wyjście w morze, trwające „aż” dwa dni. To pokazuje skalę ograniczeń.
Zgodnie z relacją portalu Asia Times, który analizuje przebieg tajwańskiego programu, budowa Hai Kuna napotyka poważne trudności przy integracji podzespołów pochodzących z różnych państw. Dotyczy to m.in. sonarów, masztów oraz innych elementów wyposażenia okrętowego, które muszą współpracować w ramach jednego, spójnego systemu. Autorzy określają ten zestaw jako „United Nations of systems”, wskazując, że połączenie dopiero co skompletowanych, obcych komponentów na prototypowej jednostce okazuje się zadaniem znacznie trudniejszym, niż pierwotnie zakładano.
Ponadto część zachodnich komentatorów wskazuje, że w programie Hai Kun może brakować niezależnej weryfikacji prowadzonej przez zewnętrzne instytucje, które mogłyby potwierdzić, czy prototyp spełnia wymagane standardy jakości, niezawodności i bezpieczeństwa. Bez takiej kontroli trudno o jednoznaczną ocenę faktycznego stanu technicznego jednostki. W praktyce oznacza to, że nawet przy oficjalnych zapewnieniach stoczni i marynarki pozostaje wyraźny margines wątpliwości dotyczących realnej gotowości bojowej okrętu.
Zgodnie z pierwotnym planem próby miały zakończyć się we wrześniu, a w listopadzie tego roku na maszcie miała już widnieć bandera. Dziś wiadomo, że te terminy nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Program zatrzymał się na etapie wstępnych testów – zamiast przejść do pełnego cyklu badań na powierzchni i w zanurzeniu, wciąż sprawdzane są głównie układy napędowe oraz część układów nadzorujących stan techniczny okrętu podczas działań na morzu.