Władze Tasmanii, jednego z australijskich stanów, odrzuciły propozycję rządu. Ten ostatni chciał przekazać im fregatę typu Adelajda HMAS Darwin za darmo, żeby lokalne władze ją zatopiły u wybrzeży wyspy.
Już pisaliśmy na Portalu Stoczniowym, że australijski rząd miał plan na zagospodarowanie wycofanej ze służby fregaty typy Adelajda HMAS Darwin. Pomysł był taki, żeby okręt zatopić u wybrzeży Tasmanii i uczynić z niego atrakcję turystyczną dla płetwonurków. Leciwa jednostka, która służbę w marynarce wojennej Australii rozpoczęła ponad trzy dekady temu, miała zostać za darmo przekazana władzom Tasmanii, jednego z australijskich stanów. Ten zaś miał zająć się resztą.
Zobacz też: Marynarka wojenna: dostawa rosyjskiego okrętu desantowego przesunięta na przyszły rok.
Władze stanowe jednak zorientowały się, że choć wycofaną ze służby fregatę mają dostać od rządu za darmo, to jednak do tego prezentu będą musiały sporo dopłacić. Jak podają australijskie media, za samo przysposobienie okrętu do odgrywania roli atrakcji dla płetwonurków oraz zatopienie jednostki kosztowałoby stanowy budżet 12,5 miliona dolarów australijskich. Na tym jednak nie koniec. Z analiz przygotowanych przez tasmański departament rozwoju stanu wynika, że samo utrzymanie wraku na dnie morza kosztowałoby 600 tys. dolarów rocznie.
Władze centralne podziękowały więc rządowi federalnemu za ofertę, stwierdzając, że przyjęcie darmowego prezentu pociągnęłoby za sobą zbyt wysokie koszty. Skarbnik rządu Tasmanii powiedział, że stan wolałby wydać te pieniądze na opiekę zdrowotną, edukację albo inwestycje infrastrukturalne.
Fregata, o którą chodzi, weszła do służby w australijskiej marynarce wojennej w 1984 roku. To jednostka typu Adelajda. W marynarce służyła pod nazwą HMAS Darwin. Fregatę wycofano w 2017 roku i od tego czasu australijski rząd szuka sposobu na jej zagospodarowanie. Zatopienie, w obliczu faktu, że żadne z innych państw nie było zainteresowane zakupem okrętu, miałoby być najtańszym rozwiązaniem (dwa inne okręty spotkał właśnie taki los), ponieważ utylizacja okrętu klasy fregata sporo kosztuje.
Zobacz też: Sztuczna inteligencja na pełnym morzu. Innowacje Stena Line.
Jak wiadomo, dwie inne i równie wysłużone fregaty typu Adelajda mogły zostać sprzedane przez Australijczyków dla naszej marynarki wojennej, ale strona polska w sierpniu bieżącego roku w ostatniej chwili i w atmosferze skandalu wycofała się z podpisania listu intencyjnego. Media podawały, że sprawę miał zablokować premier Mateusz Morawiecki, ale ten się do tego nie przyznał. Ministerstwo obrony z kolei stwierdziło, że żadne decyzje w tej sprawie nie zapadły. Ostatnio w wywiadzie dla tygodnika Do Rzeczy szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch przyznał, że w 2017 roku „MON wykazywało zainteresowanie zakupem tych okrętów”, a rozmowy w tej sprawie były „zaawansowane”. Z kolei w ostatnim wywiadzie dla telewizji Polsat News prezydent Andrzej Duda powiedział, że gdyby sam miał podjąć decyzję, to kupiłby te fregaty.
Podpis: tz
Marynarka wojenna – więcej wiadomości na ten temat znajdziesz tutaj.