Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Rosja wprowadza inspekcje kadłubów statków wchodzących do jej portów

Rosja wprowadza obowiązek podwodnej inspekcji kadłubów jednostek wchodzących do portów tego kraju. Decyzja zapadła po serii niewyjaśnionych incydentów w porcie Ust-Ługa, które naruszyły bezpieczeństwo transportu surowców energetycznych.

Zmiana procedur w rosyjskim porcie Ust-Ługa

Port Ust-Ługa, położony na wschodnim brzegu Zatoki Fińskiej, jest jednym z głównych rosyjskich terminali przeładunkowych – obsługuje eksport ropy gatunku Urals, węgla, amoniaku oraz ładunków kontenerowych i suchych masowych. To właśnie tam, na początku roku, miało miejsce pierwsze z serii niewyjaśnionych wybuchów z udziałem jednostek handlowych.

W lutym, podczas postoju na kotwicowisku, zbiornikowiec Koala doznał uszkodzeń wskutek zdarzenia, które lokalny gubernator określił jako „incydent spowodowany przez człowieka”. W wyniku eksplozji doszło do wycieku ropy naftowej. Na początku lipca, również w rejonie portu Ust-Ługa, tankowiec Eco Wizard zgłosił nieszczelność instalacji amoniakalnej.

W odpowiedzi na te incydenty władze portowe zdecydowały, że każda jednostka musi przed wejściem do terminali przejść inspekcję podwodnej części kadłuba. Dodatkowo wymagane jest posiadanie rosyjskiej polisy odpowiedzialności cywilnej, obejmującej m.in. kolizje i zagrożenia środowiskowe.

FSB i nowy dekret Putina

W ślad za działaniami administracji Ust-Ługi, prezydent Federacji Rosyjskiej wydał dekret nakazujący każdej jednostce zmierzającej do rosyjskich portów uzyskanie zgody Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) na wejście do portu. Rozporządzenie to zostało ogłoszone kilka dni po informacjach o zawieszeniu części załadunków w portach Morza Czarnego, m.in. w Noworosyjsku i terminalu CPC.

Choć decyzja portu Ust-Ługa poprzedziła dekret prezydencki, może być odczytywana jako element szerszej strategii zwiększenia nadzoru nad ruchem morskim na rosyjskich wodach terytorialnych. Jak dotąd podobnych działań nie wprowadzono w innych rosyjskich portach bałtyckich, m.in. w Primorsku czy Wysocku. Niemniej jednak rosyjski urząd portowy ogłosił przetarg na inspekcję kadłubów we wszystkich bałtyckich terminalach, przeznaczając na ten cel ponad 3 miliardy rubli.

Nowy wymiar ryzyka dla morskiej infrastruktury krytycznej

W odpowiedzi na zagrożenia, niektórzy armatorzy rozpoczęli własne inspekcje kadłubów – przy użyciu nurków lub bezzałogowych pojazdów podwodnych. O ile w warunkach pokoju takie działania uchodziły za standard w przypadku jednostek specjalnego przeznaczenia, dziś stają się rutyną w przypadku zbiornikowców i gazowców.

Wzrost zagrożeń dla morskiej infrastruktury krytycznej, w tym dla terminali przeładunkowych surowców energetycznych, wpisuje się w szerszy kontekst destabilizacji sytuacji w regionie Bałtyku. To przypomnienie, że ochrona kluczowych punktów logistycznych nie może być ograniczona jedynie do zabezpieczeń lądowych – także podwodna przestrzeń portowa staje się areną potencjalnych incydentów.

Autor: Mariusz Dasiewicz

https://portalstoczniowy.pl/category/porty-logistyka/
Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Po ośmiu miesiącach aktywności na trzech oceanach brytyjska grupa lotniskowcowa z HMS Prince of Wales powróciła 30 listopada do Portsmouth. Tym wejściem Royal Navy zamknęła operację Highmast — największe rozmieszczenie sił morskich w bieżącym roku.

    Symboliczny finał operacji Highmast

    Rankiem, w końcówce listopada, okręty brytyjskiej grupy lotniskowcowej zaczęły wchodzić do Portsmouth. Lotniskowiec HMS Prince of Wales prowadził szyk powrotny, zamykając tym samym globalną kampanię, w ramach której zespół pokonał ponad 40 tys. mil morskich — dystans odpowiadający półtorakrotnemu okrążeniu Ziemi.

    Powitanie miało wymiar uroczysty, zgodny z tradycją Royal Navy: jednostki portowe wykonały salut wodny, zaś załogi eskort i pomocniczych okrętów stanęły wzdłuż burt. Po wielu miesiącach nieobecności marynarze i lotnicy wrócili do rodzin, kończąc etap najbardziej kompleksowej operacji tej części floty od kilku lat.

    Osiem miesięcy globalnej obecnści

    Operacja Highmast rozpoczęła się wiosną, kiedy z Portsmouth i Bergen wyszły pierwsze okręty tworzące grupę zadaniową. Jej głównym celem było potwierdzenie zdolności Royal Navy do prowadzenia wielodomenowych działań dalekomorskich oraz utrzymania spójnej współpracy z sojuszniczymi okrętami.

    W trakcie misji grupa operowała kolejno na Morzu Śródziemnym, w obszarze Kanału Sueskiego, na Oceanie Indyjskim oraz w zachodniej części Indo-Pacyfiku. W tym czasie przeprowadzono szereg ćwiczeń, w tym z marynarkami Włoch, Japonii, Australii, Kanady i Norwegii.

    Dowódca zespołu, komandor James Blackmore, określił operację jako „najszerszy sprawdzian brytyjskiej projekcji siły od lat”, podkreślając jednocześnie wzrost interoperacyjności i zdolności bojowej grupy.

    Skład i możliwości zespołu HMS Prince of Wales

    Trzon Carrier Strike Group stanowił lotniskowiec HMS Prince of Wales, na którego pokładzie operowało skrzydło lotnicze złożone z samolotów F-35B oraz śmigłowców ZOP i maszyn rozpoznawczych. Uzupełnienie stanowiły niszczyciel rakietowy HMS Dauntless, fregata HMS Richmond, norweska fregata HNoMS Roald Amundsen oraz jednostki wsparcia — tankowiec RFA Tideforce i logistyczny HNoMS Maud.

    W kulminacyjnej fazie misji, podczas ćwiczeń na Indo-Pacyfiku, siły zespołu liczyły ponad 4 tysiące żołnierzy i marynarzy.

    Kluczowe wnioski z misji Highmast

    Zakończona kampania miała znaczenie wykraczające poza tradycyjny pokaz bandery. HMS Prince of Wales po serii wcześniejszych problemów technicznych przeszedł pełny cykl eksploatacyjny, obejmujący przeloty, intensywne działania lotnicze oraz współpracę w warunkach, które sprawdzają możliwości układu napędowego, systemów pokładowych oraz modułów sterowania lotami.

    Misja była więc testem nie tylko dla całego zespołu, ale i samego lotniskowca, który tym etapem potwierdził pełną gotowość do globalnych operacji. Dla Royal Navy oznacza to domknięcie okresu niepewności oraz wejście w etap stabilnej eksploatacji obu brytyjskich superlotniskowców.

    Powrót jest równie istotny jak jej wyjście

    Operacja Highmast udowodniła, że Wielka Brytania pozostaje zdolna do nieprzerwanej obecności na głównych morskich szlakach komunikacyjnych, szczególnie w regionie Indo-Pacyfiku. W sytuacji rosnącej aktywności floty chińskiej i agresywnych działań rosyjskich — zarówno w Arktyce, jak i na Morzu Śródziemnym — wartościowa obecność sojuszniczych komponentów nabiera szczególnego znaczenia.

    Zakończenie operacji pokazuje także, jak duże znaczenie ma utrzymanie ciągłości działań Royal Navy. Powrót HMS Prince of Wales nie kończy brytyjskiej aktywności na Indo-Pacyfiku — stanowi raczej zamknięcie pierwszej z serii zaplanowanych rotacji, które w ciągu kolejnych lat mają stać się fundamentem obecności brytyjskiej bandery na kluczowych szlakach morskich.

    Kampania, która przejdzie do historii Royal Navy

    Ośmiomiesięczna misja Highmast zapisze się jako jedno z najważniejszych przedsięwzięć brytyjskiej floty ostatnich lat. Zespół przeszedł pełne spektrum działań — od ćwiczeń sojuszniczych po operacje realizowane w rozległych akwenach zachodniej części Indo-Pacyfiku.

    Powrót grupy lotniskowcowej, z HMS Prince of Wales na czele, stanowi potwierdzenie, że brytyjski system lotniskowcowy jest w stanie prowadzić globalne operacje w sposób ciągły, niezawodny i zgodny z wymaganiami współczesnej architektury bezpieczeństwa.