Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Ministerstwo Obrony Narodowej zapowiada nowelizację przepisów regulujących zasady działania Marynarki Wojennej i innych komponentów Sił Zbrojnych RP na morzu. Projekt ustawy nr UD245 „Bezpieczny Bałtyk” ma zwiększyć skuteczność reagowania na zagrożenia wobec morskiej infrastruktury krytycznej i umożliwić sprawne działanie w warunkach ograniczonej informacji sytuacyjnej.
W artykule
Na łamach portalu WNP dziennikarz Rafał Lisiecki opisał zapowiedź projektu legislacyjnego, który Ministerstwo Obrony Narodowej określa mianem „Bezpieczny Bałtyk”. Zgodnie z informacją zawartą w rządowym wykazie prac legislacyjnych, planowane zmiany mają na celu usprawnienie działań Sił Zbrojnych RP w razie zagrożenia bezpieczeństwa państwa na wodach terytorialnych.
Projekt obejmuje zarówno wzmocnienie ochrony infrastruktury krytycznej na Morzu Bałtyckim – w tym gazociągów, farm wiatrowych i podmorskich kabli – jak również stworzenie podstaw prawnych do prowadzenia działań patrolowych, odstraszających oraz monitorujących, także poza granicami kraju.
Jednym z kluczowych elementów reformy jest rozszerzenie uprawnień dowódcy operacyjnego Sił Zbrojnych RP w zakresie użycia zestawów obrony powietrznej, takich jak system Patriot. W razie bezpośredniego zagrożenia, decyzja o otwarciu ognia może zostać podjęta automatycznie – bez konieczności zatwierdzenia przez wyższe szczeble dowodzenia. W przypadku utraty łączności, uprawnienia przejmie dowódca grupy ogniowej.
Jak trafnie zauważył na platformie X kmdr Oskar Draus, nowe uprawnienia Marynarki Wojennej RP dotyczą przede wszystkim wód terytorialnych, gdzie zostaną zrównane z kompetencjami Straży Granicznej. Tymczasem to na akwenach strefy przyległej i wyłącznej strefy ekonomicznej – gdzie SG działa w ograniczonym zakresie – mogą pojawić się sytuacje wymagające większej elastyczności.
Oznacza to, że choć z punktu widzenia załogi czas reakcji skraca się do sekund, pełna odpowiedzialność za konfigurację parametrów reakcji – czyli momentu, w którym może nastąpić automatyczne otwarcie ognia – pozostaje na szczeblu operacyjnym. Kluczowe pozostaje to, że zasady automatycznego użycia uzbrojenia, tzw. reguły otwarcia ognia, ustalane są na poziomie Dowódcy Operacyjnego RSZ.
Nowelizacja wprowadza nową przesłankę dla użycia sił zbrojnych poza terytorium Polski – „wzmocnienie bezpieczeństwa RP”. Odniesienie do art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych ma stanowić podstawę prawną dla działań w ramach prawa do samoobrony.
W ramach projektu mającego na celu usprawnienie działań Sił Zbrojnych RP, Minister Obrony Narodowej uzyska możliwość przekazania decyzji o użyciu wojska poza granicami państwa Dowódcy Generalnemu RSZ i Dowódcy Operacyjnemu RSZ – z zastrzeżeniem prawa do uchylenia ich rozstrzygnięć.
Projekt zakłada, że w razie bezpośredniego zagrożenia dla infrastruktury krytycznej – np. gazociągu Baltic Pipe, morskich farm wiatrowych czy podmorskich kabli – dowódca okrętu będzie mógł wydać rozkaz użycia broni, jeżeli okoliczności będą wymagały natychmiastowego działania. Projekt ustawy przewiduje również rozszerzenie kompetencji dowódców okrętów Marynarki Wojennej o uprawnienia przysługujące obecnie jednostkom Straży Granicznej. Na wodach wewnętrznych oraz w pasie morza terytorialnego dowódcy będą mogli podejmować działania polegające na zatrzymaniu i kontroli statków cywilnych, wydawaniu poleceń zmiany kursu, prowadzeniu pościgu, a także – w razie potrzeby – użyciu broni. Zmiana ta znacząco poszerza funkcję operacyjną Marynarki Wojennej RP w zakresie ochrony granic morskich państwa.
W przepisie mowa o „użyciu broni”, jednak nie precyzuje się, czy obejmować to będzie jedynie indywidualne wyposażenie żołnierzy, czy również uzbrojenie okrętowe – takie jak rakiety, torpedy czy systemy artyleryjskie. To istotna kwestia, wymagająca doprecyzowania zarówno w wykładni przepisów, jak i w praktyce operacyjnej.
To rozwiązanie ma charakter zbliżony do modelu funkcjonującego w Marynarce Wojennej Stanów Zjednoczonych (US Navy). Okręty tej formacji – szczególnie na akwenach newralgicznych – mogą realizować funkcje porządkowe i prewencyjne, uzupełniające względem zadań straży przybrzeżnej. Taki dualizm ról zwiększa elastyczność operacyjną floty i umożliwia szybką reakcję w tzw. „szarej strefie” – bez konieczności angażowania licznych formacji.
US Navy działa na podstawie wewnętrznych wytycznych znanych jako Standing Rules of Engagement (SROE), opracowanych przez Joint Chiefs of Staff – dokumentu precyzującego, w jakich okolicznościach i na jakich zasadach dowódcy mogą użyć siły, zarówno w czasie pokoju, jak i wojny. Charakterystycznym elementem tego modelu dowodzenia jest szeroki zakres swobody decyzyjnej na poziomie dowództwa operacyjnego i taktycznego, co pozwala na natychmiastową reakcję w sytuacjach zagrożenia – zwłaszcza na akwenach oddalonych od głównych ośrodków dowodzenia.
Ministerstwo Obrony Narodowej planuje przyjęcie ustawy w III kwartale 2025 roku. Projekt jest elementem większej całości pod nazwą „Tarcza Bałtyku”, która obejmuje także programy „Zielony Okręg Przemysłowy Kaszubia” oraz „Pakt dla Bezpieczeństwa Polski – Pomorze Środkowe”.
Jeśli rząd utrzyma obecne tempo prac, ustawa może wejść w życie jeszcze przed sezonem zimowym 2025/26 – kiedy infrastruktura krytyczna na morzu jest najbardziej narażona. Czy nowe przepisy okażą się wystarczające, by skutecznie przeciwdziałać zagrożeniom w „szarej strefie” Bałtyku?
Źródło: WNP/Mariusz Dasiewicz


Po ośmiu miesiącach aktywności na trzech oceanach brytyjska grupa lotniskowcowa z HMS Prince of Wales powróciła 30 listopada do Portsmouth. Tym wejściem Royal Navy zamknęła operację Highmast — największe rozmieszczenie sił morskich w bieżącym roku.
W artykule
Rankiem, w końcówce listopada, okręty brytyjskiej grupy lotniskowcowej zaczęły wchodzić do Portsmouth. Lotniskowiec HMS Prince of Wales prowadził szyk powrotny, zamykając tym samym globalną kampanię, w ramach której zespół pokonał ponad 40 tys. mil morskich — dystans odpowiadający półtorakrotnemu okrążeniu Ziemi.
Powitanie miało wymiar uroczysty, zgodny z tradycją Royal Navy: jednostki portowe wykonały salut wodny, zaś załogi eskort i pomocniczych okrętów stanęły wzdłuż burt. Po wielu miesiącach nieobecności marynarze i lotnicy wrócili do rodzin, kończąc etap najbardziej kompleksowej operacji tej części floty od kilku lat.
Operacja Highmast rozpoczęła się wiosną, kiedy z Portsmouth i Bergen wyszły pierwsze okręty tworzące grupę zadaniową. Jej głównym celem było potwierdzenie zdolności Royal Navy do prowadzenia wielodomenowych działań dalekomorskich oraz utrzymania spójnej współpracy z sojuszniczymi okrętami.
W trakcie misji grupa operowała kolejno na Morzu Śródziemnym, w obszarze Kanału Sueskiego, na Oceanie Indyjskim oraz w zachodniej części Indo-Pacyfiku. W tym czasie przeprowadzono szereg ćwiczeń, w tym z marynarkami Włoch, Japonii, Australii, Kanady i Norwegii.
Dowódca zespołu, komandor James Blackmore, określił operację jako „najszerszy sprawdzian brytyjskiej projekcji siły od lat”, podkreślając jednocześnie wzrost interoperacyjności i zdolności bojowej grupy.
Trzon Carrier Strike Group stanowił lotniskowiec HMS Prince of Wales, na którego pokładzie operowało skrzydło lotnicze złożone z samolotów F-35B oraz śmigłowców ZOP i maszyn rozpoznawczych. Uzupełnienie stanowiły niszczyciel rakietowy HMS Dauntless, fregata HMS Richmond, norweska fregata HNoMS Roald Amundsen oraz jednostki wsparcia — tankowiec RFA Tideforce i logistyczny HNoMS Maud.
W kulminacyjnej fazie misji, podczas ćwiczeń na Indo-Pacyfiku, siły zespołu liczyły ponad 4 tysiące żołnierzy i marynarzy.
Zakończona kampania miała znaczenie wykraczające poza tradycyjny pokaz bandery. HMS Prince of Wales po serii wcześniejszych problemów technicznych przeszedł pełny cykl eksploatacyjny, obejmujący przeloty, intensywne działania lotnicze oraz współpracę w warunkach, które sprawdzają możliwości układu napędowego, systemów pokładowych oraz modułów sterowania lotami.
Misja była więc testem nie tylko dla całego zespołu, ale i samego lotniskowca, który tym etapem potwierdził pełną gotowość do globalnych operacji. Dla Royal Navy oznacza to domknięcie okresu niepewności oraz wejście w etap stabilnej eksploatacji obu brytyjskich superlotniskowców.
Operacja Highmast udowodniła, że Wielka Brytania pozostaje zdolna do nieprzerwanej obecności na głównych morskich szlakach komunikacyjnych, szczególnie w regionie Indo-Pacyfiku. W sytuacji rosnącej aktywności floty chińskiej i agresywnych działań rosyjskich — zarówno w Arktyce, jak i na Morzu Śródziemnym — wartościowa obecność sojuszniczych komponentów nabiera szczególnego znaczenia.
Zakończenie operacji pokazuje także, jak duże znaczenie ma utrzymanie ciągłości działań Royal Navy. Powrót HMS Prince of Wales nie kończy brytyjskiej aktywności na Indo-Pacyfiku — stanowi raczej zamknięcie pierwszej z serii zaplanowanych rotacji, które w ciągu kolejnych lat mają stać się fundamentem obecności brytyjskiej bandery na kluczowych szlakach morskich.
Ośmiomiesięczna misja Highmast zapisze się jako jedno z najważniejszych przedsięwzięć brytyjskiej floty ostatnich lat. Zespół przeszedł pełne spektrum działań — od ćwiczeń sojuszniczych po operacje realizowane w rozległych akwenach zachodniej części Indo-Pacyfiku.
Powrót grupy lotniskowcowej, z HMS Prince of Wales na czele, stanowi potwierdzenie, że brytyjski system lotniskowcowy jest w stanie prowadzić globalne operacje w sposób ciągły, niezawodny i zgodny z wymaganiami współczesnej architektury bezpieczeństwa.