Globalna żegluga odczuje skutki wojny na Ukrainie 
Opublikowane:
3 marca, 2022
Europejscy przedsiębiorcy wkrótce będą musieli zmierzyć się z wyższymi kosztami transportu, większymi opóźnieniami dostaw i wieloma utrudnieniami formalnymi, ponieważ trwający konflikt pomiędzy Rosją i Ukrainą komplikuje przepływ towarów handlowych między Europą a Azją. Przełoży się to także na koszty, które ponosić będą „zwykli” konsumenci.
Inwazja prezydenta Władimira Putina oraz „ekonomiczny odwet” Zachodu mający na celu sparaliżowanie rosyjskiej gospodarki powodują nowe zakłócenia w łańcuchach dostaw, które wciąż nie zregenerowały się w pełni po utrudnieniach związanych z pandemią koronawirusa. Jest niemalże pewne, że trwająca wojna spowoduje wyższe koszty paliwa, zboża, metali przemysłowych i innych surowców produkowanych, które są wysyłane do Europy.
Mediterranean Shipping Co. i A.P. Moller-Maersk A/S, najwięksi światowi przewoźnicy kontenerowi, wstrzymali rezerwacje na rosyjskie ładunki, przy czym Maersk w środę ostrzegł klientów, że „decyzja ta będzie miała negatywny efekt ekonomiczny w skali globalnej”. Nie jest to dobry sygnał dla gospodarek europejskich, które już borykają się z gwałtownym wzrostem cen energii, niedoborami produktów, zatorami w portach i najwyższą inflacją od czasu wprowadzenia wspólnej waluty ponad dwie dekady temu.
Rosja jest 16. największym eksporterem towarów na świecie (przede wszystkim eksportują ropę naftową, węgiel i gaz ziemny). Według danych Światowej Organizacji Handlu z 2020 roku Ukraina zajmuje zaś 48 miejsce (przodują w eksporcie zboża i żelaza). Jednak kraje te leżą wzdłuż jednego z najstarszych szlaków handlowych świata, który Chiny starają się wykorzystać w ramach swojej inicjatywy „Jedwabnego Szlaku” i na którym znaczna część przestrzeni powietrznej jest obecnie ograniczona. Tymczasem kontenerowce nie mają dostępu do portów ukraińskich, a wiele z nich stara się omijać porty rosyjskie. Peter Sand, główny analityk firmy Xeneta z siedzibą w Oslo, zajmującej się analizą rynku przewozów towarowych, powiedział: „Jest niemalże pewne, że wprowadzenie sankcji oznaczają wyższe koszty w transporcie morskim – dla przedsiębiorców, armatorów oraz konsumentów”.
Transport morski nie jest jednak jedynym segmentem, który ucierpi w związku z konfliktem na Ukrainie. W przypadku ładunków przewożonych między Azją a Europą, rosyjska sieć kolejowa (87 tys. km torów linii kolejowej) – ustępująca tylko Stanom Zjednoczonym i Chinom, również będzie częściowo ograniczona. Zarówno Maersk, jak i DB Schenker, jednostka logistyczna niemieckiego narodowego operatora kolejowego Deutsche Bahn, oferują usługi intermodalne – drogą morską z Azji, a następnie rosyjskimi liniami kolejowymi do Europy, które podlegają nowym ograniczeniom związanymi z sankcjami, spodziewają się utrudnień w najbliższych tygodniach. Już teraz zaobserwować można zakłócenia w transporcie kolejowym. Chińska firma Zyxel Communications Corp., producent sprzętu sieciowego, wstrzymała transport kolejowy z Chin do Europy, ponieważ konflikt grozi zablokowaniem kluczowego szlaku lądowego.
W Azji niektóre międzynarodowe firmy spedycyjne zmieniają harmonogramy, a konflikt oznacza, że zakłócenia w dostawach towarów są nieuniknione, według Gary’ego Lau, przewodniczącego Stowarzyszenia Spedycji i Logistyki w Hongkongu. „Im dłużej będzie trwało napięcie na świecie, tym większy będzie wpływ na cały europejski łańcuch logistyczny” – powiedział Lau.
Jeszcze przed rozpoczęciem kryzysu Bloomberg Economics szacował, że ograniczenia logistyczne dla chińskich producentów są najpoważniejsze w historii. Organizacja Narodów Zjednoczonych szacuje, że około 41 proc. światowego eksportu pochodzi z Azji, co czyni z niej „fabrykę” gospodarki światowej.”Jest to moment, w którym korporacje przestaną traktować swoje łańcuchy dostaw jako coś oczywistego, a konsumenci zaczną rozumieć koszty i niedogodności związane z zaspokajaniem ich potrzeb” – powiedział Chris Rogers, ekonomista łańcucha dostaw w firmie Flexport Inc. w Londynie.
Transporeon, platforma logistyczna posiadająca biura w dziewięciu europejskich stolicach, twierdzi, że przedłużająca się wojna może oznaczać, że loty między Dalekim Wschodem a Europą będą przekierowywane przez USA, co spowoduje wzrost opóźnień i kosztów. Byłoby to szczególnie dotkliwe dla importerów z Wielkiej Brytanii, którzy ucierpieliby bardziej niż importerzy z innych krajów europejskich ze względu na ograniczoną przepustowość węzłów przeładunkowych.
Mimo to zakłócenia w transporcie lotniczym mogą być mniejsze niż zmiany tras i zatory na lądzie. Chociaż średni czas lotu wzrósł w porównaniu z poprzednimi dwoma miesiącami średnio o około 3 proc.- 4 proc., to według danych Flexport przekłada się to jedynie na około 20-minutowe opóźnienie. Na jednej trasie czas wzrósł o 8 proc., czyli o około 45 minut.
Portal Stoczniowy to branżowy serwis informacyjny o przemyśle stoczniowym i marynarkach wojennych, a także innych tematach związanych z szeroko pojętym morzem.