Wiceminister spraw zagranicznych Korei Północnej Pak Myong Ho skrytykował Stany Zjednoczone za wysyłanie okrętów wojennych przez Cieśninę Tajwańską i dostarczanie Tajwanowi zmodernizowanych systemów uzbrojenia i spieranie szkolenia wojskowego.
„Niedyskretne wtrącanie się Stanów Zjednoczonych w sprawy dotyczące Tajwanu, które Korea Północna postrzega jako całkowicie chińską sprawę wewnętrzną, grozi wywołaniem delikatnej sytuacji na Półwyspie Koreańskim” – oświadczył Pak, cytowany przez państwowe media północnokoreańskie.
Oświadczenie Paka ma związek z czwartkową wypowiedzią Bidena, który występując w stacji telewizyjnej CNN powiedział, że choć nie chce kolejnej zimnej wojny, to nie wycofa się wobec rosnącej potęgi Chin. Podkreślając, że przewaga militarna Ameryki nie jest zagrożona, prezydent USA dwukrotnie potwierdził, że USA poczuwają się do obowiązku stanąć w obronie Tajwanu, gdyby został zaatakowany przez Chiny kontynentalne.
„To dobrze znany fakt, że wojska amerykańskie i ich bazy wojskowe w Korei Południowej są używane do wywierania presji na Chiny oraz że ogromne siły USA i ich państw satelickich, które są skoncentrowane w pobliżu Tajwanu, mogą być zaangażowany w operację wojskową wymierzoną w KRLD w dowolnym momencie” – powiedział minister północnokoreańskiego reżimu.
Dodał, że rosnąca obecność wojskowa dowodzonych przez USA „sił wrogich” w regionie opiera się na „wątpliwym założeniu”, że Korea Północna i Chiny mogą wywołać kłopoty na Tajwanie i na Półwyspie Koreańskim. „Ta rzeczywistość dowodzi, że Stany Zjednoczone starają się zdusić nasz kraj i Chiny, oba kraje socjalistyczne, aby utrzymać swoją supremację” – zaznaczył Pak.
W piątek rzeczniczka Białego Domu zapewniła, że intencją Bidena „nie było zadeklarowanie, że polityka wobec Tajwanu uległa zmianie lub, że on chciałby tę politykę zmienić”. Było to kolejne oświadczenie Waszyngtonu po deklaracji prezydenta USA, którą część ekspertów określiła jako „gafę” i „przejęzyczenie”.
Źródło: PAP