Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

W czwartek, 20 lutego, na terenie 43. Bazy Lotnictwa Morskiego odbyła się uroczystość pożegnania XI zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego IRINI. Żołnierze udający się na misję w rejon Morza Śródziemnego zostali uroczyście pożegnani przez przedstawicieli dowództwa Marynarki Wojennej, kadrę BLMW oraz najbliższych.
W artykule
W wydarzeniu wzięli udział przedstawiciele dowództwa oraz bliscy żołnierzy. Obecni byli między innymi kmdr pil. Cezary Wiatrak, zastępca dowódcy Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej, oraz kontradmirał Wojciech Sowa, zastępca dowódcy Centrum Operacji Morskich – zastępca dowódcy Komponentu Morskiego. W pożegnaniu uczestniczyła również kadra kierownicza Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej i baz lotnictwa morskiego, a także rodziny żołnierzy wyruszających na misję.
Po zakończeniu ceremonii żołnierze wchodzący w skład XI zmiany PKW IRINI odlecieli do bazy NATO Sigonella na Sycylii, gdzie po przejęciu obowiązków rozpoczną działania operacyjne w ramach unijnej misji EUNAVFOR MED IRINI. Tym samym zakończy się służba X zmiany PKW IRINI, która działała w rejonie Morza Śródziemnego od sierpnia ubiegłego roku.
Polski Kontyngent Wojskowy IRINI operuje w ramach europejskiej misji morskiej, której celem jest stabilizacja regionu i przeciwdziałanie nielegalnej działalności na Morzu Śródziemnym.
Misja EUNAVFOR MED została ustanowiona w maju 2015 roku przez Radę Unii Europejskiej. Pierwotnie jej głównym zadaniem było zwalczanie oraz handlu przemytu ludźmi w centralnej części Morza Śródziemnego. We wrześniu 2015 roku operacja otrzymała nazwę Sophia.
W drugiej połowie 2017 roku Dowódca Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej otrzymał zadanie utworzenia Polskiego Kontyngentu Wojskowego EU SOPHIA, który miał wspierać działania operacyjne UE. Kontyngent sformowano w styczniu 2018 roku, a jego bazą stała się baza NATO Sigonella, położona na Sycylii, 15 km od Katanii.
1 kwietnia 2020 roku Unia Europejska zakończyła operację SOPHIA i rozpoczęła nową misję – IRINI (z języka greckiego „pokój”), której głównym celem jest egzekwowanie embarga ONZ na dostawy broni do Libii. IV zmiana PKW EU SOPHIA stała się jednocześnie I zmianą PKW IRINI, kontynuując polskie zaangażowanie w operację.
Głównym celem operacji IRINI jest monitorowanie i egzekwowanie embarga na broń ONZ, zgodnie z rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 2292. Działania obejmują również zapobieganie nielegalnemu wywozowi ropy naftowej z Libii oraz szkolenie libijskiej straży przybrzeżnej i marynarki wojennej w zakresie egzekwowania prawa na morzu. Ważnym elementem misji jest także zakłócanie działalności przemytników ludzi i grup zajmujących się handlem ludźmi.
Operacją dowodzi sztab operacyjny zlokalizowany w Rzymie, natomiast działania morskie i lotnicze prowadzone są w rejonie Morza Śródziemnego.
Polski Kontyngent Wojskowy IRINI pełni kluczową rolę w misji, wspierając działania operacyjne lotnictwa morskiego oraz prowadząc rozpoznanie sytuacji w rejonie Morza Śródziemnego. Polscy żołnierze i piloci uczestniczą w monitorowaniu przestrzeni powietrznej i akwenów, co pozwala na skuteczniejsze wykrywanie nielegalnej działalności w regionie.
Obecność PKW IRINI w tej międzynarodowej operacji podkreśla zaangażowanie Polski w utrzymanie bezpieczeństwa w basenie Morza Śródziemnego oraz współpracę z sojusznikami z Unii Europejskiej i NATO.
Pożegnanie XI zmiany PKW IRINI to kolejny etap w nieprzerwanej obecności polskich sił w misji morskiej UE. Żołnierze rozpoczynający służbę na Sycylii stanowią kluczowy element działań związanych z monitorowaniem sytuacji w regionie, przeciwdziałaniem przemytowi i egzekwowaniem prawa międzynarodowego. Ich misja to ważny wkład Polski w stabilność i bezpieczeństwo Morza Śródziemnego.
Misja trwa – Polska pozostaje aktywnym uczestnikiem międzynarodowych operacji morskich.
Źródło: Gdyńska Brygada Lotnictwa Marynarki Wojennej/MD


Podczas wczorajszych obchodów Narodowego Święta Niepodległości, gdy na lądzie trwały oficjalne uroczystości, koncerty i parady, część sektora morskiego – w trakcie codziennej pracy – uczciła ten dzień cicho, lecz znacząco.
W artykule
Załoga statku instalacyjnego Wind Osprey, pracująca tego dnia na polu Baltic Power – pierwszej morskiej farmie wiatrowej budowanej u polskich wybrzeży – wywiesiła biało-czerwoną flagę i wykonała pamiątkowe zdjęcie na tle żurawia stawiającego kolejne elementy turbiny. Symboliczny, niemal intymny gest – wyrażający nie tylko szacunek dla historii, lecz także świadomość, że właśnie tam, na tej platformie pracy, tworzy się realna niezależność energetyczna państwa.
Nie był to zresztą jedyny biało-czerwony akcent w otwartym morzu. Także załoga platformy wiertniczej należącej do Orlen Petrobaltic postanowiła 11 listopada zaznaczyć swoją obecność w narodowym święcie. Wśród konstrukcji offshore, z tłem żurawi i świateł eksploatacyjnych, rozciągnęli flagę państwową – wielką, wyraźną, wyeksponowaną. Bez zbędnych słów. Tylko ludzie, stal i barwy. Nie da się tego odebrać inaczej jak jednoznaczny komunikat: tu też jest Polska.

🔗 Czytaj też: Narodowe Święto Niepodległości 2025: cała Polska w biało-czerwonych barwach
Z kolei w halach produkcyjnych PGZ Stoczni Wojennej 11 listopada nie był dniem wolnym. Ale hala kadłubowa, w której powstają kluczowe dla Marynarki Wojennej fregaty z programu Miecznik, po raz drugi z rzędu rozświetliła się w biało-czerwonych barwach Brama ma ponad 40 metrów wysokości i powierzchnię dwóch boisk do koszykówki.. Prosty, czytelny gest – a jednocześnie wyrazisty sygnał, że także w zakładzie stoczniowym święto może być obecne. Jako znak szacunku, jako dowód zaangażowania, jako przypomnienie, że bezpieczeństwo państwa buduje się nie tylko w politycznych deklaracjach, ale przede wszystkim w stoczniowej hali – przy spawaniu, planowaniu i pracy zmianowej.
To wszystko układa się w szerszy obraz – nie jednorazowego zrywu, lecz wieloletniego procesu. Polskie społeczeństwo stopniowo budzi się z letargu lat 90., kiedy 11 listopada był dla wielu dniem wolnym od pracy – bez treści. Coraz więcej ludzi – zarówno na lądzie, jak i na morzu – rozumie dziś, że niepodległość to nie hasło na transparencie, lecz konkret: odpowiedzialność, praca, wspólnota.
Wczoraj w całym kraju tysiące ludzi przyszły na obchody – nie dla kamer, lecz dla siebie nawzajem. Rodziny z dziećmi, seniorzy, młodzież – wszyscy z biało-czerwoną flagą w ręku. Bez scenariusza, ale z przekonaniem. Udowadniając tym samym, że patriotyzm jest dla nich czymś realnym i ważnym.
Biorąc pod uwagę mój wiek i pamiętając, jak wyglądały te obchody dwadzieścia lat temu – często pełne napięcia, nierzadko przysłonięte przez kontrowersje i polityczne podziały – trudno nie zauważyć, jak wiele się zmieniło. Przez lata 11 listopada bywał świętem trudnym – zawłaszczanym, prowokowanym, odzieranym z godności przez hałas, skrajności i medialny przekaz, który z patriotyzmu czynił temat wstydliwy albo kontrowersyjny. Wielu ludzi, zwłaszcza młodych, trzymało się od tego dnia z daleka. Nie z braku szacunku, lecz z niechęci do uczestniczenia w wydarzeniach, przy których zbyt często pojawiały się zamieszki podsycane przez skrajne grupy i osoby traktujące święto instrumentalnie. Prowokacje przykrywały sens tego dnia, a odpowiedzialność próbowano przerzucać na organizatorów.
🔗 Czytaj też: Dzień Niepodległości: Powrót ORP Gen. K. Pułaski do Portu Wojennego w Gdyni
Dziś ten obraz na szczęście się się zmienił. Świętowanie w Narodowy Dzień Niepodległości staje się spokojniejsze, bardziej oddolne. Coraz częściej 11 listopada nie oznacza już podziału – tylko wspólnotę przeżywaną lokalnie: na ulicy, w hali stoczniowej, na platformie morskiej, wśród znajomych z pracy czy sąsiadów z dzielnicy. Święto odzyskuje naturalny sens. I właśnie to daje nadzieję, że dojrzewamy – jako społeczeństwo, jako państwo, jako wspólnota.
Polska dojrzewa. Coraz mniej wstydu przed biało-czerwoną, coraz więcej zwykłej dumy z Orła w koronie na piersi i bandery na maszcie. Coraz więcej osób szuka sensu w patriotyzmie – nie w deklaracjach, lecz w działaniu: w pracy zmianowej, w salucie banderowym, w odśpiewaniu „Mazurka Dąbrowskiego” w miejscach, gdzie bije polskie życie – od portów po najmniejsze miejscowości. Mimo wieloletniej polaryzacji wielu z nas widzi dziś w barwach narodowych nie pretekst do sporu, lecz powód, by stanąć obok siebie. Coraz bardziej widać zmęczenie podziałami, które latami zatruwały wspólnotę. Narasta potrzeba spokoju, normalności, gestu bez ideologii – flagi wywieszonej na burcie, znicza zapalonego na nabrzeżu, krótkiego „cześć i chwała” szeptanego pod nosem. Właśnie w takich drobnych znakach odradza się polskość: bez zadęcia, z godnością.
To już nie patos, ale dojrzewanie. Do tego, że polskość nie musi być głośna, by być prawdziwa. I że Bałtyk nie jest tylko horyzontem – staje się przestrzenią, w której Święto Niepodległości wybrzmiewa pełnym głosem. Czasem w huku salwy, czasem w ciszy – ale zawsze z godnością.