Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Wczoraj, 24 czerwca, w stoczni Nagasaki Shipyard & Machinery Works w prefekturze Nagasaki odbyła się uroczystość wodowania fregaty Natori, która jest dziewiątą jednostką typu Mogami dla Japońskich Morskich Sił Samoobronnych (JMSDF). To ważne wydarzenie miało miejsce zaledwie cztery dni po wcieleniu fregaty Agano do służby i jest kolejnym istotnym krokiem dla Sił Morskich Japonii.
Fregaty typu Mogami, w tym jednostka Natori (FFM-9), zostały zaprojektowane do szerokiego zakresu misji patrolowych na wodach otaczających japoński archipelag, w tym na spornych wyspach Senkaku/Diaoyu na Morzu Wschodniochińskim. Nazwa okrętu pochodzi od rzeki Natori (名取川, Natori-gawa) w prefekturze Miyagi, w regionie Tohoku w północnej części Japonii, oraz do lekkiego krążownika Marynarki Wojennej Cesarstwa Japonii z okresu II wojny światowej, który nosił tę samą nazwę.
Budowa fregat typu Mogami jest kluczowa dla zwiększenia możliwości obronnych Japonii, zwłaszcza w obliczu rosnących napięć z Chinami. Japonia zamierza wzmocnić swoje zdolności nadzoru i obrony na południowo-zachodnim łańcuchu wysp Nansei, który rozciąga się od Kagoshimy do Okinawy, w kierunku Tajwanu. Stocznia przejdzie teraz do kolejnego etapu, jakim jest wyposażanie fregaty, przed jej zaplanowanym wejściem do służby na koniec roku podatkowego 2025. Jednostka Natori, jest budowana w ramach kontraktu przyznanego w marcu 2023 roku.
Jednostki są także przygotowane (fitted for, but not with) do montażu dwóch modułów uniwersalnej wyrzutni pionowej Lockheed Martin Mk 41. Napęd jest skonfigurowany w układzie CODAG i wykorzystuje turbinę gazową Rolls-Royce MT30 o mocy 25 MW oraz dwa silniki wysokoprężne MAN Diesel & Turbo 12V28/33D STC rozwijające po 6000 kW.
Fregata Natori charakteryzuje się standardową wypornością 3900 ton, która w pełni załadowana wzrasta do około 5500 ton. Tak znaczna różnica między tymi wartościami wskazuje na to, że fregata może przenosić spore ilości wyposażenia, paliwa, wody oraz prowiantu, co z kolei pozwala na długotrwałe operacje z dala od macierzystej bazy. Długość każdej jednostki wynosi 133 metry, szerokość 16,3 metra i zanurzenie 9 metrów. Jednostki te, z załogą liczącą około 90 osób, są budowane za około 51,4 miliarda jenów (322 miliony dolarów) każda. Kadłuby fregat zostały zaprojektowane tak, aby umożliwiać operacje na płytkich wodach przybrzeżnych, co jest kluczowe dla misji patrolowych i nadzoru.
Autor: Mariusz Dasiewicz


Po ośmiu miesiącach aktywności na trzech oceanach brytyjska grupa lotniskowcowa z HMS Prince of Wales powróciła 30 listopada do Portsmouth. Tym wejściem Royal Navy zamknęła operację Highmast — największe rozmieszczenie sił morskich w bieżącym roku.
W artykule
Rankiem, w końcówce listopada, okręty brytyjskiej grupy lotniskowcowej zaczęły wchodzić do Portsmouth. Lotniskowiec HMS Prince of Wales prowadził szyk powrotny, zamykając tym samym globalną kampanię, w ramach której zespół pokonał ponad 40 tys. mil morskich — dystans odpowiadający półtorakrotnemu okrążeniu Ziemi.
Powitanie miało wymiar uroczysty, zgodny z tradycją Royal Navy: jednostki portowe wykonały salut wodny, zaś załogi eskort i pomocniczych okrętów stanęły wzdłuż burt. Po wielu miesiącach nieobecności marynarze i lotnicy wrócili do rodzin, kończąc etap najbardziej kompleksowej operacji tej części floty od kilku lat.
Operacja Highmast rozpoczęła się wiosną, kiedy z Portsmouth i Bergen wyszły pierwsze okręty tworzące grupę zadaniową. Jej głównym celem było potwierdzenie zdolności Royal Navy do prowadzenia wielodomenowych działań dalekomorskich oraz utrzymania spójnej współpracy z sojuszniczymi okrętami.
W trakcie misji grupa operowała kolejno na Morzu Śródziemnym, w obszarze Kanału Sueskiego, na Oceanie Indyjskim oraz w zachodniej części Indo-Pacyfiku. W tym czasie przeprowadzono szereg ćwiczeń, w tym z marynarkami Włoch, Japonii, Australii, Kanady i Norwegii.
Dowódca zespołu, komandor James Blackmore, określił operację jako „najszerszy sprawdzian brytyjskiej projekcji siły od lat”, podkreślając jednocześnie wzrost interoperacyjności i zdolności bojowej grupy.
Trzon Carrier Strike Group stanowił lotniskowiec HMS Prince of Wales, na którego pokładzie operowało skrzydło lotnicze złożone z samolotów F-35B oraz śmigłowców ZOP i maszyn rozpoznawczych. Uzupełnienie stanowiły niszczyciel rakietowy HMS Dauntless, fregata HMS Richmond, norweska fregata HNoMS Roald Amundsen oraz jednostki wsparcia — tankowiec RFA Tideforce i logistyczny HNoMS Maud.
W kulminacyjnej fazie misji, podczas ćwiczeń na Indo-Pacyfiku, siły zespołu liczyły ponad 4 tysiące żołnierzy i marynarzy.
Zakończona kampania miała znaczenie wykraczające poza tradycyjny pokaz bandery. HMS Prince of Wales po serii wcześniejszych problemów technicznych przeszedł pełny cykl eksploatacyjny, obejmujący przeloty, intensywne działania lotnicze oraz współpracę w warunkach, które sprawdzają możliwości układu napędowego, systemów pokładowych oraz modułów sterowania lotami.
Misja była więc testem nie tylko dla całego zespołu, ale i samego lotniskowca, który tym etapem potwierdził pełną gotowość do globalnych operacji. Dla Royal Navy oznacza to domknięcie okresu niepewności oraz wejście w etap stabilnej eksploatacji obu brytyjskich superlotniskowców.
Operacja Highmast udowodniła, że Wielka Brytania pozostaje zdolna do nieprzerwanej obecności na głównych morskich szlakach komunikacyjnych, szczególnie w regionie Indo-Pacyfiku. W sytuacji rosnącej aktywności floty chińskiej i agresywnych działań rosyjskich — zarówno w Arktyce, jak i na Morzu Śródziemnym — wartościowa obecność sojuszniczych komponentów nabiera szczególnego znaczenia.
Zakończenie operacji pokazuje także, jak duże znaczenie ma utrzymanie ciągłości działań Royal Navy. Powrót HMS Prince of Wales nie kończy brytyjskiej aktywności na Indo-Pacyfiku — stanowi raczej zamknięcie pierwszej z serii zaplanowanych rotacji, które w ciągu kolejnych lat mają stać się fundamentem obecności brytyjskiej bandery na kluczowych szlakach morskich.
Ośmiomiesięczna misja Highmast zapisze się jako jedno z najważniejszych przedsięwzięć brytyjskiej floty ostatnich lat. Zespół przeszedł pełne spektrum działań — od ćwiczeń sojuszniczych po operacje realizowane w rozległych akwenach zachodniej części Indo-Pacyfiku.
Powrót grupy lotniskowcowej, z HMS Prince of Wales na czele, stanowi potwierdzenie, że brytyjski system lotniskowcowy jest w stanie prowadzić globalne operacje w sposób ciągły, niezawodny i zgodny z wymaganiami współczesnej architektury bezpieczeństwa.